Story #56
Siedział na ziemi oparty o łóżko, głowę opierał na rękach podtrzymywanych przez kolana. Co chwilę opadała mu w dół, by za chwilę znów się podnieść. Oczy kleiły się przy mruganiu, jednak nie chciało mu się spać, co jakiś czas do jego głowy przychodziła jakaś myśl, jednak już po chwili była zabijana przez jego świadomość, a wszystkie ślady jej istnienia znikały. Ziewnął, na to było go stać. Wydawało mu się to najbardziej sensowną rzeczą jaką mógł w tej chwili zrobić. W pokoju nie paliło się żadne światło, nie licząc migających, kolorowych światełek gdzieś po drugiej stronie, pochodzących od systemu grającego. Naprawdę był to system, żadna wieża nie ma tylu lampek, dodatkowo głośniki były dosłownie w cały pokoju, czasami zastanawiał się z czego zrobione jest łóżko. Zewsząd dochodziły go szybkie połamane dźwięki perkusji i elektronicznych głosów. Atakowały jego głowę tworząc skuteczną zaporę przeciw innym bodźcom. Odwrócił się na chwilę w stronę otwartych drzwi z którym dobiegała jasna poświata tworząca półmrok w pokoju w którym się znajdował. Zaciekawiła go. Nie wiedział dlaczego, wydała mu się nad wyraz interesująca, patrzył na nią przez dłuższy czas. Niczym dziecko które zajmuje się jakąś rzeczą ot tak, bez powodu i jest w stanie się od niej oderwać w każdej chwili. Wrócił do poprzedniej pozycji. Poświata na chwilę znikła, ktoś szedł w stronę pokoju, nie miał siły popatrzeć kto to. W zasadzie i tak nie miałoby to większego sensu. Ktoś położył się na łóżku tuż za nim. Do jego nozdrzy doszedł dym, słodki, przenikliwy. Zamknął oczy i położył głowę na kolanach. Muzyka ucichła nagle, słychać było tylko delikatny szum niczym dalekie odgłosy starej płyty gramofonowej. Po jakimś czasie dźwięki znów wybuchły, jeszcze szybsze, jeszcze głośniejsze. Dym przestał już drażnić jego nozdrza. Ktoś wstał z łóżka, przeszedł obok niego i usiadł na fotelu trzymając puszkę piwa. Ziewnął ponownie i popatrzył na stół, na którym powolnie, nie śpiesząc się, całkowicie nie do rytmu muzyki tańczyły małe kwadratowe maślane ciasteczka. Przyglądał im się przez chwilę, by za jakiś czas uśmiechnąć się lekko do humanoidalnego kształtu z dziobem stojącego w kącie niedaleko jednego z głośników. Zamknął oczy.
Otworzył oczy. Światło dzienne wpadające przez okno kazało mu je zamknąć. Mrużąc powieki wstał i poszedł do kuchni nastawić kawę. Ostatnimi czasy wspomnienia coraz częściej wpadały do jego głowy…
Dodaj komentarz