• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 13 czerwca 2004


RI #13

No a teraz co? Teraz będą Cure’rzy. Mi się najbardziej z Cure’ami kojarzy mój kolega, który wyglądał jak Robert Smith i miał takie blade, białe wysokie adidasy i zafarbowane na czarno włosy. To wszystko wyglądało w taki sposób, że dzięki temu miał strasznie dużo dziewczyn. Kiedyś okazało się, że ktoś przychodził do knajpy w której przesiadywał tylko po to żeby sobie na niego popatrzeć. Wtedy była taka Cure’o-mania, a ja dzięki niemu przeżyłem parę fajnych przygód. I nie chodzi mi tu o dziewczyny tylko muzykę. Poznałem wtedy świetne dołujące albumiki. Jak Pornography, taki ostry, denkowaty album. Albo Disintegration. Nie wiem dokładnie jak to wszystko wyglądało bo Cure nigdy nie było moją pasją. Nie interesowałem się nimi tak jak Zeppelin’ami albo Pink Floyd. Oni byli pewną przygodą. Kiedy człowiek jest młody, zbuntowany i wszyscy łącznie z rodzicami są przeciwko niemu potrzebuje takiego wyrazu. Musi móc usiąść, posłuchać, utożsamić się z tym. Uformować swój bunt, to ważne bo wtedy kształtuje ci się osobowość. Wtedy musisz wykrystalizować z tego co dali ci twoi rodzice i otoczenie coś z swojego. Musisz wykrzyczeć to kim jesteś, wykopać. Wtedy kopiesz, masz glany albo białe Robertowe buty i kopiesz. To jest właśnie The Cure, dla mnie przynajmniej.

Cure’rzy którzy zachowali swój styl jednocześnie wzięli coś z Hendrix’a. To jest właśnie ten przepływ. Tutaj masz Cure’ów, Roberta Smitha z jednej strony, a z drugiej maga gitary. Hendrix był magiem, był gitarą, to był jego krzyk, jego presja, jego siła. On był w środku, w strunach, w tym jęku, pisku. Z tego wychodzi pewna rzecz. Popatrz jest ktoś, nagrywa swój utwór mając dwadzieścia lat, jest zbuntowany, a potem jest taka chwila kiedy on ma lat pięćdziesiąt. Wtedy jest już zupełnie innym człowiekiem, dojrzalszym i robi to jeszcze raz, nagrywa to po raz kolejny. I tu wychodzi osobowość, czas który minął.

 

Zajebiście.

Zwrotnica 2505.

 

13 czerwca 2004   Komentarze (9)
Anarch | Blogi