RI #26
‘Jesteś… jesteś pusty emocjonalnie!’
Wystarczy, że człowiek na chwilę przestanie mówić, stanie trochę z boku, lub po prostu, ominie głupią i wtórną rozmowę o problemach egzystencjalnych młodego pokolenia polski, a do tego zakwestionuje sens takowego zachowania, popierając je prostymi argumentami. Co wtedy? Wtedy jest wypranym z emocji potworem który nie umie zrozumieć niczego i nikogo. Takim który zawsze ma ten sam wyraz twarzy, nie uzewnętrznia jakichś konkretnych emocji i ogólnie nie rozmawia na głębokie tematy. Potem można posłuchać całej galaktyki synonimów słowa ‘fałszywość’ począwszy od ‘zakłamanie’ na ‘kurwa’ kończąc (które swoją drogą nie jest synonimem ale tak właśnie zakończyło się ich wymienianie). Kiedy potem stoi się dalej, milcząc i nie poruszając mięśniami mimicznymi twarzy, jest w zasadzie przyjemnie. Najgorsze jest już za, najlepszego nie będzie, więc w zasadzie to już koniec.
Co mam o sobie myśleć? Że jestem zły? Nie nadaję się do życia z innymi? Dlatego, że ktoś zarzucił mi pustkę emocjonalną, potwierdził ją wykrzykując około 20 argumentów, i odszedł w drugą stronę? Ludzie robią wiele rzeczy, mniejszych lub większych, mają do tego prawo i nikt im go nie powinien odbierać. Świat kręci się nawet bez nas. Nie potrzebuje nas do tego by wszystko poszło dalej. Po co ingerować w to co ma się zdarzyć. Cóż, czasem zaakceptowanie całej sytuacji, czy jest nią pustka, czy wyrzuty które ktoś akurat robi, jest najlepszym wyjściem.
Nie potrafię rozmawiać na niektóre tematy, nie rozpoczynam ich. A kiedy już ktoś je rozpocznie, dążę do ich zakończenia. Czasem się nie udaje i wtedy mówię coś czego druga osoba usłyszeć nie chciała akurat w tej rozmowie. Staje się dla niej niezrozumiałe, że ktoś w ogóle mógł pomyśleć o takim spojrzeniu na całą sytuację.
Nie lubię ludzi zamkniętych w dwóch wymiarach, potrafiących mówić i słuchać tylko tego co chcą usłyszeć. Nie lubię też tych którzy nie patrzą trzeźwo na niektóre sytuacje, ani tych którzy nagle okazują się świetnymi rozmówcami kiedy tak naprawdę są żałośni. Jestem ignorantem, wiem, wydaje mi się, że mogę oceniać innych ludzi lub co jeszcze śmieszniejsze, nie przejmować się ich ocenami. Nie rozmawiam z innymi, bo wydaje mi się, że nie zrozumieją, przetwarzam coś milion razy i dalej zdaje mi się to nielogiczne dla innych.
Wolę zachowywać swoje myśli dla siebie, dzieląc się nimi tylko z kilkoma osobami. Wtedy czuję się lepiej. Łatwiej jest przeanalizować problem we własnej głowie niż, robiąc to naraz z 10 ludzi. Staram się patrzeć trzeźwo na wszystko, oceniać to stojąc z boku a nie uczestnicząc w całym zamieszaniu. Zbierać powoli wszystkie elementy układanki i układać z nich swój własny pogląd tak, jak czuję, że będzie najlepiej. Być w porządku w stosunku do siebie.
Jestem więc pusty emocjonalnie. Dobrze mi z tym.