• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum lipiec 2004


RI #17

Zrobiłem przerwę

Moje oczy wydają się już być normalne

Doszedłem do pewnego luźnego porozumienia z rodzicielami

Osiągnąłem podobno coś bardzo trudnego i powinienem się z tego cieszyć

Ułożyłem kolejną wersję mojej rzeczywistości za kilka lat, lepszą, bardziej śmiałą

 

Kilka dni temu obciąłem włosy

Dziewiętnaście godzin później pierwszy raz w swoim życiu potrzebowałem kogoś komu mógłbym powiedzieć wszystko

Dwadzieścia minut później zrozumiałem, że nie ma nikogo takiego

Czekam kiedy znowu z własnej woli umrze ktoś zupełnie do tego nieprzygotowany

 

Chciałbym dokończyć opowieść

Chciałbym pobiegać na boso po trawie podczas deszczu

Chciałbym żeby małe plany w końcu zaczęły się dziać

Chciałbym pokazać swój własny rodzaj szczęśliwości

 

Piętnaście minut temu zrobiło się ciemno, niebo zaszło cholernie grubą warstwą deszczowych chmur, a wiatr zaczął wiać coraz mocniej

Na świecie są dwie osoby, które tak jak ja miałyby ochotę wyjść teraz i postać w deszczu

 

Jednej z nich już nie znam

Druga … no właśnie …

 

22 lipca 2004   Komentarze (3)

RI #16

‘Nic o tobie nie wiem’ powiedziała po czym minęli się lecąc każde w inną stronę, ona z włosami wywiewanymi do przodu, on do tyłu. ‘A chciałabyś wiedzieć?’ odpowiedział i znów pognali każde w inną stronę. ‘Nie wiem, chyba nie’. Huśtawki zaczynały zwalniać, a oni coraz częściej się mijali. W końcu stanęły, zeszła na chodnik, on zeskoczył i niejako przeniósł się na niego. Niewiedza wcale nie jest niczym złym, szczególnie w relacjach pomiędzy nimi. Ona mówiła rzadko, a on wtedy słuchał, on z kolei mówił często a ona zmuszona była wyłapywać konkretne elementy. Bez tego też mogliby żyć, tu chodziło o coś więcej niż rozmowy i poznanie. Tak sobie istnieli obok siebie niezależnie od rzeczywistości.

-

Rzeczywistość jest sssssssssssssssstraszna. Bo w sumie nie istnieje. Jest tylko kolejnym głupim słowem wyrażającym coś co można pojąć tylko abstrakcyjnie. Zupełnie tak jak umysł i inne tym podobne. Właściwie moje działanie ma na celu pozostawienie jakiegokolwiek dowodu na to, że jeszcze żyję a sezon ogórkowy (czy jaki tam teraz jest) mnie nie pochłonął.

-

‘Pojedźmy nad morze’ usłyszał kiedy ona wychylając się tyłem przez barierkę próbowała zobaczyć góry. ‘Kiedy?’ odpowiedział nieco zaskoczony, jednak chętny do działania. ‘Teraz’, ‘Teraz? Przecież teraz nie możemy’ ripostował. ‘Dlaczego nie? Dlaczego nie możemy, czy musimy ciągle robić to co trzeba? Bądźmy lekko szaleni, podróżujmy bez celu, przejedźmy kawał drogi po to by się zatrzymać i zawrócić, milczmy czerpiąc z tego przyjemność, twórzmy sobie świat tak jak chcemy i pytajmy ludzi o drogę w języku którego na pewno nie będą znali’. Bądźmy lekko szaleni.

-

Zbyt duża ilość kieszeni potrafi być kłopotliwa. Ostatnio szukałem gumki do włosów przez bite 15 minut jazdy autobusem i okazało się w końcu że mam ją na nadgarstku. Jasne jestem strasznie spostrzegawczy, jednak gdybym nie miał tylu kieszeni zapewne nie założyłbym, że gumka jest w którejś z nich.

-

Leżał na plaży wsłuchując się w monotonny dźwięk fal, przypływających, odpływających, niekończący się szum, istniejący zawsze. Uwielbiał rzeczy wieczne, trwające zawsze. Lubił myśleć właśnie o nich z tą świadomością, że nigdy nie przeminą. Tak jak ten szum. Zamknął oczy, trwał, może nie na zawsze, w porównaniu z wiecznością jego trwanie było niczym. Jednak nawet ta namiastka powinna być piękna. Trwaj.

 

 

05 lipca 2004   Komentarze (6)

RI #15

she follows me down to the sound of the sea
slips to the sand and stares up at me
"is this how it happens? is this how it feels?
is this how a star falls?
is this how a star falls?"

the night turns as i try to explain
irresitable attraction and orbital plane
"or maybe it's more like a moth to a flame?"
she brushes my face with her smile
"forget about stars for a while..."
as she melts...

meanwhile millions of miles away in space
the incoming comet brushes jupiter's face
and disappears away with barely a trace...

"was that it? was that the jupiter show?
it kinda wasn't quite what i'd hoped for you know..."
and pulling away she stands up slow
and round her the night turs
round her the night turns...

yeah that was it
that was the jupiter crash
drawn too close and gone in a flash

just a few brushes in the region of the splash...

she left to the sound of the sea
she drifted away from me
so much for gravity...

The Cure – Jupiter Crash

05 lipca 2004   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi