• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 19 grudnia 2003


Story #33

Co była w stanie zrobić dla akceptacji jej osoby przez innych? Nic, może to właśnie był problem jej alienacji, nie zależało jej. Tragedią outsiderów jest właśnie brak akceptacji, jednak ci byliby w stanie zrobić wszystko dla chwili uwagi poświęconej ich osobie. Ona wolała być sama, odrzucała pojęcia określające zachowania „stadne”, jak miłość, przyjaźń. Siedziała teraz przy biurku przenosząc swoje myśli na papier, czyniąc swoją konfesję przed samą sobą. Nie był to list, taki list, jaki pisał chłopiec, kiedy czuł, ze w jego życiu zaszło zbyt wiele zmian. To była raczej lista myśli wypowiedzianych w głębi duszy, takich, których świat nigdy nie pozna, które zobaczy tylko ona i tylko ona je zapamięta. Skończyła, zamknęła pióro, odłożyła je do drewnianego kubeczka pełnego różnego rodzaju ołówków, węgli, pędzelków i innych rzeczy służących do brudzenia papieru. Wstała i zapaliła świeczkę. Nie po to by oświetlić pokój, bardziej po to by ta po prostu się świeciła. To było swego rodzaju przyzwyczajenie, codziennie przy zachodzie słońca zapalała świeczkę, stawiała ją na biurku i patrzyła jak żółto – pomarańczowy płomyk wykonuje swój samotny taniec na jej czubku. To nie prawda, że nie potrzebowała ludzi, kontaktu, to istniało w jej życiu zupełnie tak samo jak w życiu każdego człowieka, jedyną różnicą było to, iż ona umiała zastąpić te rzeczy czymś innym. Zamknęła na chwilę oczy, wydawało jej się, że słyszała uderzenie kropli deszczu, coraz większej ilości kropel rozpryskujących się o dach, werandę, schodki i ziemię. Szeleszczących w powietrzu. Otworzyła oczy, wstała, zgasiła świeczkę. Nic nie jest tak ważne, że nie można z tego zrezygnować, a przynajmniej nie jakaś świeczka. Wyszła, bez większych przygotowań, w czarnej koszulce na ramiączkach i długiej pomarańczowej spódniczce w małe białe kwiatki. Deszcz rozlał się wokół jej figury, robiąc miejsce na jedną jedyną istotę, która w taką pogodę spaceruje swobodnie po trawie. Tym razem nie chodziło o deszcz, o prysznic dla ducha, tym razem szła w jakimś określonym kierunku. Gdyby deszczowa pogoda mogłaby czuć, teraz czułaby się samotna, ponieważ jej jedyna towarzyszka akceptująca ją taką, jaką była przestała akurat dziś zwracać na nią uwagę.

Szła w stronę polany wyraźnie kogoś szukając, przeszła obok portu i zagajnika, aż doszła wielkiego drzewa o rozłożystych gałęziach. Przystanęła, zawróciła, teraz szła pod górę, krętymi ścieżkami. Kiedy już była przy kamykach zobaczyła tam chłopca. Siedział oparty o jeden z nich i wpatrywał się w dal, jakby próbując przebić się wzrokiem przez zasłonę płaczu, jaką tworzyły spadające krople wody. Podeszła bliżej, stanęła tuż przed nim zasłaniając to, na co patrzył. ‘Porozmawiajmy’…

 

19 grudnia 2003   Komentarze (7)

Story #32 - Soundtrack

His hands hide inside a sleeve
and little feet play with the ground beneath him
while up in the sky is where he wants to be

Time will fly
and the wind plays with him
the night will give him its charm

While he walks home
his head's up in a cloud
he feels his pores fill up with fresh air
and there is no doubt
that one day he will be
where the eye of his telescope has already been

Night will pass
but he's a lot faster
no one can do him any harm

The Gathering - Kevin's Telescope

19 grudnia 2003   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi