Story #62
Północ - czas głupców, ludzi złych, nienormalnych, jednostek z problemami. Czas kiedy zaczyna sie ciemny dzień. Czas kiedy wszstko jest inne. Kiedy nadzieje stają się realne, a wszystko moze być lepsze. Tylko dzięki tej cholernej magii chwili. Niezależnie od tego jak wygląda i kto ją błogosławi, jest magiczna - ciemność nocy. Ale co z tego? Kogo to obchodzi? Czy ktoś się nad tym zastanawia? Ludzie żyją sobie jakby nigdy nic, niezależnie od pory dnia. Tylko ci których ta magia dotyka są 'uświadomieni'.
Ze słuchawek sączyła się szybka gitarowa muzyka. Siedział przy komputerze, instensywnie wpatrując się w monitor. Literki rytmicznie pojawiały, się na ekranie zupełnie jakby była to jakaś animacja. Myśli płynęły szybko, trzeba było więc natychmiast je łapać i za pomocą palców wklepywać do edytora. To wszystko przyszło nagle, siedział przy biurku czytając, kiedy muzyka, północ, zapach wiosennego powietrza, zmieszały się i stały się tym co niektórzy nazywają 'magią chwili'. Nie ma sensu się jej opierać, po prostu trzeba zrobić to co się czuje. Pobiec, usiąść, wstać, zacisnąć rękę lub napisać coś.
Pisał o sobie, do niej, tej która jeszcze parę lat wcześniej była całym jego światem, zaś teraz w ogóle nie istniała. Prawie zapomniał jak wyglądała jej twarz, jak chodziła, mówiła, co robiła kiedy siedzieli razem przy drodze i wpatrywali się w pustkę morza.
'Ile czasu potrzeba, żeby ktoś bliski, stał się nam obcy? Rok, dwa, a morze sześć lat? Myślę, że tu nie chodzi o czas. Moim zdaniem to kwestia podejścia, rzeczy która u mnie zawsze była zła. Przez ostatni rok nie robiłem nic z tego co zwykłem czynić wcześniej. Jeśli mam być szczery to nie robiłem też nic nowego. Wegetacja stała się dla mnie najlepszą z form egzystencji. Czy to przez Ciebie? Nie, wydaje mi się, że nie. Twój brak odpowiedzi na jakikolwiek sygnał z mojej strony był dla mnie kłopotem bardzo krótko. Później weszło do gry moje złe podejście. To ono powiedziało mi, że po prostu nie chcesz mnie pamiętać, że tylko Ci się narzucam. Uwierzyłem mu. Jeśli mam być szczery - nadal mu wierzę. Dzięki temu wszystko ułożyło mi się tak jak powinno. Jesteś winna tylko tego, że zniknęłaś z mojego życia, a ja pozwoliłem sobie i tobie zapomnieć, że kiedykolwiek istnieliśmy obok siebie. Wracając do wegetacji - daje naprawdę dużo czasu. Na przykład na myślenie. Zawsze uważałem, że to chore. Tak dużo myśleć - po co? Dla jakiej sprawy? Czasem jednak pozwalałem swojej głowie zanurzać się ciągi skojarzeń, pojedyńczych stwierdzeń. To wszystko na co wtedy wpadałem zbierało się powoli i czekało. Do teraz, teraz jak widzisz wychodzi ze mnie nie interesując się tym czy tego chcę czy nie...'
Ile czasu potrzeba, żeby pogodzić się z myślą którą wygeneruje nasz mózg? Nic? To nie możliwe, czasem nie wystarcza nawet dwadzieścia lat. Momentami nie zdarza się to nigdy. To zabawne, że niekiedy musimy scierać się sami ze sobą tylko po to, by zwyziężyć nad myślą którą podsuwa nam mózg, a która wydaje nam się zupełnie bezsensowna. Z drugiej strony - to śmieszne, że czasem można dojść np. do wniosku, że chciałoby się cofnąć w czasie o półtora roku i zabić się, tylko po to by umrzeć szczęśliwym.
'Chciałbym umrzeć będąc szczęśliwy...'