RI #5
Pokój był mały, mieściło się w nim łóżko, biurko, szafka, komputer i mały fotelik. Pstrykał palcami, wzrok krążył po plecaku nie tyle szukając czegoś, co po postu krążąc. Oddech miał przyśpieszony, tętno osiągało maksymalne wartości. Złapał się za głowę, włosy opadały mu na twarz stając się jeszcze bielszymi, kiedy tak wisiały między jego okiem a promieniami słońca. Popatrzył na komputer, siedział przy nim, rozłożony w obrotowym krześle, prosto, z rękoma złożonymi na brzuchu. Patrzył w okno. W sumie można to tak nazwać. Jego oczy się nie poruszały tępo zerkając w jeden punkt gdzieś za oknem tylko po to by sprawiać wrażenie, że jest zajęty wypatrywaniem. Tak naprawdę zapewne nawet nie zdawał sobie sprawy z tego gdzie ma skierowany wzrok. Był spokojny, swobodnie konsumował ten stan.
Odgarnął włosy, znów wydawało mu się, że będzie musiał coś znaleźć. Chęć szukania była tak wielka, że nie musiał nawet definiować tego, czego szukał. Ręka lekko drżała, nie mógł rozsupłać pętli na szlufce. Nie pamiętał żeby kiedykolwiek ją zawiązywał. Myśli przypływały i odpływały zanim jeszcze zostały zauważone. Pustka to najlepsze określenie tego, o czym teraz myślał. W pewnym momencie przypomniał sobie, że nie może się zapomnieć, nie może odpłynąć. Dotknął policzka, potrząsnął głową. Plecak, musi przecież coś znaleźć. Rozsupływał pętlę, wydawało mu się, że już raz to robił. Nieważne…
hold your breath then count to ten
Patrzył pusto w okno, zaraz będą musieli wyjść, o Boże. Nie słyszał własnego głosu, wolał się nie odzywać. Nerwowo bawił się gumką, obracał ją, rozciągał, zwijał. Szlufka, musi ją rozplątać, musi coś sprawdzić. Ale kiedy ją zawiązywał. Jeszcze na ulicy plecak był otwarty. Trzeba coś sprawdzić. Portfel, klucze, chusteczki, są. To dobrze, jeszcze nie jest źle. Trzeba wyjść, musi coś sprawdzić w plecaku, czy on dalej tam siedzi? Siedzi, to dobrze, ale trzeba wyjść zejść w dół po schodach, przejść przez drzwi, przez bramę, minąć piaskownicę, ludzi, którzy cię obserwują. Trzeba się schować. Opuścić włosy. Zerknął w bok…
tell me, tell me
Lustro a w nim odbijające się okno z promieniami słońca tak mocno je rozświetlającymi. Cała jego postać była tylko cieniem. Cała prócz twarzy, pociągłej, z zapadniętymi policzkami. Oczami, czerwonymi punkcikami wyróżniającymi się od idealnie wręcz białej skóry. Nienawidził tego pokoju właśnie za to lustro, zawsze w nie zerkał a wtedy jego ulotne myśli się nasilały i dopływały do jego umysłu. Przez chwilę jego świadomość była tak wyraźna. Mówiła do niego o tym, co się właśnie dzieje, że to nie sen, nie film, nie kolejna opowieść. Odwrócił wzrok, musiał zasupłać węzeł na szlufce. Nie pamiętał żeby go rozwiązywał.
read between the lines, we can’t
Dodaj komentarz