S(hort) T(hought) #24
Ciepło mi, w tle leci jakiś Jazz’owy kawałek, a ja czuję się świetnie. Tak jak kiedyś po spotkaniu z nią. Przez te magiczne pięć sekund, kiedy się odwracała wchodząc do domu, a ja jeszcze nie zdążyłem zebrać wszystkich myśli. Albo tak jak na wakacje, kiedy ich widziałem. Czuję się bezpieczny, wszystko jest prostsze, niż by się mogło wydawać. Podoba mi się to, ale wiem, że już zaczyna przechodzić. No cóż, tak też bywa. Miałem swoją chwilkę, napadła mnie niespodziewanie i tak samo niespodziewanie mnie opuści. Niedługo wakacje, jeszcze nie wiem, co zrobię. Zapewne rozpracuję gitarę Bass’ową, nauczę się PHP3 i przeczytam kilkadziesiąt książek. Nuda, nuda, nuda, niekończąca się nuda, przerywana spektaklami w teatrze, lub jakimś wydarzeniem kulturowym. Wiecie, co jest nie tak z myśleniem? Ludzie próbują myśleć wymawiając w głowie słowa. To nie o to chodzi. Ludzie wiedzą wszystko i to w każdej sekundzie swego życia. Ale żeby to wydobyć używają słów. Słowa ich spowalniają, nie dają im maksymalnej wydajności. Ta notka, na przykład. Wiem, że już ją napisałem, w głowie, wiem, co ma w niej być, wszystkie myśli od chwili, kiedy zrobiło mi się dobrze, potoczyły się szybciutko i ułożyły w odpowiedniej kolejności. Niestety teraz zaczyna się wydobywanie ich za pomocą słów, a także przelewanie tego na komputer. I to jest właśnie dziwne, wydaje mi się, że to rozumiem i jestem w stanie to objąć, jednak wiem, że jest to ulotne i najpierw musiałbym użyć słów. Swoją drogą jest to pewien rodzaj wytłumaczenia – dlaczego piszę bloga. Chcę wydobyć wszystkie te kilkusekundowe wywody, chcę je uwiecznić dla siebie, tak, aby mieć dowód że się nie myliłem. Jak na razie to się udaje. Wydobywam wszystko, kawałeczek po kawałeczku. I tak dalej i tak dalej. Zupełnie jak z Piaskową Książką (SandBook).
Yoko Kano – Hadmuche
(My thoughts on the paper)