Story #9 - Soundtrack
Staind - Home
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Staind - Home
Usiadła nad brzegiem morza. To NIE była opowieść o nim, o niej, o chłopcu czy o kimkolwiek innym. To działo się naprawdę. Mętlik w jej głowie, myśli kłębiące się i tak nienaturalne. Zbyt długo było ciepło, zbyt długo na niebie nie było widać szarości. Ale teraz, kiedy zachodziło słońce nad jej głową zbierało się jej coraz więcej. Czuć było to napięcie powodowane przez zamykający się nieboskłon. Chmury, które nagle wdzierały się między ludzi a słońce, księżyc i gwiazdy. Spojrzała na zbocze wzniesienia, nacierał na nie złowrogi cień zwiastujący coś strasznego. Uśmiechnęła się, czekała na to od dłuższego czasu. Dziś nie zapali świeczki, nie schroni się w ciepłym łóżku i nie zaśnie spokojnie. Dziś będzie czuwać, nie ze strachu. Z potrzeby. To było to, czego jej trzeba. Zawsze mówili jej, że ma dziwne zachowania, że nie umie się przystosować i odstaje od grupy, rodziny, klasy. Nie przejmowała się tym. Była sobą i cieszyła się z tego. Inność, to ludzie byli inni nie ona. To oni ustalali podziały, klasy i kryteria, to oni oceniali, krytykowali, szufladkowali. Nie mogli pojąć, że każdy jest inny, że każdy może myśleć w inny sposób, nie koniecznie podporządkowany jednej wspólnej myśli. Ktoś indywidualny, kto nie dał się zaszufladkować do żadnego zbioru, nie nadawał się do współistnienia. Wydalali go. Dlatego właśnie tu zamieszkała, dlatego stała się samodzielna - wyalienowana, odrzucona, pokazała innym, że nie są jej potrzebni.
Wstała, rozłożyła ręce, spojrzała w górę, na grafitową powłokę chmur, która wydawała się niezniszczalna. Jeszcze chwila, jeszcze moment. Tak, pierwsza kropla spadła jej na czoło. Zaczynało się. Nadchodziła ulewa. Uwielbiała ulewy. Ludzie chowali się wtedy w domach, a ona mogła spacerować, sama, nienękana przez nikogo. Wtedy czuła się wolna, wtedy jej myśli mogły popłynąć. Każdy ma swój azyl, Chłopiec miał pustkę, on wysepkę a ona deszcz. Powietrze na wyspie wydawało się szare, od ilości kropel spadających na ziemię. Biegła, podskakiwała, jak małe dziecko. Na twarzy nie było uśmiechu, w oczach dalej tkwiła pustka, ale coś w tym obrazki mówiło, że jest, choć trochę szczęśliwa.
Tylko podczas deszczu, tylko, kiedy ludzie byli ukryci w domach, a rowy zamieniały się w strumyki. Wtedy czuła malutką sympatię do swojego życia. Do tej chwili, która akurat mijała. Cieszyła się nią i korzystała z niej.
‘ Cos’ when it’s raining you see the real side of mind ’……