Session #20.............
Początek – nastał, kolejny nowy miesiąc. Pełno zmian, wshystko się zmienia. Zaczęły się długie zimowe wieczory, zacząłem się jeszcze bardziej zastanawiać nad sensem tego iż istnieję, przeczytałem to co napisałem o śmiechu, dziś nie jest to jush prawdziwe, siedzę słucham jakichś smutnych kawałków (Staind - Epiphany). Nie wiem co myśleć, przed moimi oczyma, nawiązują się przyjaźnie, rozpadają związki, umierają ludzie, rodzą się nowi, a ja stoję, nie mam siły brać udziału w tym biegu, nie mam siły walczyć. Ostatnio siedziałem z rodzicami przy obiedzie, rozpoczęła się rozmowa o tym, że się izoluję, o tym, że jush prawie nie jestem w rodzinie, w innych domach rodzice krzyczą na swoje dzieci za to, że mają złe oceny, w moim jest inaczej. W moim domu, rodzice rozmawiają ze mną, czasem podniosą głos, rozmawiają ze mną o tym, że ja nie istnieję, utwierdzają mnie w przekonaniu iż jestem jush tylko duchem. Mówili wtedy o tym, że jush nie chodzę z nimi na spacery, nie rozmawiam z nimi, ja siedziałem, słuchałem, moje ręce zaczęły drżeć, znów, zacisnąłem je wsadziłem do kieszeni, zamknąłem umysł. Wstałem od stołu, poczułem, że nie mogę oddychać, że nie mam siły, mój organizm się zmęczy, podszedłem do okna zobaczyłem jak zachodzi słońce, postanowiłem jeszcze poczekać. Poczekać aż zobaczę jego wschód, może przez ten czas nadejdzie nadzieja? W nocy przyśniła mi się ONA, pierwszy raz od dłuższego czasu miałem sen, a w nim, ONA, piękna, ta jedyna, która mnie rozumiała. Obudziłem się, miałem zamiar jeszcze pożyć, jeszcze trochę, dać życiu szansę. Może mi się uda.
Wciąż widzę ludzi, przechodzą koło mnie, a ja stoję, chciałbym zebrać ich historie, chciałbym stać się każdym z nich, zobaczyć życie ze wszystkich stron, poczuć, że jestem, upewnić się, czy aby nie zniknąłem, czy kiedykolwiek istniałem. Skazany, na widzenie tych sharych stron, na wieczny smutek, zakrywany tylko sztucznymi uśmiechami, wywołanymi niezależnie od woli, od tego co czuję. Wzdycham, ostatnio dość często, odchodzę, aby powrócić dnia następnego, z nadzieją, a może jush tylko z resztkami życia, aby pożegnać, pożegnać wszystkich ludzi, których widziałem, i których historii nie poznałem………………….
(standing away, always, looking at LIVING people - me)