Story #15
W niebie od zawsze było coś zaskakującego, ciekawego i niepokojącego. Patrząc w niebo czuje się swój nastrój. Tak naprawdę to od niego uzależnione jest nasze samopoczucie i humor. Chłopiec lubił patrzeć w niebo. Lubił leżeć i patrzeć na nieboskłon wraz z jego chmurami, gwiazdami i planetami. Teraz szedł na górę po to by być jeszcze bliżej chmur otulających niebo gęstą warstwą. Dzień był szary, ponury, w każdej chwili mogło zacząć padać, przygnębiał. Wiatr nie był dzisiaj przyjazny, szarpał wszystko, co miał w swoim zasięgu. Był zimny, przyprawiał o gęsią skórkę, katar i ból nerek. Chłopiec znał już wyspę, wiedział gdzie może znaleźć miejsce odpowiednie dla siebie. Nikt tam nie mieszkał i nikt nie zapuszczał się tam w taką pogodę, była to duża polana na dole doliny. Z reguły ocieniona. Rosła tam krótka trawa, zawsze lekko wilgotna, położenie się na niej orzeźwiało i oczyszczało umysł. Było przyjemne, a rzeczy przyjemne tak właśnie działają na człowieka.
Zszedł teraz na samo dno i rozejrzał się dookoła. Otaczały go ściany zieleni, u wierzchołka stykające się z niebem. Promienie słońca nie dochodziły nigdy na więcej niż jedno zbocze, a to też tylko w wyjątkowo słoneczne dni. To miejsce było jego pustką, swoistą świątynią spokoju, miejscem kontemplacji. Miał bose stopy, uwielbiał chodzić po mokrej trawie. Położył się, podłożył skrzyżowane ręce za głowę i popatrzył w górę. Nie było widać nic, żadnych drzew, domów, słupów z napięciem, kominów, samolotów… NIC. Tylko niebo, otwartą przestrzeń, która pozwalała mu być tak wolnym i swobodnym. W takich momentach myśli człowieka są proste i klarowne. Niestety to tylko złudzenie. Tak naprawdę człowiek po prostu nie myśli tak intensywnie, a jego uwaga nie jest przykuwana przez nic ważnego. Powstaje wtedy fałszywe przekonanie o prostocie myśli. A to tylko zwykłe, krótkie, łatwe myśli, niepotrzebujące analizy.
Zamknął oczy. Zanurzył się w wizjach, w przyszłości, którą widział oczami umysłu. Poddał się beztroskim myślom, dał się ponieść, aby poczuć się nieskrępowanym. Kiedy znów spojrzał w niebo skorupa chmur przesunęła się aż do krawędzi, gdzieś koło 3\4 nieboskłonu było odkryte, a oczom ukazywał się wspaniały widok. Niebo jaśniało czerwienią, widać było grubość skorupy, a zaraz obok wszystko to co jeszcze niedawno tak skutecznie przesłaniała. Pojedyncze chmurki podążające za nią, wydawały się nie być już takie groźne. Były białe, puszyste, tworzyły naprawdę piękny obrazek.
I za to właśnie cenił życie, za te obrazki…..
‘…a po burzy – spokój…’
"Przez dziewięć miesięcy w roku pada, a lato nie jest gorące"
Dodaj komentarz