• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 16 września 2003


Story #15

W niebie od zawsze było coś zaskakującego, ciekawego i niepokojącego. Patrząc w niebo czuje się swój nastrój. Tak naprawdę to od niego uzależnione jest nasze samopoczucie i humor. Chłopiec lubił patrzeć w niebo. Lubił leżeć i patrzeć na nieboskłon wraz z jego chmurami, gwiazdami i planetami. Teraz szedł na górę po to by być jeszcze bliżej chmur otulających niebo gęstą warstwą. Dzień był szary, ponury, w każdej chwili mogło zacząć padać, przygnębiał. Wiatr nie był dzisiaj przyjazny, szarpał wszystko, co miał w swoim zasięgu. Był zimny, przyprawiał o gęsią skórkę, katar i ból nerek. Chłopiec znał już wyspę, wiedział gdzie może znaleźć miejsce odpowiednie dla siebie. Nikt tam nie mieszkał i nikt nie zapuszczał się tam w taką pogodę, była to duża polana na dole doliny. Z reguły ocieniona. Rosła tam krótka trawa, zawsze lekko wilgotna, położenie się na niej orzeźwiało i oczyszczało umysł. Było przyjemne, a rzeczy przyjemne tak właśnie działają na człowieka.

Zszedł teraz na samo dno i rozejrzał się dookoła. Otaczały go ściany zieleni, u wierzchołka stykające się z niebem. Promienie słońca nie dochodziły nigdy na więcej niż jedno zbocze, a to też tylko w wyjątkowo słoneczne dni. To miejsce było jego pustką, swoistą świątynią spokoju, miejscem kontemplacji. Miał bose stopy, uwielbiał chodzić po mokrej trawie. Położył się, podłożył skrzyżowane ręce za głowę i popatrzył w górę. Nie było widać nic, żadnych drzew, domów, słupów z napięciem, kominów, samolotów… NIC. Tylko niebo, otwartą przestrzeń, która pozwalała mu być tak wolnym i swobodnym. W takich momentach myśli człowieka są proste i klarowne. Niestety to tylko złudzenie. Tak naprawdę człowiek po prostu nie myśli tak intensywnie, a jego uwaga nie jest przykuwana przez nic ważnego. Powstaje wtedy fałszywe przekonanie o prostocie myśli. A to tylko zwykłe, krótkie, łatwe myśli, niepotrzebujące analizy.

Zamknął oczy. Zanurzył się w wizjach, w przyszłości, którą widział oczami umysłu. Poddał się beztroskim myślom, dał się ponieść, aby poczuć się nieskrępowanym. Kiedy znów spojrzał w niebo skorupa chmur przesunęła się aż do krawędzi, gdzieś koło 3\4 nieboskłonu było odkryte, a oczom ukazywał się wspaniały widok. Niebo jaśniało czerwienią, widać było grubość skorupy, a zaraz obok wszystko to co jeszcze niedawno tak skutecznie przesłaniała. Pojedyncze chmurki podążające za nią, wydawały się nie być już takie groźne. Były białe, puszyste, tworzyły naprawdę piękny obrazek.

I za to właśnie cenił życie, za te obrazki…..

‘…a po burzy – spokój…’

 

16 września 2003   Komentarze (6)

Story #14 - Soundtrack

Fuck all that bullshit!

You watch me play.
I look away.
Your lights turn bright.
You found the light.

Take, off in space. You and I.
Take, off in space. You and I.

You're gonna die!
Wanting me, why?
I wish I your strength
Inside your soul escapes.

Take, off in space. You and I.
Take, off in space. You and I.

Cry, into me.
Hold me... something... alright...
The kids that die listening to me.

You are alive!

Take, off in space. You and I stay....
Take, off in space. You and I.
Take, off in space.
You and I.

 

 

Korn - Justin

 

16 września 2003   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi