• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 09 grudnia 2003


Story #32

Wstał i otarł ręką pot z czoła. Podszedł do parapetu, otworzył okno, wziął głęboki wdech, nocne powietrze jest wspaniałe, nieważne czy to zima czy lato orzeźwia w jakiś magiczny sposób. To chyba zasługa nocy, jest piękna, taka tajemnicza, cicha, spokojna. Każde padające na ziemię światło zdaje się być jak dziura w rzeczywistości, to wszystko tworzy jakąś dziwną atmosferę. Chce się iść, przed siebie, spacerkiem, patrzeć na ten niewyraźny, pogrążony w mroku świat. Bez celu, przyczyny, po prostu ruszać nogami, przemieszczać się w czasie i rzeczywistości. Narzucił na siebie koszulę, otworzył drzwi, zszedł po schodkach w dół werandy, położył bosą stopę na ziemi, malutkie kamyczki wbiły się w nią, sprawiając irytujący ból. Dwa kroki i był na trawie, delikatnie łagodzącej odniesione przed chwilą rany. Szedł, omijając ścieżki, przecierając nowe polne dróżki, minął zatokę, minął lasek. Odwrócił się, kiedy stał na jednym ze wzniesień. Popatrzył na uśpione miasteczko, na małe domki śpiące w dole, na morze. Nie on jeden nie spał, łódka odpływała w stronę latarni, a w małym domku na uboczu lekko drgało światło świecy. Wszedł wyżej, na samą górę, przeszedł obok krętej drogi prowadzącej, a później znów w górę. Trawa w tym miejscu rzedła, zbijając się w kępki. Doszedł w końcu do kamieni. W mroku wydawały się żyć, poruszać, stawały się jeszcze bardziej zimne i obce niż w dzień. Uśmiechnął się sam do siebie, jakby na wyraz aprobaty dla swoich myśli.

Doszedł na miejsce, w którym zwykł siadać wieczorami, usiadł, spuścił nogi w dół, zamknął oczy. Siedział tak przez jakiś czas, pięć minut, godzinę – wyłączył się, nie wiedział. Odwrócił się, niebo jaśniało już w oddali. Jako, że był w wysokim miejscu, widział morze po drugiej stronie wyspy, gdzie znajdowały się łąki. Wtedy też pojawiło się ono, inne niż zwykle, takiego jeszcze nigdy nie widział. Zdawało się być nowe, tryskające energią. Przez chwilę niemrawo gramoliło się ponad krawędź oświetlając swoją łuną niewielki kawałek horyzontu, by zaraz wystrzelić jasnością na cały świat, przedrzeć się przez noc i załadnąć nad nią przez całą swą wędrówkę po niebie.

Człowiek do działania potrzebuje motywacji, stwórca o niej zapomniał, dlatego aby żyć trzeba ją znaleźć….

 

 

09 grudnia 2003   Komentarze (13)

Story #31 - Soundtrack

Too many sounds to count them all
And write them here as the song

SeatBelts - Autumn In Ganymede

09 grudnia 2003   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi