• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum listopad 2005


Story #69 - Soundtrack

The Cinematic Orchestra - Everyday
29 listopada 2005   Komentarze (5)

Story #69

Problem.

Rola bohatera romantycznego wiecznie pogrążonego w rozpaczy. Brak perspektyw na poprawienie sytuacji, równoznacznych ze zmianą w bohatera nieromantycznego.

Wyjście.

Pieprzyć schematy, zadania, cechy charakterystyczne a przy okazji wydarzenia dnia codziennego.

Dzień po nigdy nie należy do przyjemnych. Albo dopadną cię drgawki, albo nudności, a w najgorszym wypadku, rzeczy które zrobiło się wczoraj. Siedział przy stoliku, ubrany w czystą koszulkę z jakimś bezsensownym nadrukiem (łączącym w sobie między innymi słowa ‘fun’, ‘psycho’ i ‘design’ wkomponowane w obraz rozbijającego się samochodu) i zielone bojówki. Tym co latało po jego głowie była czwarta nie wymieniona wcześniej rzecz, mianowicie – wspomnienia tego co nie istniało. Cała sytuacja była dość frustrująca. Nie dość, że borykał się z nią już wczoraj, to jeszcze dokładnie wiedział jak powinien sobie poradzić z tym problemem. Tu jednak dochodziła do głosu jego podświadomość wiercąca mu w głowie małe dziurki przez które powoli, bez pośpiechu przesączało się zwątpienie. Czy na pewno zna wyjście? Czy może jest to tylko krótkotrwałe tłumienie jakiegoś zjawiska?

Wstał, zapłacił za kawę, wyszedł na ulicę, gdzie prawie natychmiast pochłonął go tłum ludzi. Czuł spokój, samotność. To właśnie w tłumie ludzie są najbardziej anonimowi, wyalienowani, pozostawieni tylko sobie. Gubią się w masie podobnych im jednostek. To co ich wyróżnia jest kryte gdzieś głęboko w nich - zainteresowania, problemy, radości, wszystko to chowa się i czeka, aż znowu będzie mogło wyjść na wierzch. Ale nie tu, nie w tym miejscu, tu mogłoby się zgubić, zostać niezauważone bądź zignorowane.

Słońce świeciło mocno, w powietrzu unosiła się typowa dla miasta latem, atmosfera. Przeszedł przez dwa skrzyżowania, doszedł do placu na którym znajdował się rząd budek telefonicznych. Przystanął, wszedł do jednej z nich i wykręcił numer z pamięci. Czasem warto być impulsywnym, doprowadza to do ciekawych sytuacji, często pozwala unikać problemów lub je rozwiązywać. Przede wszystkim jednak, nie daje szans zwątpieniu, które hamuje nasz rozwój.

W słuchawce odezwała się kobieta, ‘witaj’ powiedział..

 

29 listopada 2005   Komentarze (1)
Anarch | Blogi