• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 21 sierpnia 2004


RI #20

Powoli zaczynał przyzwyczajać się do świata obróconego o 180 stopni, w którym drzewa wyrastają z sufitu a podłogą są puchowe chmury. Ręce wisiały bezwładnie, kiedy nogi przewieszone przez gałąź utrzymywały całe ciało. Wisiał na drzewie. Wbrew powszechnemu przekonaniu robił to dla przyjemności. Oczywiście było to nad wyraz dziwne ponieważ nie miał przecież 5 lat. Z czasem człowiek może tak naprawdę robić coraz mniej rzeczy, bo nie wypada, nie można lub nie ma czasu na głupoty. Co z tego skoro niektóre rzeczy są po prostu fajne. Podciągnął się, wykonał obrót wokół własnej osi, zamienił szybko ręce i opuścił się w dół zeskakując z gałęzi. Poprawił podwiniętą koszulkę, zawiązał buta i usiadł pod drzewem opierając się o nie.

Szła, lekko podskakując, z głową skierowaną bardziej w stronę ziemi niż przed siebie tak, by mogła spokojnie NIE SKUPIAĆ wzroku na niczym szczególnym. W głowie szumiała jej muzyka, zawsze. Była niczym odgłos miniaturowego radia przy jej uchu, ciągnęła się i leciała niezależnie od tego co działo się dookoła. Żyła własnym życiem. ONA, zawsze musi być jakaś ‘ona’. Relację między Nim a Nią są zawsze ciekawe, w takim ustawieniu najłatwiej też znaleźć odpowiednie charaktery. Obie dopełniające się połówki, nie za blisko siebie i nie za daleko. Zawsze istnieje przecież ta granica ‘przyzwoitości’ kiedy on siedząc koło niej zachowuje pewną odległość, a ona zawsze zatrzymuje wszystkie gesty kawałek przed nim. Teraz też tak zrobiła, usiadła naprzeciw niego w tej magicznej stałej odległości, podniosła rękę w geście ‘witaj’ i usiadła. Milczeli, o to właśnie chodzi w relacjach między nimi, postępują według własnych zasad. Ustalonych bez ich omawiania. Nie zawsze zgodnych z tymi przyjętymi powszechnie.

‘Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego nie robimy tego co inni i nie zaczęliśmy teraz rozmawiać o tym co działo się w twoim i moim życiu przez ostatnie 766 godzin?’, powiedział.

Uniosła lekko głowę, żeby spojrzeć na jego twarz, ‘ludzie powinni czasem odejść od wszystkich priorytetowych spraw i spojrzeć w stronę tych ‘zbędnych’. Ot tak, żeby zauważyć, że tak naprawdę są o wiele ważniejsze.

‘Opowiedz mi coś’

 

‘widzę twoje prawdziwe kolory, w środku jesteś przeżarty, zupełnie tak jak ja’

 

21 sierpnia 2004   Komentarze (7)
Anarch | Blogi