• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum styczeń 2005


Story #56

Siedział na ziemi oparty o łóżko, głowę opierał na rękach podtrzymywanych przez kolana. Co chwilę opadała mu w dół, by za chwilę znów się podnieść. Oczy kleiły się przy mruganiu, jednak nie chciało mu się spać, co jakiś czas do jego głowy przychodziła jakaś myśl, jednak już po chwili była zabijana przez jego świadomość, a wszystkie ślady jej istnienia znikały. Ziewnął, na to było go stać. Wydawało mu się to najbardziej sensowną rzeczą jaką mógł w tej chwili zrobić. W pokoju nie paliło się żadne światło, nie licząc migających, kolorowych światełek gdzieś po drugiej stronie, pochodzących od systemu grającego. Naprawdę był to system, żadna wieża nie ma tylu lampek, dodatkowo głośniki były dosłownie w cały pokoju, czasami zastanawiał się z czego zrobione jest łóżko. Zewsząd dochodziły go szybkie połamane dźwięki perkusji i elektronicznych głosów. Atakowały jego głowę tworząc skuteczną zaporę przeciw innym bodźcom. Odwrócił się na chwilę w stronę otwartych drzwi z którym dobiegała jasna poświata tworząca półmrok w pokoju w którym się znajdował. Zaciekawiła go. Nie wiedział dlaczego, wydała mu się nad wyraz interesująca, patrzył na nią przez dłuższy czas. Niczym dziecko które zajmuje się jakąś rzeczą ot tak, bez powodu i jest w stanie się od niej oderwać w każdej chwili. Wrócił do poprzedniej pozycji. Poświata na chwilę znikła, ktoś szedł w stronę pokoju, nie miał siły popatrzeć kto to. W zasadzie i tak nie miałoby to większego sensu. Ktoś położył się na łóżku tuż za nim. Do jego nozdrzy doszedł dym, słodki, przenikliwy. Zamknął oczy i położył głowę na kolanach. Muzyka ucichła nagle, słychać było tylko delikatny szum niczym dalekie odgłosy starej płyty gramofonowej. Po jakimś czasie dźwięki znów wybuchły, jeszcze szybsze, jeszcze głośniejsze. Dym przestał już drażnić jego nozdrza. Ktoś wstał z łóżka, przeszedł obok niego i usiadł na fotelu trzymając puszkę piwa. Ziewnął ponownie i popatrzył na stół, na którym powolnie, nie śpiesząc się, całkowicie nie do rytmu muzyki tańczyły małe kwadratowe maślane ciasteczka. Przyglądał im się przez chwilę, by za jakiś czas uśmiechnąć się lekko do humanoidalnego kształtu z dziobem stojącego w kącie niedaleko jednego z głośników. Zamknął oczy.

Otworzył oczy. Światło dzienne wpadające przez okno kazało mu je zamknąć. Mrużąc powieki wstał i poszedł do kuchni nastawić kawę. Ostatnimi czasy wspomnienia coraz częściej wpadały do jego głowy…

 

21 stycznia 2005   Komentarze (6)

Story #55 - Soundtrack

Time to pass you to the test. Hanging on my lover's breath.

Always coming second best. Pictures of my lover's chest.

Get through this night, there are no second chances.

This time I might.

To ask the sea for answers.

Always falling to the floor, softer than it was before.

Dog boy - media whore, it's who the hell you take me for.

 

Give up this fight, there are no second chances.

This time I might.

To ask the sea for answers.

These bonds are shackle free, wrapped in lust and lunacy.

Tiny touch of jealousy, these bonds are shackle free.

 

Get through this night, there are no second chances.

This time I might.

To ask the sea for answers.

These bonds are shackle free

These bonds are shackle free

These bonds are shackle free

These bonds are shackle free

 

Get through this, there are no second chances.

This time. To ask the sea for answers.

 

Placebo – Ask For Aswers

 

21 stycznia 2005   Dodaj komentarz

Story #55

Leżał na podłodze ciężko dysząc, każdy kolejny wdech powietrz sprawiał mu coraz więcej bólu. Kręciło mu się w głowie, nie mógł się skupić na niczym konkretnym, co chwilę jego uwaga była odwracana przez coś innego. I znów wdech chłodnego powietrza rozrywający jego klatkę piersiową, wdzierający się do niej, przechodzący w każdy jej kąt, drażniący wszystkie czułe miejsca, naruszający jej konstrukcję. Starał się poukładać w głowie swoje wspomnienia. Co robił wczoraj? Albo przedwczoraj? Czy w ogóle było jakieś przedwczoraj? Nie pamiętał nic, tylko strzępy rozmów, zarysy widoków, niewyraźne twarze rozmówców.

Kolejny wdech, kolejne chwilowe przywrócenie świadomości.

Ale co teraz, kim jest tak naprawdę? Zawroty głowy stały się jeszcze mocniejsze, musiał zamknąć oczy. Chciało mu się wymiotować. Może on już nie żyje? Może jego ciało zostało gdzieś w jego pokoju, kiedy zaczął się ból. Co jeśli teraz już nic nie czuje, a to co robi to tylko iluzje. Jego zagubiony duch próbujący się dostać do kuchni za wszelką cenę. Kiedy się ocknie, kiedy zrozumie, że to wszystko już minęło? Że już nie ma bólu, myśli, wspomnień, że teraz czeka go tylko jego ostateczny koniec, ten w który wierzył całe swoje życie.

Wdech, ból, otrzeźwienie.

A jeśli żyje, to czy za chwilę nie umrze? Za moment, kiedy oddychanie stanie się tak bolesne, że nie będzie mógł go wytrzymać, wtedy gdy płuca skurczą mu się najmocniej jak tylko potrafią. Ale przecież nic nie pamiętał, czy przed śmiercią zobaczy wszystko jeszcze raz? Jeśli nie, oznaczać to będzie śmierć bez wspomnień, bez czegoś o czym mógłby zapomnieć, co mogłoby opuścić jego głowę, niczym śmierć noworodka zbyt małego by cokolwiek pamiętać. Cały jego czas stanie się nieistotny, skoro nie będzie o nim wiedział w chwili śmierci.

Wdech, ból.

Skulił się gdzieś w przejściu z salonu do kuchni, złapał się za koszulkę.

Otrzeźwienie.

Co się dzieje? Co miał zrobić? Wziąć lekarstwo. W kuchni. Na stole. Zasnąć, spać spokojnie, nie czuć bólu, odpocząć wzrokiem. Zaczął się czołgać, determinacja złagodziła ścisk w klatce piersiowej. A może zapomniał co się dzieje, zapomniał, że jego płuca nie chcą przyjmować jego wdechów. Zapomniał o wszystkim, czuł się jak w transie kiedy powoli przesuwał się w stronę stołu. O śmierci, bólu, życiu, szczęściu, imieniu, płci, innych, domu, grawitacji, świecie. Tabletki.

Wieczko, dłoń, usta, spokój.

Skulił się pod stołem, oddech wyrównywał się, oczy znów się zamknęły, świat powoli przestawał wirować. Ciepło przepełniło jego ciało. Teraz było dobrze, przyjemnie, bezpiecznie, Teraz mógł zasnąć, obudzić się rano i nie pamiętać o tym co działo się zeszłej nocy. Cała istota tego wszystkiego to nie pamiętać, nawet swoich myśli…

 

 

15 stycznia 2005   Komentarze (1)

Story #54 - Soundtrack

So you made it? Shame you had to fake it..
So you feigned the way? You're a fucking disgrace to the name..

So you reaped what I had sown?
Scattered ashed blown into the unknown,
While you were selling my soul, cold..

Black lies failing... forging sound..
Lights out as you hit the ground.

Antimatter - Lights Out

15 stycznia 2005   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi