Story #28
‘Wiesz jak to jest kiedy czujesz się zupełnie niepotrzebny? Tak niepotrzebny, że aż zaczyna cię to denerwować. Gniew wzbiera w tobie, gotujesz się i nie możesz wybuchnąć, czasem spada temperatura, ale tylko po to by zaraz znów podskoczyć. Jak to jest kiedy nic ci się nie udaje, zaczynasz zdawać sobie sprawę, że twoje życie pędzi na złamanie karku a ty nic z nim nie robisz. Ja się tak czuję, bez grupy znajomych, bez dziesiątek dziewczyn, bez rodziny. Nienawidzę, kiedy to do mnie przychodzi. Kiedy nagle w moją głowę wbija się twarda kula rzeczywistości, tak nędznej i martwej. Popatrz, trzęsą mi się ręce a ja nic nie mogę zrobić, nawet nie wiem, czemu to robią. Mam napięte mięśnie mimiczne twarzy, nie mogę spokojnie mówić, szczęka zaciska się w ciągle rosnącej złości. Do tego niezależnie od tego, co zrobię nie wyładuję jej. Każda taka próba jest bezsensowna. Marzę teraz tylko o jednym – położyć się i zasnąć. Spać, tak dawno nie śniłem, tak dawno nie spałem, tak dawno nie jadłem. Kurwa, muszę coś ze sobą zrobić. Brakuje mi motywacji, brakuje mi czegoś, kogoś, dla kogo mógłbym to zrobić. Nie mogę tego zrobić dla siebie, bo nie lubię mojego Ja. Cholera, siedzę tu i użalam się nad sobą, jakie to żałosne. Nienawidzę takich rzeczy, ciągle myślę, o tym czemu liście się poruszają, jak ogarnąć wszechświat, co to są wspomnienia – po co mi to? Nic z tego nie przyjdzie, lepiej rzucić się w ten cholerny wir, w który rzuca się większość społeczeństwa i wtedy pewnie wszyscy mnie polubią.’
Wykonał przewrót w tył i stanął na nogach – zawsze dziwnie się poruszał – odwrócił się zataczając, potrząsnął głową dla odgarnięcia włosów. Spojrzał z ukosa do tyłu i uśmiechnął się tym swoim uśmiechem. Odpowiedziała mu cisza. Odszedł, zostawiając tylko puste miejsce i nic poza nim. Tym razem przed zachodem.
Miejsce było puste, nikogo w nim, nikogo koło niego. Tego wieczoru chłopiec kiedy przyszedł popatrzeć na zachód nie zastał nikogo.