Session #18................
Bóg – w związku z tym, że w komentarzach toczą się wojny o to czy Bóg istnieje czy nie, postanowiłem napisać coś od siebie, dla nikogo specjalnego, ot tak. Bóg, kim jest dla mnie? Jakie jest moje zdanie na jego temat? Otóż, wiara w Boga została mi wpojona przez rodziców, a potem przez ludzi w przedszkolu i shkole. Czy to dobrze? Nie wiem. Dziękuję im jednak za to, że tak uczynili. Że dokonali wyboru za mnie i ochrzcili mnie. Czemu mówię, że dokonali wyboru za mnie? Ostatnio usłyszałem od kogoś, że dzieci powinny brać chrzest dopiero, kiedy zaczną rozumieć wszystko. Wtedy dopiero będą wiedziały jak ważny jest ten sakrament i będą mogły zdecydować czy chcą czy nie chcą być chrześcijanami. Jest w tym jednak zasadniczy błąd. Jeśli nie byłyby wychowywane w świadomości, że należą jush do wspólnoty, jaką są chrześcijanie ( a raczej wshyscy katolicy), nie wiem czy przynajmniej w połowie przypadków powiedziałyby przy chrzcie „tak”. Wracam do tematu. Cieszę się że mogłem zostać chrześcijaninem, że zostałem oczyszczony z grzechu pierworodnego i teraz mogę dokonać wyboru. W końcu, „jeśli się czegoś nie spróbowało to skąd się wie czy się to lubi czy nie”. Może i nie jest to piękne, ale jakoś oddaje to, co chcę przekazać. Wierzę, że Bóg istnieje. Fakt, czasem mam pytania, wątpliwości, ale mam do nich prawo. Jestem tylko człowiekiem. Czy wiara nie sprawia mi kłopotów, czy nie jestem przez nią nieakceptowany? Czasem, ale ludzi, którzy nie akceptują człowieka za jego odmienność mam (wszyscy wiedzą, za kogo). Nie przejmuję się tym. Jestem przekonany, iż mam rację, że Bóg istnieje. Nikt mi tego udowadniać nie musi. Był czas, w którym odwróciłem się od niego. Nie wierzyłem jush w to, że jest i może mi w czymś pomóc. Powróciłem jednak do wiary w niego. Czemu? Przeraziła mnie perspektywa bycia człowiekiem bez nadziei, bez świadomości tego, że jest ktoś kto mnie kocha, że kiedyś osiągnę spokój. Moja wiara jest moją prywatną wiarą. Każdy ma taką. Przekształca wiarę na swój sposób. Wyciąga różne wnioski i wtedy jego wyobrażenia ewoluują. Ja wieżę w coś podobnego zasadami do „Pomniejsze bóstwa” (Terry’ego Pratchett’a – wiem to wyinaczenie i kompletna maniakalność, znam połowę książek na pamięć a ustroje panujące w poszczególnych krainach i ich geografię znam czasem lepiej nish tą tu w „prawdziwym” świecie). Każdy może wierzyć, w co chce. Po śmierci idzie gdzie chce. Ma tego swojego Boga, który tak naprawdę jest jeden dal wszystkich religii, lecz pod wieloma postaciami. Może brzmi to jak gadanie reformatora próbującego ustanowić nowe dogmaty wiary, ale kiedyś wpadłem na takie coś. Pozwala mi to wierzyć w mojego Stwórcę (tego jedynego) i zarazem żyć w zgodzie z innymi religiami. Nawiasem mówiąc ciekaw jestem ile komentarzy będzie na temat tego, iż jestem nienormalny i gadam głupoty:). Czemu wyznaję tą, a nie inną religię? Pomijając fakt, że właśnie w jej duchu zostałem wychowany, uważam ją za religię zbyt rozbudowaną, za bardzo trzymającą się kupy, aby mogła zostać wymyślona przez człowieka. A jeśli? Jeśli Jezus Chrystus naprawdę był taki mądry i nauczał o takich rzeczach nie będąc synem Bożym, to wnioskuję żeby wynieść go do tej rangi teraz. Jeśli Papież Jan Paweł II, nie jest natchniony przez Boga, to jego tesh proponuję wynieść do rangi przynajmniej bóstwa. Gdyby Bóg nie istniał i nie pomagał papieżowi, ten nigdy nie wytrzymałby tylu, obowiązków, wyrzeczeń itp. Podsumowując, wieżę, że Bóg istnieje i choć czasem miewam zachwiania wiary, nigdy nie przestanę w niego wieżyć. Co do niewieżących, przykro mi że błądzicie……….