• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum grudzień 2004


Story #53 - Soundtrack

when you screw up your eyes
when you screw up your face
when you throw out your arms
and keep changing your shape
taste the taste in your mouth
taste the taste on your tongue
on the film on your eyes of what i've become

what do i do when you screw up your eyes?
what do i do when you screw up your face?
what do i do
when you throw out your arms
fall on the floor
and keep changing your shape?
jump right into your mouth?
jump around on your tongue?

and the film on your eyes of the way i've become
makes me sick at the way that i try
anything in the world
to impress that i'm doing this
only for you


The Cure - Screw

 

21 grudnia 2004   Dodaj komentarz

Story #54

Niektóre rzeczy rządzą się swoimi prawami. W każdej katastrofie są jacyś bohaterowie, bajki zawsze dobrze się kończą, a ostatnie 2 sekundy na zegarze bomby z zapalnikiem czasowym, trwają około pół minuty. Bo czym byłby świat bez swoich zasad, dziwnych, ale zawsze. To one tworzą to uczucie narracji towarzyszące każdej naszej czynności. Postrzegamy się jako postacie grające w teatrze życia, jesteśmy głównymi bohaterami, a wszystko dookoła dzieje się dla nas.

W tej scenie mógł siedzieć, stać prosto lub opierać się o drogowskaz. Siedział. Mogła być noc lub dzień. W wypadku dnia słońce świeciło lub było zasnute chmurami. Padał deszcz, bądź nie. Bez tła opowieści wszystko wydaje się trochę wybrakowane. Często działamy tak by nasze życie wydawało się bardziej interesujące dla ewentualnego widza, nawet jeśli w naszej mocy jest tylko wybór pozycji w jakiej zatrzymamy się w jakimś miejscu.

Droga wznosiła się w górę po zboczu, można nią było wjechać do miasteczka lub objechać wyspę dookoła aż do przystani niedaleko latarni. Po obu stronach w znacznych odległościach stały lampy. Bardziej w celach estetycznych niż po to by oświetlać drogę.

Mógł wybrać każde inne miejsce wyspy. Czasem jednak powoduje nami nieodparta chęć dojścia w jakiś konkretny punkt naszego małego wszechświata. Nie wiadomo dlaczego, czasem po prostu chce się przejść tą starą dróżką lub wejść do parku niedaleko placu zabaw. Słońce zaszło już za horyzont robiło się coraz ciemniej. Rzucał kamieniami w krawężnik po drugiej stronie kiedy zaczął wiać wiatr. Był zimny mimo tego, że był początek lata, kiedy opływał ciało, człowiek dostawał gęsiej skórki. Chłopiec wstał, chciał wrócić do domu, wysiedział się już wystarczająco długo. Ruszył w dół, by później skręcić w lewo i dojść do swojego domu. W pewnym momencie przystanął i uśmiechnął się.

Jak wiele jest rzeczy których nie zauważamy bo wydają nam się normalne, jak często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mają swój początek i koniec. Lampy świecą kiedy robi się dostatecznie ciemno, ale ile razy widzieliśmy jak gasną lub zapalają się? Wchodzimy do sklepu kiedy nie świecą, wychodzimy gdy są już włączone. Jak często rzeczy oczywiste umykają naszej uwadze. Nie zauważamy ich bo po prostu są. I nagle przychodzi moment kiedy przez przypadek wracając wieczorem do domu ulica oświetla się w mgnieniu oka, rzeka świateł zalewa drogę i robi się jasno. To zabawne…

 

21 grudnia 2004   Komentarze (2)
Anarch | Blogi