S(hort) T(hought) #38
Budynek, schody, drzwi – gdzie ten cholerny klucz – plecak, portfel, klucz, zamek, sandały, pokój, bas, komputer, kabel, głośniki, panel LCD, zasilanie, quick start, otwórz, jest….
My Only Asylum
Gdy człowiek nie chce, nie zrozumie – Chłopiec patrzył na morze, na fale i na ich taniec kończący się śmiercią na skałach. Popatrzył dalej na horyzont, próbując zakrzywić przestrzeń i spojrzeć na to, co dzieję się po drugiej stronie ziemi. Słońce właśnie zachodziło, wprost tonęło w odmętach spienionego morza. Podrósł, włosy opadały ma teraz na twarz, przesłaniając oczy, co o dziwo nie zmieniało tego jak widział świat. Ten wydawał mu się teraz jeszcze dziwniejszy niż przedtem, teraz jednak ta ciekawość gdzieś zniknęła, stawał się nudny. Chłopiec postanowił, że nigdy nie wypełni go rutyna. Smutek to był problem, coraz częściej był on obecny w jego umyśle, beznadziejność wypełniająca wszystkie szczeliny jego głowy. Teraz chłopiec przez większość czasu chodził ze spuszczoną głową, patrząc bardziej pod nogi niż na to, co go otacza. Zdawał się próbować znaleźć w morzu coś, co zmieni ten stan, jego mózg cały czas pracował, próbował mu coś przypomnieć. Chłopiec zszedł ze skarpy na kamienistą plażę, przykucnął. Tafla wody zrobiła się czarna, fale prawie ustały, słońce schowało się za horyzontem. Spojrzał na ciemną powierzchnię pod sobą, zaczynał sobie przypominać, zaczynał wiedzieć, po co tu przyszedł. Przypomniał sobie, że kiedyś cieszył się życiem, że wszystko pojmował po swojemu. Pamiętał, że się śmiał. Przypomniała mu się ona, znów spuścił głowę. Tak, czekała na niego, twierdząc, że coś do niego czuje. Bolała go jego obojętność na te słowa. Bolało go, że tak naprawdę jest ona dla niego takim samym człowiekiem jak każdy inny. Zapragnął, żeby stała się wyjątkowa, chciał jej pokazać to, na co sam czekał. Usiadł na brzegu, jeszcze raz spojrzał na horyzont zlewający się już z czarnym obsypanym gwiazdami niebem. Nachylił głowę, spojrzał na prawie gładką taflę, zaczęło się…
Błyskały, nikt nie umiał mu powiedzieć, co to było, nikt nie umiał mu wytłumaczyć jak t się dzieje. Na dnie, impulsami zapalały się małe światełka, rozświetlały je, aby potem zgasnąć. Chłopiec uśmiechnął się lekko, pomyślał o niej jeszcze raz, o tym, co by zrobiła gdyby to zobaczyła. Postanowił, że nikomu więcej o tym nie powie. Patrzył na światełka, które rozjaśniły nie tylko wodę, ale i jego umysł. Znowu pojął, że życie to coś pięknego i niezależnie od tego ile już widziałeś i ile wiesz, zawsze może cię czymś zaskoczyć.
(Existence talk)
Tori Amos – Yes, Anastasia
Dodaj komentarz