• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Story #11

Ukrył twarz w dłoniach, próbował znów przenieść się na wysepkę. Nie mógł, ogarniała go niemoc - czuł, że traci kontrolę nad swoim życiem. Ogarniał go obłęd. Podniósł głowę i spojrzał w stronę zatoki. Mała łódka właśnie zawijała do portu. Codziennie w ten sam sposób, o tej samej godzinie i w to samo miejsce. Wypływała w nocy, zarzucała sieci i wracała – skoro świt znów wypływała, zbierała sieci i kończyła swoją pracę. Nieustannie krążąc między lądem a wodą. Był to jakiś sposób na życie, na wykorzystanie go, spożytkowanie czasu, który dostaliśmy przy narodzinach. Popatrzył na niebo, było czyste, nic nie wskazywało na to, że jeszcze niedawno pełne było szarych burzowych chmur. Lubił powietrze po deszczu, pozwalało mu odetchnąć. Czuło się wtedy świeżość otoczenia.

Jeszcze niedawno jego życie kwitło, miał pełno znajomych, grupkę kumpli, z którymi spędzał większość czasu. Jednak w miarę jak mijały lata był coraz bardziej samotny, pokochał samotność, po pewnym czasie uświadomił sobie nawet, że był samotny od zawsze. Nigdy nie miał przyjaciela, kogoś, z kim mógł pogadać o wszystkim, nigdy nikomu się nie zwierzył. A ludzie, których spotykał, byli złudzeniami. W miarę jak do grupy dochodziły nowe osoby, był spychany na bok. To praktycznie weszło ludziom w krew. Kiedy pojawia się nowa osoba, wszyscy zaczynają się nią interesować, zapominając o starych znajomych. On tego nie rozumiał. Czekał kiedyś na osobę, dla której zostawi innych. Nie znalazł. Wcześniej został sam. Opuszczony, bez nikogo. Była ona, ale ona zdawała się interesować wszystkimi i nikim. Był też chłopiec, ostatnia deska ratunku, chroniąca go przed zniknięciem, ostatnia osoba, która dawała mu potwierdzenie o tym, iż istnieje.

Pamiętał dzień, kiedy został naprawdę sam, kiedy odrzucił szansę bycia z kimś innym, kiedy pokochał i zrozumiał ideę bycia samemu, wtedy też padało.

Deszcz oczyszczał, każdy potrzebował takiego oczyszczenia, wtedy dopiero przychodziły do głowy sprawy, o których wcześniej się nie pamiętało…

 

 

07 września 2003   Komentarze (7)
safety.pin
09 września 2003 o 16:37
przyjaciele sa bardzo wazni... tylko jak rozroznic przyjaciol od 'przyjaciol'...?
:)
09 września 2003 o 13:29
no dobra.... rozumiem, ale gdtbtś wtkazał chociać troche chęci to kto wie :)
BłękitnaGlina
08 września 2003 o 16:04
albo stwierdzą, że się zmieniłeś i nie bedzie już tak jak kiedyś
martynia
08 września 2003 o 08:35
.... samotność jest dużo lepsza niż życie wśród takich przyjaciół ..... ja pochyliłabym przed nią głowę .....
1984
08 września 2003 o 00:29
nasz taki sam inny świat
kasztanowy chirurg
07 września 2003 o 23:08
fajnie wpaść tu i wiedzieć, że znajdzie się kolejna opowiastka głosząca historię chłopca, którego śwait jest nib tak różny,a jednocześnie czytając odnajduje się ta cząstkę tylko dla siebie... zadziwiające jest to, że na globie, żyje tyle ludzi i każdy odbiera świat zupełnie inaczej, przez swoje 'różowe okulary'...
anarch
07 września 2003 o 21:58
Droga nieznajoma, jako iż jestem znany ze swego chamstwa i areogancji odpiszę ci tak:
"się może ze mną... Nie powiem kim jestem... " - no spoko, to z kim mam się umówić? Ze ścianą? Skoro nie wiem kim jesteś?
"nawet nie chciałeś wiedzieć kim jestem, i dlaczego to pisze" - bo widzisz ja podejżliwy jestem strasznie, a takie tematy mnie nie bawią, do tego strasznie nie lubię takiego zachowania.
"Sorry, pomyłka, olałeś sobie to co napisałam" - No i się powtarzasz
"Sorry, pomyłka, nie wziąłeś do siebie tego co napisałam" - no i znów się powtarzasz.

Z całym szacunkiem, ale nie dociera do mnie to co piszesz i już bardziej bawiły mnie konfrontacje z osobnikiem zwanym Ariok88. Cóż, po prostu twoje komentarze pozbawione są sensu i jakiegokolwiek porządku.

School of Thoughts

Dodaj komentarz

Anarch | Blogi