S(hort) T(hought) #40
Pożegnał się z przyjaciółmi, umówił na grill’a, był szczęśliwy, bo wiedział, że jutro wszystko zakończy i będzie mógł rozpocząć wszystko od nowa. Wszedł do domu, włączył telewizor, w kuchni zapalił gaz pod mięsem, które miał zjeść na obiad. Przebrał się z garnituru, starał się o niczym nie myśleć, i jak zwykle w takich chwilach myślał o czymś, nikt nie wie, o czym, bo to były jego własne prywatne myśli, których ani on ani ona nie mogli mu zabrać. Usiadł przed telewizorem, zapisał na kartce, co musi kupić na grill’a i na odwiedziny młodszej koleżanki z przyjaciółmi. Włączył komputer, odebrał wiadomości, odpisał na mail’a i potwierdził obecność na grill’u. Wysłał sms’y, puścił muzykę. Odpłynął…..
Obudził się, muzyka już nie grała, zdrz4emnął się tylko 15 minut. Wstał poszedł do kuchni wziął sznurek, bawił się nim, powiązał na nim supełki. Wszedł do łazienki, rozebrał się, a sznurek położył na pralce. Odkręcił ciepłą wodę, wszedł do kabiny…..
Weszła do mieszkania, miała jeszcze do niego klucze, z prawnego punktu widzenia jeszcze należało do niej. Telewizor był zgaszony, na stole stał gotowy obiad. Położyła kurtkę w przedpokoju na szafce, weszła do małego pokoju, sprawdziła makijaż i włosy. Weszła do łazienki….
Wykąpał się, wziął sznurek, przywiązał do prysznica, umył zęby (nienawidził nieświeżego oddechu), znów wszedł do kabiny, wiązał coś na sznurku, założył go na głowę i opadł na nim bezwładnie…
Nawet nie krzyknęła….
Znowu dziś widzę zachód słońca
Znowu udało się doczekać końca
Mniej szczęścia mieli, ilu ich było?
Nie wiem, nawet ich nie liczyłem
Codzienne żniwo swoje zbieram
Kres podróży każdego dnia
BYĆ czy MIEĆ takie dwa pytania
…
Bim Bom Ba Bim Bom
(His Liberation)