• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum styczeń 2004, strona 2


< 1 2 3 >

Stroy #35

Odkąd spadł śnieg świat jakby umarł lub stanął w miejscu wykorzystując okazję na uporządkowanie swoich prywatnych spraw. Powietrze było zimne i wilgotne, przez większość dnia w ogóle nie widać było nieba. Czasem tylko jakiś zabłąkany promień słońca przebijał się przez grubą warstwę chmur. Teraz była noc i nie można było liczyć na żaden znak oczyszczania się nieba. Szedł ubrany w grubą kurtkę, z szalikiem otulającym szyję wraz z twarz i rękoma w kieszeni, tak, aby wystawiać jak najmniejszą powierzchnię swojego ciała na lodowate powietrze. Przechodził obok wąską uliczką między latarniami i domkami, światło odbijające się od śniegu rozjaśniało drogę, było tak jasno, tak magicznie. Skręcił, wchodził ośnieżoną ścieżką na trochę ciemniejsze wzniesienie. Otworzył drzwi i wszedł do domu. Zdjął wierzchnie ubranie, otworzył szafę i zaczął ją przekopywać. Szafy to magiczne przedmioty, nie ważne jak wyglądają, w środku i tak zawsze okazuje się, że mają dość miejsca by pomieścić kartony z zabawkami, stare ubrania, komplety kurtek, a czasem nawet całkiem duże światy i królestwa z gadającymi lwami i faunami spacerującymi sobie w najlepsze po ośniezonym lesie. Kiedy zajrzy się trochę głębiej, to tak jakby wracało się do przeszłości, to lepsze nawet niż porządkowanie szuflad, które są mniejszymi odpowiednikami szaf. Zawsze można przysiąść z, nawet bardzo małą, rzeczą i przywołać świat, w którym była jeszcze używana.

Tego właśnie chciał, po to otworzył szafę, nie żeby zrobić porządek, szukał konkretnej rzeczy. Odsunął rząd koszul, był tam, wiklinowy kosz, z wiekiem, na którym był taki śmieszny wzorek, przynajmniej kiedyś był śmieszny. Otworzył wieko nie wyjmując go nawet z szafy, przekopał się przez pokaźny zbiór żołnierzyków i samochodzików, leżał prawie na samym dole. Wyjął go, usiadł na podłodze i spojrzał na niego. Patrzył swoimi idealnie czarnymi oczyma, głębokimi na tyle, jak tylko głębokie mogą być kółka z plastiku. Miał przyklaśniętą grzywkę, która jednak odzyskała dawny wygląd po rozczochraniu jej ręką. Ogonek zwisał bezwładnie, tak jak to czynił przez ostatnie lata, za to nóżki jakby mniej się rozjeżdżały i możliwe wydawało się postawienie go na ziemi. Pogłaskał go, zamknął kosz, wstał i postawił na stole, aby stamtąd mógł patrzeć na rzeczywistość.

Zabawki z dzieciństwa mają moc bycia dziećmi, równając wtedy z właścicielami, a jednocześnie rozumienia spraw dorosłych wtedy, kiedy dziecko do nich mówi. To magia przelewająca się z nich i sprawiająca, że żyją w umyśle dziecka, że w nocy ono czuje się bezpiecznie i to że słuchają. Tak naprawdę każdy jest dzieckiem, które zapomniało o swoim pluszaku…

 

06 stycznia 2004   Komentarze (8)

Story #34 - Soundtrack

Everybody's here with me
(we) Got no camera to see
Don't think I'm not all in this world
The camera won't let me go
And the verdict doesn't love our soul
The digital won't let me go

Yeah yeah yeah
I'll pay (yeah yeah yeah)
When tomorrow
Tomorrow comes today

Stereo I want it on
It's taken me far too long
Don't think I'm not all in this world
I don't think I'll be here too long
I don't think I'll be here too long
I don't think I'll be here too long

Yeah yeah yeah
I'll pay
When tomorrow
Tomorrow comes today

(Da da da da da da da da)

 

06 stycznia 2004   Komentarze (1)
< 1 2 3 >
Anarch | Blogi