• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 04 listopada 2004


Story #51

Wszystko ma swój początek i koniec, czasem nawet ich nie widać.

    Pokój pogrążony był w ciemności. Głębokiej, nie pozwalającej zobaczyć wyciągniętej przed siebie ręki. Z głośników porozwieszanych po całym pokoju wydobywały się powolne jazzowe dźwięki kontrabasu, pianina lekko wystukującego pojedyncze nuty i gitary błądzącej po całej tej abstrakcyjnej muzyce. Leżał na ziemi z zamkniętymi oczami. Uwielbiał leżeć na ziemi, czuł się jak w dzieciństwie, kiedy potrafił spędzić na niej nawet pół dnia bawiąc się resorakami lub turlając z konta w kąt, jak na jakiejś wymyślnej maszynie z wesołego miasteczka. Teraz był spokojny, miał zamknięte oczy, myślami błądził po wydarzeniach ostatniego roku. Nie lubił wspomnień, jednak ostatnio musiał się do nich przyzwyczaić. Nie umiał już nad nimi panować, napływały do jego głowy co jakiś czas, odbijały się o jego czaszkę i za nic nie chciały się rozproszyć. Co zrobił w ciągu tego roku, co się stało ze wszystkim co wtedy zyskał? Jakoś nie umiał znaleźć na to odpowiedzi. Pojawiła się tak szybko, pamiętał jak leżał z nią na łące, jak poznawali zasady rządzące ich znajomością. Zniknęła, nie pamiętał kiedy, któregoś dnia po prostu już jej nie było. Była tak podobna do niego, myślała tak przejrzyście. A teraz po prostu jej nie było. Znowu pozostali tylko Oni, Ona mieszkająca w domku na wzgórzu i On codziennie przesiadujący na swoim klifie.

    Czasem coś dzieje się z naszym życiem, wkracza w nie nieoczekiwanie, wywraca do góry nogami i znika niespodziewanie. Wtedy trzeba przywrócić normalność, tą odpowiednią konfigurację jaka istniała przedtem. Może po to by osiągnąć normalność, a może w nadziei że znów coś się wydarzy.

    Otworzył oczy, jak dawno ich nie widział? No właśnie…

 

 

04 listopada 2004   Komentarze (5)
Anarch | Blogi