• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 17 marca 2004


Story #48

Po niebie sunęły majestatycznie potężne ciemne chmury. Szarość i czerń, a gdzieniegdzie brudna biel tworzyły płaszcz otulający cały nieboskłon. Ziemia skryta pod cieniem odstraszała. Równina ciągnęła się aż po horyzont gdzie zaczynały wyrastać skaliste wzniesienia. Wszystko pokryte było niską ledwo wyrośniętą trawą. Jednolitość nabierała tu zupełnie innego znaczenia. Wszystko wydawało się takie samo, a jednak tak naprawdę zawierało wiele szczegółów. Całość przecinała kręta droga wysypana żwirem, zaczynająca się i kończąca poza zasięgiem wzroku, w miejscu, które tutaj wydawało się bardzo odległe. Wiatr szarpał włosy na wszystkie strony, okrywał nimi twarz, by w następnym momencie zmieniając kierunek wywiać je do tyłu. Niebo już nie przemijało, teraz pędziło zmieniając kształty i kolory w mgnieniu oka. W powietrzu czuć było to ciepło i wilgoć zapowiadające burzę i deszcz. Chmury są fascynujące, potrafią przywoływać uczucia wpływając na nasze wspomnienia. Białe ‘baranki’ rozweselają zupełnie jak w czasach, kiedy było się małym dzieckiem i wszystko, co nowe, a do tego jeszcze wysoko, wydawało się cudowne. Ciemne, pędzące masywne bryły przypominają kurz pod łóżkiem dziadków lub rodziców, oglądany tak często, kiedy za oknem szalała ulewa, a z oddali, co chwila dochodziły grzmoty. W miarę dorastania człowiek zapomina o tym wszystkim lub staje się to dla niego mało istotne, przez co nie warte zachowywania gdzieś na wierzchu góry myśli. Zawsze jednak, nawet na chwilę wszystko to powraca. Wystarczy tylko znaleźć coś, co pobudzi podświadomość do ‘szukania’.

Under wicked skies of grey

Stał w pewnej odległości od dróżki, tyłem do niej, patrzył w dal. Podmuchy powietrza uderzały, co chwila w jego twarz, rwały rozpiętą kurtkę, rozwiewały jego czarne włosy na wszystkie strony. Pustka i wiatr świszczący w uszach, ciemne niebo i prawie goła ziemia. Tego obrazu nigdy wcześniej nie widział. Nie musiał. I tak czuł w pewien sposób bezpieczeństwo. Jak dziecko przytulające się do rodzica gdy coś je wystraszy, lub samotny człowiek który znalazł kogoś kto w końcu go rozumie. Uśmiechał się. Nie szeroko, lekko, ale był to jeden z ‘tych’ szczerych uśmiechów. Nikt nigdy nie widział jak się uśmiecha, nie szczerze, to zawsze były tylko odbicia tego prawdziwego. Cudownie jest znaleźć miejsce, w którym można osiągnąć szczęście, w którym czuje się bezpiecznie, dobrze.

Cudownie jest odnaleźć spokój…

 

17 marca 2004   Komentarze (4)

Story #47 - Soundtrack

so don't give me respect don't give me a piece of your preciousness

flaunt all she's got in our old neighbourhood

i'm sure she'll make a few friends

even the rain bows down let us pray as you cock-cock-cock your mane

no cigarettes only peeled HAVANA'S for you i can be cruel

i don't know why

why can't my ba.ll.oo.n stay up in a perfectly windy sky

i can be cruel i don't know why

dance with the sufi's celebrate your top ten in the charts of pain

lover brother bogenvilla my vine twists around your need

even the rain is sharp like today as you sh-sh-shock me sane

no cigarettes only peeled HAVANA'S for you i can be cruel

 

Tori Amos - Cruel

 

17 marca 2004   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi