Story #63
Prosta sytuacja.
'Jak to jest nie czuć niczego?' spytała, kiedy milczenie i cisza jaką tworzyło zaczęły wiercić uszy swoją przenikliwością.
'Co przez to rozumiesz? I dlaczego mam to wiedzieć?' odpowiedział patrząc się dalej w zachodzące słońce, jemu cisza nie przeszkadzała - nawet ta kłopotliwa.
'Uległam wrażeniu.. no i ty, czasem zachowujesz się tak irracjonalnie. Mimika twojej twarzy jest tak ograniczona, wciąż to samo spojrzenie, wciąż ten sam wyraz. Zawsze, niezależnie od sytuacji. Nigdy nie widać u ciebie żadnych emocji. Tylko spokój, ten denerwujący, irytujący, niezrozumiały ale i w pewien sposób uspokajający spokój.' przestała na niego patrzeć i odwróciła głowę w stronę wody.
Cisza... Rozmowy bez patrzenia na siebie są bardziej bezosobowe, przez co łatwiejsze. To śmieszne, że ludzie są bardziej szczerzy i otwarci kiedy na siebie nie patrzą, lub kiedy nie ma ich przy sobie. W sms'ie, mail'u, liście, komunikacie na ICQ, są w stanie powiedzieć komuś więcej niż gdyby spędzili z nim 20 lat swojego życia i bezgranicznie mu ufali. Czemu?
'Czasami naprawdę nienawidzę samego siebie. Właśnie za to, że czasem po prostu nic nie czuję. A może powinienem powiedzieć, że tylko czasem coś czuję? Jak to jest? Naprawdę dziwnie, naprawdę nieprzyjemnie, stoisz i wiesz, że powinno ci być smutno, powinnać płakać albo się cieszyć a jedyne co możesz zrobić to stać. To nic fajnego, czekać na coś, jakiś bodziec, cokolwiek co sprawi, że zaczniesz coś czuć. To zupełnie jakby w tym momencie było się gdzie indziej, lub spało, jest tak zwyczajnie, tak jak zwykle, normalnie. Jedyna rzecz jaką możesz wtedy robić, a której inni są pozbawieni to jasna ocena sytuacji. Tylko po co? Niby jak często powinna mi się przydawać taka umiejętność? Czasem stoję i wpatruję się w coś co powinno mnie ruszyć, np. pogrzeb, albo biedne dzieci - i nic. Jest tak jak zwykle, po pewnym czasie zaczynasz się przyzwyczajać, a twoje emocje giną na rzecz jednego jedynego wyrazu twarzy, spojrzenia, spokoju. A później czekasz, nic tylko czekasz aż w końcu coś poczujesz - i nic nie przychodzi, a ty idziesz spokojnie dalej...' przestał mówić, dalej spoglądając w miejsce gdzie niedawno zachodziło słońce.
'A kiedy oni wszyscy odchodzili?' spytała już nie po to by zabić ciszę, lub zaspokoić ciekawość, a dlatego, że czuła, że tak być powinno.
'Myślę, że dla mnie odeszli już wcześniej, dlatego nic nie czułem'
RI #19 (sierpień 2004) - zaczynam wątpić
RI #17 (lipiec 2004) - doczekałem się