Story #66
Światło.
Promienie słońca wpadały przez otwarte na oścież okno. Leżał na łóżku, oświetlony od pasa w górę. Zmrużył oczy. Otworzył je, wstał. Ubrał jeansy. Dookoła słychać było dudnienie. Obszedł dookoła łóżko, stanął przy parapecie, wychylił się.
W głowę uderzyły krople deszczu, grube, ciężkie, lecące z maksymalna prędkością jednak dające się rozróżnić. Rozległ się huk, gdzieś w oddali wciąż słychać było jego echo. Stał i patrzył jak drobne sfery wody odbijają promienie słońca. Na niebie nie było chmur, deszcz padał jakby znikąd, popołudniowe letnie słońce świeciło intensywnie rozświetlając rzeczywistość. Sięgnął dłonią do pokrętła, przekręcił je. Powolne, ciągnące się niczym toffi dźwięki zrobiły się głośniejsze. Pijane, czkające gitary, ślimacze bębny i perkusja, analogowe zadrapanie przedłużane w nieskończoność aż do kompletnego chaosu w którym stawało się piękne. Muzyka przy której można umrzeć w spokoju, sprawiająca, że czujesz się jakby świat nagle zwolnił i już nigdy nie chciał przyspieszyć.
W dzień taki jak ten, kiedy słońce postanowiło świecić podczas burzy, kiedy deszcz zaczął padać znikąd, kiedy zapach ozonu przepełnił posklejane muzyką powietrze, stojąc w oknie na 11 piętrze budynku w miejscu daleko od wyspy, umocnił się w przekonaniu, że robi dobrze.
Bo czasem trzeba odpocząć, naprawdę odpocząć. Od rzeczywistości która przesiąka twoim zapachem i wchodzi w twoją głowę moszcząc sobie w niej gniazdko. Od ludzi i sytuacji które wciąż jak według jakiegoś niewidocznego skryptu powtarzają się w nieskończoność. Od snów i myśli w których ona ciągle jest ‘tu’, a nie ‘gdzieś tam’ i wszystko jest dobrze. Od uczucia beznadziejności z rana, kiedy po otwarciu oczu okazuje się, że jednak ‘tu’ wcale nie jest tak blisko, a to była tylko projekcja twojego zmęczonego umysłu. W końcu od niemocy która ogarnia całe ciało kiedy znów przed zaśnięciem uświadamiasz sobie, że miniony dzień nie różnił się niczym od tego który przeżyjesz jutro, a co gorsza wcale cię to nie uspakaja.
C_05e The W0rld…
0pen The N3x+..
Dodaj komentarz