• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 23 grudnia 2003


Story #34

Niebo było zasnute chmurami, a z racji tego, iż była noc także i czarne. Na szybach pojawiały się wzory tworzone przez mróz. Ziemia była zziębnięta, trawa kładła się przy ziemi jakby przygnieciona niewidzialną siłą. Wiatr kłuł odsłonięte części ciała z każdym ruchem powietrza. Woda była prawie martwa, spokojna, w oddali przez ostre powietrze widać było jaśniejącą latarnię rzucającą swój wielki słup światła, co pięć sekund w stronę zatoki. Lasek i polana były ciche i puste. Prawie wszystkie istoty pochowały się w swoich domach, norach lub dziuplach. Nad zatoką jaśniały gdzieniegdzie zapalone światła.

Chłopiec stał w dolinie z rękami wsadzonymi w kieszenie kurtki, przez jakiś czas patrzył jak z jego ust z każdym wydechem wylatuje obłoczek pary wodnej. Później odgarnął kłębek włosów z twarzy i popatrzył do góry. Obserwator uśmiechnąłby się teraz pewnie gdyby akurat stał gdzieś niedaleko. Widok osoby stojącej w miejscu i patrzącej z uporem maniaka w niebo musi być ciekawy. Przymrużył oczy, leciały, tańcząc w powietrzu w miarę jak opadały ospale na ziemię. Czekał jeszcze chwilą aż pierwsze płatki dotkną jego twarzy. Czuł się świetnie, czekał na śnieg cały rok, uwielbiał ciszę zakłócaną tylko skrzypieniem śniegu pod nogami. Uwielbiał ten niesłyszalny wręcz szum, jaki wydawały z siebie płatki przerywające powietrze, w końcu tą magiczną biel, jaką pokrywał się świat.

Leżał na łóżku, w tle leciała jakaś muzyka, nie zwracał na nią uwagi, byle tylko zakłócała ciszę panującą w domu. Patrzył przez dachowe okno. Widoczność może nie była zbyt dobra jednak dostrzegał chmury zakrywające całe niebo. Kiedy zaczął padać śnieg on miał akurat zamknięte oczy, po ich otworzeniu na oknie było widać osadzające się płatki śniegu. Nie zwrócił na niego większej uwagi. Dalej wpatrywał się w odległe punkty, wychwytując w tym chaosie pojedyncze płatki niego i sprowadzając je wzrokiem aż do momentu, kiedy przestawały być widoczne. Cykl życia, wiosny, lata, jesienie i zimy. Świadczyły o mijającym czasie. Nie przywiązywał do nich uwagi, zawsze jednak umiał wychwycić w nich coś, na czym mógł się skupić przez czas ich trwania. Jak choćby letnie zachody, czy zimowe opady śniegu.

Siedziała przy oknie patrząc na świeczkę i szybę tuż za jej płomieniem. Po skupiła się już tylko na oknie, patrzyła jak płatki śniegu wirują i spadają na ziemię, jak uderzają o szybę ginąc tuż po zetknięciu się z nią. Wstała, zasunęła krzesło, podeszła do szyby, przytknęła do niej rękę, poczuła zimno przechodzące przez dłoń. Przysunęła twarz, zamknęła oczy, dotknęła policzkiem szklanej powierzchni. Uczucie było przyjemne, ogarniał ją spokój i poczucie bezpieczeństwa. Chłód orzeźwiał, otwierał oczy. Chciała usłyszeć opadający śnieg, tak jak słyszała szumiący deszcze. Przylgnęła jeszcze bardziej i zastygła bez ruchu.

Tym razem nie było żadnych przesłań, jedynie magia chwili…

 

23 grudnia 2003   Komentarze (7)

Story #33 - Soundtrack

Sometimes I feel
Like I don't have a partner
Sometimes I feel
Like my only friend
Is the city I live in
The city of angels
Lonely as I am
Together we cry

I drive on her streets
'Cause she's my companion
I walk through her hills
'Cause she knows who I am
She sees my good deeds
And she kisses me windy
I never worry
Now that is a lie

I don't ever want to feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all the way

It's hard to believe
That there's nobody out there
It's hard to believe
That I'm all alone
At least I have her love
The city she loves me
Lonely as I am
Together we cry

I don't ever want to feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all that way

Under the bridge downtown
Is where I drew some blood
Under the bridge downtown
I could not get enough
Under the bridge downtown
Forgot about my love
Under the bridge downtown
I gave my life away

23 grudnia 2003   Dodaj komentarz
Anarch | Blogi