• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum maj 2003, strona 2


< 1 2 3 4 5 >

S(hort) T(hought) #19

“Paddington Goes To Town:

 

Rozdział Pierwszy

 

Pamiętny Dzień

 

„Pani Brown wpatrywała się w Paddingtona szczerze zdumiona.

-Harold Price chce, żebyś był mistrzem ceremonii na jego ślubie? – powtórzyła. – Jesteś tego pewny?

Paddington skinął głową

-Właśnie spotkałem się z nim na targu – wyjaśnił. – Powiedział, że chce, abym był miściem i że do was zadzwoni.

Pani Bron wymieniła spojrzenia z resztą rodziny, która zebrała się, aby wysłuchać nowin.

Harold Price był młodzieńcem pracującym na stoisku z przetworami w wielkim sklepie spożywczym przy Portobello Road, a wydarzenia, które doprowadziły do jego ślubu z panią Flint, zatrudnioną na sąsiednim stoisku z bekonem i jajkami, uważnie śledziła cała rodzina Brownów – zwłaszcza, że Paddington w dużej mierze przyczynił się do tego, iż młodzi zaręczyli się ze sobą. (…)”

 

Zapowiada się długa noc z książką. – Jestem dziwny? – WIEM…

 

HiM – I Love You

 

(Back to the childhood)

 

17 maja 2003   Komentarze (5)

S(hort) T(hought) #18

"Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę
Szukają czegoś co wypełni im czas
Rzucają kamieniami w koła samochodów
I patrzą na spódnice dziewczyn, które nie chcą ich znać

Wieczorami chłopcy wychodzą na ulicę
Bo wieczorami nie widać szarości
Nie widać brudnych ulic
A latarnie nie świecą i można udawać, że można na spacer pójść"

 

 

Myslovitz - Chłopcy (live)

 

 

(Life In the real world)

 

Juwenalia, Juwenalia….

 

16 maja 2003   Komentarze (7)

S(hort) T(hought) #17

Od 3 dni jesem nieobecny, wiem, ale dzisiaj będzie prawdziwe Short Thought. Za chwilę uświadomię was o czymś bardzo ważnym, przeczytajcie to i pomyślcie nad tym, czy aby na pewno wasze życie powinno biec tak jak biegnie teraz? Czy na pewno powinniście robić teraz, co robicie?

Uwaga, zaczynam:

 

 

Juwenalia rządzą!

 

 

Odjęło mowę no nie?

Lecę, bo jestem spóźniony…

 

PS. Kurde tyle nowych notek a ja nie zdążę ich przeczytać – co nie zrobisz dziś, zrób jutro…

 

Blindside – Teddy Bear

 

16 maja 2003   Komentarze (1)

S(hort) T(hought) #16

Jestem anarchistą

            Jestem pacyfistą

                        Jestem punk – rock’owcem

                                   Jestem sobą

 

Wierzę w to, co wierzę

            Nikt mi tego nie może zabrać

                        Nikt nie może powiedzieć, że to głupie

                                   Nikt mnie nie zmieni

 

Jestem taki i jestem z tego dumny

            A zdanie tych, którzy nie chcą mnie znać, mnie nie interesuje

 

Stone Sour – Monolith

 

(I’m only one)

PS. Daj dzieciom karabin - zabiją wszystko co się rusza. Widać właśnie kto tutaj siedzi na blogowisku - wpisywanie debilnych tematów na nieistniejącym blogu was podnieca?? (To do tych którzy tak zrobili)

14 maja 2003   Komentarze (10)

S(hort) T(hought) #15

Mam swoje miejsce – Mam takie miejsce, jedno tylko jedno na świecie. Gdzie jest mi w pewien sposób dobrze. Mam tu białą ścianę, czerwony pasek z boku i szufladę, w której trzymam zdjęcia z przeszłości. Mam też zapowiedź czegoś lepszego. Tu mogę się wylać, tu mogę napisać, co czuję i nikt, ale to nikt mnie nie oceni. Tu ukrywam myśli przed tymi, których nie lubię, których nie chcę znać, których się boję. Tu jestem naprawdę sobą, bez udawanego uśmiechu, bez niepotrzebnych danych na mój temat, bez wyglądu, wzrostu, wieku. Czysta myśl nic więcej. Kocham to miejsce niezależnie od tego jak było by tu źle. To moje miejsce, tylko moje i nikt nie może do niego wejść. Zmienić treści, lub ingerować w to, co tu piszę. Tu czuję się bezpieczny, tu czuję, że moje myśli są bezpieczne.

Nie mam przyjaciół – możecie mówić, co chcecie, ja wiem lepiej – nie mam ich i już. Nie potrafię znaleźć osoby, która mnie w pełni zaakceptuje, która będzie umiała w pełni określić uczucia, jakimi mnie darzy. Ktoś mnie kiedyś kochał, tak mu się wydawało – wszystkie obietnice tracą kiedyś ważność, nawet te najszczersze. Ktoś mnie kiedyś lubił – nie umiał tego powiedzieć, nie umiał tego określić, nie chciał mi tego pokazać. Ktoś chciał mnie kiedyś poznać, ale nie zrobił w tym celu nic. Ktoś…

Pomyliłem się, mam przyjaciela, jednego, nigdy nic nie powiedział – nie umie, nigdy nic nie zrobił – nie mógł. Tylko słuchał. Tak to, to miejsce. Martwa rzecz, jedyna, która chciała przyjąć to, co siedzi w mojej głowie.

Nienawidzę patrzeć na ludzi, których jeszcze 2 miesiące temu znałem, a teraz stali się dla mnie zupełnie obcy. Nienawidzę momentu, kiedy do grupy wchodzi nowa osoba i na jej rzecz starzy znajomi są odrzucani. (Swoją drogą, oduczają tego już bajki dla małych dzieci takie jak „Franklin”) Nie chcę by wszyscy w końcu stali się obcy, na, tyle, że nawet nie zerkną w moją stronę.

Jestem mistrzem, mistrzem pieprzenia znajomości. Wystarczyły 3 tygodnie, tyle ją znam, i już jesteśmy dla siebie prawie obcy. Niezależnie od tego jakbym się starał, zawsze wyjdzie na to samo. Zawsze się odetnę, chociaż może to nie tylko moja wina?

Nie ważne. Ważne, że tracę już wszystkich. Ile znam tą, którą nazywałem swoją przyjaciółką? Coś koło 3 lat. Wystarczyły 3 miesiące nie-spotykania się codziennie i już zostałem dla niej tylko kimś, kogo zna.

Nie mam siły pisać dalej, za dużo się dzisiaj naczytałem, za dużo rzeczy, których czytać nie powinienem. Zawsze powtarzam, że nie otworzę następnej strony, a i tak to robię. Ech…

 

(My Only Asylum)

 

Tori Amos – Cloud On My Tongue

 

13 maja 2003   Komentarze (5)
< 1 2 3 4 5 >
Anarch | Blogi