• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 19 sierpnia 2003


Story #6

Szedł pod górę, słońce witało go ciepłymi promieniami. Niedostrzegalny wietrzyk poruszał liśćmi na drzewie. Na niebie pojawiły się chmury przypominające stado owiec skupionych w grupie stanowiących jedność będąc jednak pojedynczymi elementami. Zbocze, nie było dość strome, dróżka jednak wiła się po nim, zupełnie jakby był to, co najmniej czarny szlak. Dookoła były tylko łąki, gdzieniegdzie dało się słyszeć dźwięk dzwonka umieszczonego u szyi krowy. Kwiaty otwierały po woli swoje płatki, pozwalając im na zebranie jak największej ilości słońca.

Nie miał celu, o prostu chciał się przejść. Musiał ochłonąć, potrzebował świeżego, chłodnego powietrza, które wypełniłoby i oczyściło jego płuca. Chciał otworzyć umysł jeszcze szerzej, a spacer wydawał mu się najlepszym sposobem. Na wzgórzu nie było drzew, jedynie dwa lub trzy krzewy o kwiatach z czerwonymi płatkami. No i kamienie, pełno kamieni, płaskich, postrzępionych, okrągłych. Wyglądało to jakby ktoś specjalne przytaszczył tu je wszystkie.

Chłopiec dotarł na wzgórze, stanął na największym płaskim kamieniu i spojrzał na krajobraz. Ten był z tej perspektywy taki sam jak z plaży. W dalszym ciągu budził pewien niepokój, widać było tylko nielicznie porozrzucane drzewa, domki i łąki. Mnóstwo łąk, zielone, czerwone, żółte. Pełne kolorów płatków kwiatów, jakie na nich rosły. Widok zdawał się wciągać, człowiek zaczynaj szukać wzoru, kolejności, obrazów, jakiegoś przesłania tkwiącego w tym obrazie. Odwrócił głowę i podszedł w głąb kamiennego stosu.

‘Co robisz?’, spytał dziewczynę kucającą na kamieniu i przyglądającą się uważnie jego powierzchni. Odwróciła się na chwilę w jego stronę, jej twarzy przykrywały czarne włosy, miała na sobie czerwoną kurtkę i kraciastą spódnicę, spojrzała ponownie na kamień. ‘Wiesz może skąd mają te dziurki? Kiedy byłam mała myślałam, że to coś w rodzaju korników’, odrzekła. W jej głosie słychać było obojętność pomieszaną z ciekawością. Chłopiec spojrzał na kamień, faktycznie, cały poorany był małymi dziurkami, wchodzącymi w głąb lub tworzącymi maluteńkie rowki. ‘Nie wiem, może po prostu takie są’.

Były, może od zawsze, może od jakiegoś czasu. Nie było większego sensu zagłębiać się w ich historię. Trzeba było je zaakceptować i pozostawić je w spokoju. On też był, zawsze starał się tego dowieść, zawsze chciał wiedzieć czy jeszcze istnieje. Nie można było patrzeć na jego dziwności, myśli i teorie, trzeba było je zostawić w spokoju i akceptować jego byt. On ‘po prostu taki był’. On chciał być. Zrozumiał też, że życie jest jak te otwory w kamieniach. Po prostu są i niezależnie od tego jak powstały, jak wyglądają i co ze sobą przynoszą, trzeba je zaakceptować i pozostawić samym sobie.

Rozdrapywanie strupa prawdy może przynieść tylko ból i rozczarowanie…..

 

19 sierpnia 2003   Komentarze (12)

Story #5 - Soundtrack

I can't stand to let you win
I'm just watching you
And I don't know what to do
Feeling like a fool inside
Feeling all that you hide
Thought you my friend
Seems it never ends

I need somebody, someone
Can somebody help me?

All I need is some pain
Not just for me

Giving you with this and that
Giving gave me nothing back
It's all related to
All the things I do
Feeling like a fool inside
Seeing all the things you tried
I am nothing

I need somebody, someone
Can somebody help me?
All I need is some pain
Not just for me

I look, a sign
I need someone
Inside, to help me out
With what
Im trying
I'm crying
I'm frying
In a pile of
Shit
I'm dying
I'm dying

I need somebody, somebody, somebody, someone
I need somebody, somebody, somebody, someone
Someone

KoRn – Somebody Someone

 

 

19 sierpnia 2003   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi