Stroy #35
Odkąd spadł śnieg świat jakby umarł lub stanął w miejscu wykorzystując okazję na uporządkowanie swoich prywatnych spraw. Powietrze było zimne i wilgotne, przez większość dnia w ogóle nie widać było nieba. Czasem tylko jakiś zabłąkany promień słońca przebijał się przez grubą warstwę chmur. Teraz była noc i nie można było liczyć na żaden znak oczyszczania się nieba. Szedł ubrany w grubą kurtkę, z szalikiem otulającym szyję wraz z twarz i rękoma w kieszeni, tak, aby wystawiać jak najmniejszą powierzchnię swojego ciała na lodowate powietrze. Przechodził obok wąską uliczką między latarniami i domkami, światło odbijające się od śniegu rozjaśniało drogę, było tak jasno, tak magicznie. Skręcił, wchodził ośnieżoną ścieżką na trochę ciemniejsze wzniesienie. Otworzył drzwi i wszedł do domu. Zdjął wierzchnie ubranie, otworzył szafę i zaczął ją przekopywać. Szafy to magiczne przedmioty, nie ważne jak wyglądają, w środku i tak zawsze okazuje się, że mają dość miejsca by pomieścić kartony z zabawkami, stare ubrania, komplety kurtek, a czasem nawet całkiem duże światy i królestwa z gadającymi lwami i faunami spacerującymi sobie w najlepsze po ośniezonym lesie. Kiedy zajrzy się trochę głębiej, to tak jakby wracało się do przeszłości, to lepsze nawet niż porządkowanie szuflad, które są mniejszymi odpowiednikami szaf. Zawsze można przysiąść z, nawet bardzo małą, rzeczą i przywołać świat, w którym była jeszcze używana.
Tego właśnie chciał, po to otworzył szafę, nie żeby zrobić porządek, szukał konkretnej rzeczy. Odsunął rząd koszul, był tam, wiklinowy kosz, z wiekiem, na którym był taki śmieszny wzorek, przynajmniej kiedyś był śmieszny. Otworzył wieko nie wyjmując go nawet z szafy, przekopał się przez pokaźny zbiór żołnierzyków i samochodzików, leżał prawie na samym dole. Wyjął go, usiadł na podłodze i spojrzał na niego. Patrzył swoimi idealnie czarnymi oczyma, głębokimi na tyle, jak tylko głębokie mogą być kółka z plastiku. Miał przyklaśniętą grzywkę, która jednak odzyskała dawny wygląd po rozczochraniu jej ręką. Ogonek zwisał bezwładnie, tak jak to czynił przez ostatnie lata, za to nóżki jakby mniej się rozjeżdżały i możliwe wydawało się postawienie go na ziemi. Pogłaskał go, zamknął kosz, wstał i postawił na stole, aby stamtąd mógł patrzeć na rzeczywistość.
Zabawki z dzieciństwa mają moc bycia dziećmi, równając wtedy z właścicielami, a jednocześnie rozumienia spraw dorosłych wtedy, kiedy dziecko do nich mówi. To magia przelewająca się z nich i sprawiająca, że żyją w umyśle dziecka, że w nocy ono czuje się bezpiecznie i to że słuchają. Tak naprawdę każdy jest dzieckiem, które zapomniało o swoim pluszaku…
Dodaj komentarz