• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 09 listopada 2002


Session #24 - epilog

„W magicznym Świecie Dysku zawsze znajdzie się jeden świadek każdego morderstwa. Ostatecznie taką właśnie ma pracę.

Młodszy Funkcjonariusz Marchewa, najmłodszy członek Straży Miejskiej Ankh-Morpork, często sprawiał na ludziach wrażenie prostodusznego. I właśnie taki był - człowiek o prostej duszy, ale prostej w ten sam sposób, w jaki prosty jest miecz albo atak znienacka. Oprócz bycia prostodusznym, był również prostolinijny; był najprawdopodobniej najbardziej prostolinijnie myślącą osobą w dziejach wszechświata. Jego myśli dążyły bowiem do celu po najprostszej z możliwych dróg - linii prostej.

Marchewa stał właśnie przy łóżku staruszka, który najwyraźniej cieszył się z jego towarzystwa. Stał tam już przez pewien czas - i właśnie w tej chwili nadeszła pora na wyjęcie notatnika.

- Wyjaśnijmy to sobie od razu, proszę pana - powiedział - Wiem, że coś pan musiał widzieć. Był pan na miejscu zbrodni.
   - CÓŻ, W RZECZY SAMEJ, BYŁEM - odparł Śmierć - I TAMTO NALEŻAŁO DO MOICH OBOWIĄZKÓW. ALE TO JEST ZDECYDOWANIE NIEZGODNE Z ZASADAMI...
 - Widzi pan - powiedział kapral Marchewa- sądzę, że w świetle prawa nie tylko był pan na miejscu zdarzenia, ale i pomógł pan przestępcy. Przed lub po zdarzeniu.
  - MŁODY CZŁOWIEKU - JA JESTEM TYM ZDARZENIEM.
- Ja zaś jestem stróżem prawa - odparł kapral Marchewa - Prawo musi istnieć i powinien pan to rozumieć.
  - CHCIAŁBYŚ, ŻEBYM... EEE... WYKABLOWAŁ KOGOŚ? ŻEBYM CI KOGOŚ WYSTAWIŁ? ZABAWIŁ SIĘ W KANARKA? NIE. NIKT NIE ZAMORDOWAŁ PANA SLUMBERA. NIE MOGĘ CI W NICZYM POMÓC.
 - No, nie byłbym tego taki pewien, proszę pana - powiedział Marchewa - Sądzę, że właśnie pan mi pomógł.
- CHOLERA.

 Śmierć odprowadził Marchewe wzrokiem. Kapral pochylił głowę, schodząc wąskimi schodami prowadzącymi do wyjścia z chatki.

  - GDZIE TO JA BYŁEM...
- Przepraszam bardzo - odezwał się zasuszony staruszek z łóżka - Ja mam 107 lat. Nie mogę tak sterczeć przez cały dzień.
- ACH, TAK, RACJA.

Śmierć naostrzył kosę. Po raz pierwszy pomógł w pracy policji. Ale ostatecznie każdy miał jakąś pracę do wykonania…………..”

 

 

(Terry Pratchett – „Teatr Okrucieństwa”)

 

Jedyna rzecz która przyshła mi do głowy jako epilog to właśnie fragment książki…;)……..

 

09 listopada 2002   Komentarze (6)
Anarch | Blogi