Story #70
(…)myślę, że wszystko opiera się na tym, że Spawn tak naprawdę jest symbolem walki z systemem, niezależnie od tego, czy chodzi o politykę, ekologię czy sieć supermarketów. Popatrz, przemierza ciemne zaułki w tym swoim stroju i oczyszcza je z wszelkiego brudu, a ktokolwiek chce naruszyć jego terytorium, zostaje ciężko zmasakrowany. Rozumiesz, gościu pojawia się znikąd, znajduje swoje środowisko i przejmuje w nim władzę by ustalić nowy porządek. No i te jego żule – zupełnie jak jacyś nowi członkowie stowarzyszenia, czują przed nim respekt i ufają w jego możliwości. To wszystko jest takie jasne – MacFarlane miał już dość uciskania mniejszości i zatruwania społeczeństwa, dlatego stworzył Spawna, który podprogowo miał przekazywać takie a nie inne treści. A ci jego przeciwnicy? Każdy przedstawia inną grupę społeczną. Curse to dewoci religijni wypaczający wiarę i będący dla niej zagrożeniem. Cy-gor jest ofiarą manipulacji genetycznych, Overtkill to symbol technologii, która może zniszczyć nas wszystkich jeśli wymknie się z pod kontroli, Jason Wynn jest jak wielka korporacja, niebezpieczna i bezwzględna. Widzisz? Nikomu się nie upiekło, każda toksyczna kultura\ rzecz występująca we współczesnym społeczeństwie zostaje osądzona. O właśnie jeszcze Billy Kincaid albo ten stary który bił własne dzieci w 18 zeszycie, pięknie przedstawiony problem znęcania się nad dziećmi i wykorzystywania ich. A Spawn jest tak uniwersalny, że rozpieprza każdy symbol zatrucia, który tylko stanie mu na drodze. Dlatego nikt nie powinien mówić, że najlepszy jest Batman, bo tak naprawdę nie jest żadnym herosem, a jedynie inteligentnym człowiekiem. Widziałeś co się dzieje z inteligentnym człowiekiem kiedy przychodzi mu stoczyć walkę ze Spawnem (tylko z własnej głupoty). W obu zeszytach przegrywa i w tym robionym przez DC (tfu) i tym przez Image. Tak w ogóle to wcale nie uważam żeby(…)
Mógłby tak gadać godzinami, bez przerwy, bez zająknięcia, jednak nie było to denerwujące. Słuchał go z zaciekawieniem, wychwytując każde słowo. Nie ma nic lepszego, niż spotkać człowieka, który tworzy i wierzy w kultowość jakichś rzeczy. A konkretniej – który ma swój własny system naprawdę kultowych rzeczy.
Tego mu było trzeba, oderwania się od rzeczywistości, zanurzenia się w jego świat, pełen komiksów, filmów, książek, tworzących ze sobą idealnie zgraną sieć zależności. Uśmiechnął się, nie musiał nawet nic mówić, wystarczyło by słuchał...
Dodaj komentarz