Story #39
Buty ześlizgiwały się na mokrej trawie utrudniając wchodzenie pod górę. Wielkie cienie chmur przesuwały się po zboczu. Tego dnia słońce nie mogło się zdecydować czy świecić czy może na stałe schować się za chmurami, co owocowało chwilowymi przejaśnieniami i ogólnym uczuciem mroku wokół. Było dość chłodno i zdecydowanie stwierdzał, że ubranie samej koszuli nie było dobrym pomysłem. Chłopiec szedł bezpośrednio za nim, ubrany w szarą bluzę z kapturem, która jak mniemał nie przepuszczała tyle chłodu, co zwykły kawałek materiału z guzikami na każdym z krańców, jakim bez dyskusji była jego koszula. Obaj milczeli od dłuższego czasu, gdyż rozmowa zwyczajnie wygasła. Każdy z nich myślał w tym momencie o czymś bardzo odległym od wchodzenia na najwyższe wzniesienie wyspy. Chłopiec na przykład próbował jeszcze raz przywołać w wyobraźni śnieg, który spadł w zimie, wygląd całej okolicy ukrytej pod idealnie białą pokrywą, ciszę, jaka panowała każdego wieczoru i nieistniejący szelest płatków spadających z góry. On był teraz ponad chmurami, przy słońcu, chciał poczuć jego promienie na swojej skórze. Nienawidził zachmurzenia, świat jest wtedy jeszcze gorszy niż, na co dzień. Dni są ciemne, przypominają bardziej wieczory. Człowiek potrzebuje światła, musi czuć i widzieć, że czas płynie, że dni zmieniają się w noce, a noce w dni. Kiedy otaczał go nieustający mrok dostawał klaustrofobii, dusił się w świecie.
Przeszli przez dość gęsta i wysoką trawę, stąd na samą górę było już kilka kroków. Sam czubek był płaski, porośnięty małymi kępkami trawy, zupełnie jakby wysokie jednostki nie miały wstępu wyżej niż na pięć metrów od szczytu. Gdzieś na środku stały trzy krzyże, jeden duży po środku i trochę z przodu i dwa mniejsze po obydwu stronach, wysunięte nieco w tył. Nie miały napisów, ani tabliczek, nie widać było też kopców wskazujących, że to czyjeś groby. Po prostu były, wbite mocno w ziemię i pozostawione. Spoglądały na całą wyspę ze swojego majestatycznego miejsca, nie czyniąc jednak nic innego.
‘Po co tu są?’, spytał chłopiec, ‘Nie wiem, a po co tu przyszliśmy?
Niektóre rzeczy po prostu istnieją, czasem ciężko jest zrozumieć, dlaczego, ponieważ przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko musi mieć swoje zastosowanie, inaczej jest niepotrzebne i z reguły trafia do krainy zapomnienia. Stawiając krzyże, nikt nie oczekiwał, by były podziwiane, ładnie wyglądały, czy straszyły z najwyższego wzniesienia wyspy. Postawił je by tam stały, spokojne, martwe, istniejące jedynie dla samej istoty bycia…
Dodaj komentarz