• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum sierpień 2004


< 1 2 >

RI #25

A to psikus!

 

Nagłe przejawy uczucia między przedstawicielami dwóch odmiennych płci, w pewnych sytuacjach, przy znajomości pewnych faktów i w pewnym świetle są wprost zaskakujące. Co za tym idzie, aż przyjemnie ogląda się takie obrazki. Dlaczego? Bowiem jestem strasznym szydercą i uwielbiam patrzeć na rzeczy z których będę mógł potem szydzić. Taki ze mnie zimny drań. HA!

 

Napisałbym coś jeszcze ale tarzanie się po podłodze ze śmiechu mi w tym przeszkadza.

 

31 sierpnia 2004   Komentarze (5)

RI #24

‘Byliśmy gdzieś niedaleko Barstow, na środku pustyni kiedy narkotyki zaczęły działać. Pamiętam, że powiedziałem coś jak ‘Trochę boli mnie głowa, może ty poprowadzisz?...’. Nagle na niebie zrobił się ogromny zgiełk, było pełne czegoś co wyglądało jak ogromne nietoperze, skrzeczące i nurkujące co chwilę w stronę samochodu, który pędził około 100 mil na godzinę w stronę Las Vegas. I głos krzyczący: ‘Słodki Jezu! Co to za cholerne zwierzęta?’.

 

Później znowu było cicho. Mój pełnomocnik zdjął swoją koszulkę i wcierał sobie piwo w klatkę piersiową by ułatwić proces opalania. ‘O czym ty kurwa jęczysz?’ wymamrotał, patrząc się w słońce z oczami lekko przymkniętymi i ukrytymi za okrągłymi Hiszpańskimi okularami przeciwsłonecznymi. ‘Nie ważne’, powiedziałem. ‘Teraz twoja kolej’. Wdepnąłem hamulec i skierowałem Great Red Shark’a na pobocze autostrady. Nie wspominałem o nietoperzach. Biedny głupiec, za chwilę sam je zobaczy.’

 

Fear And Loathing In Las Vegas
A Savage Journey To The Heart Of  The American Dream
 

Napisałem wczoraj notkę, później jej treść się potwierdziła, dlatego też jej tu nie zamieszczę, bo mogłaby zostać odebrana strasznie na opak. Nie teraz, kiedy jest faktem wszystkim znanym i kiedy mógłbym zostać oskarżony o jedną z rzeczy takich jak:

Sarkazm, ironia, cynizm, debilizm, chamstwo, złośliwość, kurestwo, idiotyzm, parszywość, złe wychowanie, sabotaż, niekonsekwencję, paradoksalność, wyolbrzymianie, brak szacunku, kompleksy, wywyższanie się, brak trzeźwego obrazu całej sytuacji, zakłamanie, granie, oszustwo, prześmiewczość, brak kultury, niewiedzę, głupotę, fałszywość, alienację itp.

 

 

 ‘możemy pomilczeć’

 

29 sierpnia 2004   Komentarze (2)

RI #23

Zdezelowało mi się krzesło. W pełnym tego słowa znaczeniu. Wydaje dziwne odgłosy, siedzenie wytarło się tak okropnie że już go nie ma i do tego wszystkiego oparcie się nie trzyma. Nic to. W końcu jestem człowiekiem ery IKEA i nic nie jest w stanie mnie przerazić, jeśli oczywiście jest meblem i do tego zepsutym. Ludzie stawiają sobie w życiu różne cele, mniejsze i większe, jednak determinacja do ich wykonania zanika w ciągu kilku godzin. Dlatego też człowiek znając już odpowiedź czeka na zadanie pytania – ta nietrafiona alegoria ma znaczyć, że wie już co ma zrobić ale czeka aż coś zmusi go do działania. Tym oto sposobem stanąłem przed wizją kupna nowego krzesła. Lepszego, nowszego, bardziej wytrzymałego, zarazem jednak surowszego niż moje aktualne, tak bym zbytnio się w nim nie rozleniwiał. O rozleniwianiu się jest pewna historia związana z moim dobrym znajomym który siadając w swoim krześle (bardziej przypomina fotel) za 800 zł całkowicie zapomina co miał zrobić. Chociaż… nie, znam go od 4 roku życia i zawsze tak było, nawet zanim zaczął pisać, nagrywać itp. Ale nie o tym miałem mówić. Właściwie całą historię krzesła miałem opowiedzieć w dwóch zdaniach, a tu już trochę przekroczyłem tą granicę. Tak więc, nie miałem krzesła, miałem cel, miałem powód do jego wykonania, pozostało mi tylko dokonać zakupu. Na miejscu niestety okazało się, iż moich wymarzonych siedzeń nie ma na składzie, a data dostawy nie jest znana ani miłemu panu z magazynu, ani też pani z działu krzeseł. Cóż począć, kiedy jedynym wyjściem jest zaakceptować rzeczywistość i wrócić do domu z pustymi rękami. Właściwie to nie z pustymi, miałem kubek, czerwony, szeroki kubek, z którego świetnie pije się rano kawę. W zasadzie mam już taki kubek, ale to nie to samo co mieć DWA takie kubki. Świat jest nieźle pokręcony, więc trzeba się śmiać, no nie? Dlatego też, dalej siedzę na swoim zdezelowanym krześle które piszcząc, skrzypiąc i chrobocząc, wierci mi dziury w głowie i przeszkadza w przelewaniu myśli. Właściwie może to i dobrze, dzięki temu wyszedł mi właśnie taki spontan. UuuuuuuUUuuuuUUUuuu….

 

‘u mnie, albo u ciebie’

 

28 sierpnia 2004   Komentarze (2)

RI #22

Magia Liczb

 

20 sierpnia 2003

12 grudnia 2003

20 grudnia 2003

15 lutego 2004

21 marca 2004

7 kwietnia 2004

4 maja 2004 

8 maja 2004

15 lipca 2004

20 lipca 2004

30 lipca 2004

4:20 na moim budziku

 

Co w nich magicznego? To, że stoją tu prosto wypisane w kolumnie, najbardziej przejrzyście jak tylko można, a i tak nikt nic z nich nie zrozumie.

 

‘masz ochotę na słuchanie moich chorych pomysłów?’

 

27 sierpnia 2004   Dodaj komentarz

RI #21

Raindrops on roses, and whiskers on kittens

Bright Copper kettles, and warm woolen mittens

Brown paper packages tied up with strings

These are a few of my favorite things

 

There you stood on the edge of your feather,
Expecting to fly.

And I tried so hard to stand
As I stumbled and fell to the ground.

 

Jazz’ową muzyką zagłuszam wszystko dookoła. A jeśli się nie uda to czymś drum’owym. Ostatnio tracę prywatność we wszystkich miejscach. Boję się teraz wejść do kibla (wiem teraz wszyscy skupią się na tej części mojej wypowiedzi). Czasem przychodzi też taka myśl, że w końcu co mnie powstrzymuje? Mogę zostać teraz kim chcę, ha! Bo jestem kurwa geniuszem i otaczać mnie będą sami ludzie na poziomie.  Tak więc, witaj moja nowa rzeczywistości. Będę wykonywał w końcu swój wymarzony zawód jakim jest niewątpliwie – malowanie kominów.

 

‘koleś, idź stąd, sio! koleś!'

 

26 sierpnia 2004   Komentarze (2)
< 1 2 >
Anarch | Blogi