• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum 03 czerwca 2004


RI #10

Kiedyś często rysowałem. Ołówkiem, bo łatwo się go zmazywało, a ja lubię dokonywać poprawek. Co rysowałem? Cokolwiek, co może być nazwane sztuką. Czyli wszystko, bo jak każdy zdążył się przekonać, nawet zdjęcie hot dog’a może wprawić w zachwyt i doprowadzić do łez. Wychodząc z założenia, że sztuka nie istnieje, wszystko wydaje się kilka razy łatwiejsze. Nie trzeba się na przykład trzymać określonych wzorców, kończyć prac, ani pokazywać ich innym. Kiedy już zaczęły wychodzić mi postacie i kiedy wypracowałem już tzw. ‘swoją kreskę’ jąłem się wprowadzaniem mojej wesołej twórczości w życie za pomocą dymków lub łączenia postaci z tłem i (kulawym co prawda) wrażeniem ruchu na papierze. Kiedyś narysowałem 12-sto klatkowy komiks na dwóch kartkach A4 z cieniami (nawet mi wychodziły) i innymi duperelami takimi jak fikuśne ramki dookoła kratki charakterystycznymi dla niektórych komiksów. Pokazałem ten komiks pani od plastyki. Po przestudiowaniu stwierdziła, że nie ma sensu a ołówek zbyt się rozmazuje by móc nim rysować dokładniejsze rzeczy. Naprawdę się starałem, zawierałem tam różne rzuty i inne pierdoły a fabuła była dla mnie jak najbardziej ciekawa i sensowna. Do dziś żałuję, że nie powiedziałem jej wtedy ‘Pierdol Się’.

Mniej więcej w tym samym czasie zabrałem się za fotografowanie. Przebłagałem ojca żeby dał mi w prezencie swój ‘sprzęciarski’ aparat z wielkim obiektywem i wieloma innymi rzeczami powodującymi, że cena w sklepie rosła. Tu także podszedłem do wszystkiego w sposób bardziej odpowiedni dla mnie, a tym samym odległy od wszystkich norm fotografowania. Podobało mi się uwiecznianie na tle nieba czubka wieży, małej gałązki, odbicia nieba w wodzie, albo mnóstwa ludzi siedzących na Ostrowie Tumskim. Starając się dokonać bardziej obiektywnej oceny mojej wesołej twórczości zgłosiłem się na konkurs fotograficzny. Fotografie zabytków Wrocławia, to temat, w którym dowolność była duża. Katedra fotografowana z wieży w dół, czy kościół na placu franciszkańskim obrócony o 90 stopni moim zdaniem były w pytkę. Oddałem 32 zdjęcia organizatorowi konkursu i nigdy więcej już ich nie zobaczyłem. Tak samo zresztą jak wyników konkursu. Chciałbym żeby umarł w męczarniach.

Tworzenie jest fajne, a to jak wygląda efekt końcowy z reguły nie jest najważniejsze.

 

03 czerwca 2004   Komentarze (4)
Anarch | Blogi