Uczucia – ostatnio dowiaduję się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład, niedawno ktoś mi powiedział i (prawie) udowodnił, że moje uczucia są wywołane przez geny, nie tylko uczucia, zachowania, wszystko, nawet wybory. Moja wolna wola jest zależna, to ciekawe określenie - wolna wola. Niestety powiedziano mi, że jesteśmy tylko opakowaniem dla DNA, niczym innym, co lepsze, człowiek przystosowany jest do życia tylko do wieku 30 lat. Potem zaczynamy się psuć, jak przeterminowane jedzenie. Naszym celem jest rozmnożenie się, potem powinniśmy zginąć, my mamy tylko podtrzymać gatunek, czyli wyprodukować nowe opakowania dla DNA. Nic więcej, takiej prawdy się dowiedziałem, moja świadomość – przypadek podczas ewolucji, chyba. Ten sam człowiek powiedział mi dziś, że umysł to nie jest mózg, mózg nie jest potrzebny, nash umysł to coś większego, to coś, co istnieje nawet po śmierci. Tak twierdzi ten człowiek, skoro, więc jestem tylko opakowaniem, tylko częścią mashyny produkcyjnej. Po co mi umysł, po co mi te wyższe stany? Czy one istnieją, nie wiem. Ale zauważyłem pewną niezgodność w tych wywodach. Ten sam człowiek, który mówi, iż uczucia są tylko wytworem genów, za chwilę mówi o wyższych stanach duchowych. Cenie go jednak bardzo, więc postaram się nad tym pomyśleć. Uczucia, to coś ze środka, jakiś impuls, trudno je opowiedzieć, opisać, każde uczucie jest inne, błędem według mnie jest ich nazywanie, przyporządkowywanie ich każdemu człowiekowi. Jedni je mają, drudzy nie. Miłość do rodziny, czemu bardziej zależeć będzie mi na tym żeby uratować moją matkę nish jakąś inną kobietę. Są dwie wersje, jedna to taka, że tam są geny, które tesh i ja posiadam, a geny chronią takie same geny. Wywoływane jest, więc we mnie uczucie miłości do matki i ratuję ją a nie obce geny w nijaki sposób spokrewnione z moimi. Druga to taka, że to ona mnie urodziła, znam ją, jest moją matką i uczucia po prostu są, nie są wytworem mych genów. Która wersja jest prawdziwa? Nie wiem, jedni powiedzą, że pierwsza, inni, że druga. Nie będę tu wygłashał swego stanowiska, bo jeszcze go nie mam. Nie doszedłem do żadnych wniosków (Choć dla mnie ważny jest każdy człowiek nie zależnie od tego kim jest, więc nie wiem czy przychylę się do jakiejkolwiek ze stron). Wiem jedno, uczucia, coś w życiu człowieka spełniające ogromną rolę, jeśli ktoś wypiera się uczyć to znaczy, że nie jest chyba prawdziwym człowiekiem. Każdy człowiek ma uczucia, chociaż najmjniejshe, na pewno, wypierając się ich, zapewne nie chce wyjść na jakiegoś mięczaka. Ale czy to, że czuję, oznacza, że jestem słabym człowiekiem? Nie sądzę, nie wiem, więc czemu niektórzy tak twierdzą.
(Theater of Tragedy – A Rose For the Dead)
(standing away, always, looking at LIVING people - me)