Woda bulgotała w czajniku oznajmiając, że za chwilę grzałka się wyłączy. Wtedy weźmie go do rąk i zaleje kawę w kubku. Rozpuszczalną, czarną kawę, z dwoma łyżeczkami cukru. Nie było czasu na parzenie, czy inne skomplikowane czynności związane z przygotowaniem tegoż napoju. Nigdy nie było czasu. To kolejny wymysł ludzi, którzy chcieli się czuć inni. Większość ludzi podaje za ulubionego autora jakiegoś znanego pisarza. Jako ulubionego kompozytora podaje Chopin’a, Bethoven’a lub jakiegoś innego wybitnego artystę. Chwalą się, czytaniem zagranicznych gazet, pism naukowych, oglądaniem obrazów Renoir’a lub Picassa, czy słuchaniem wierszy Goethe’go. Po co? Bo czują, że tak trzeba, że tak wypada. Ulegają presji, wizerunkowi tychże postaci stworzonemu już wcześniej. Nie poznają muzyki, obrazu, wiersza, książki czy artykułu na własny sposób. Opierają się na utartym już wcześniej stereotypie. Czym różni się herbata z torebki od herbaty parzonej przez te śmieszne drewniane sitka wkładane do małych filiżanek? Niczym, tak naprawdę tylko 2% ludzi pijących jedną i drugą zauważy różnicę. Ale i tak 100% przyzna, że lepsza jest ta parzona w naturalny sposób.
Picie kawy w nocy to jest to, wcale nie rozbudza, za to pozostawia w ustach taki przyjemny smak i trochę mieli myśli. Oparł się o biurko, otworzył szkicownik, przeglądał rysunki, lubił rysować. Ale tylko wtedy, kiedy wiedział co, kiedy miał jakąś wizję. Nie rysował na siłę i nie dla kogoś. Urzeczywistniał myśli, uwielbiał zaczynać od małego szczególiku, a potem patrzeć jak ten, w miarę pociągnięć ołówka rozrasta się na całą kartkę. Z załamaniem psychicznym jest jakoś dziwnie. Jednego dnia człowiek nie wie, co ze sobą zrobić, najchętniej zniknąłby z powierzchni ziemi, stracił świadomość i zwyczajnie przestał istnieć we wszystkich wymiarach i stanach. A drugiego myśli przejrzyście, zaś wszystkie jego posunięcia wydają się jak najbardziej logiczne. Mózg człowieka jest cholernie trudny do zrozumienia.
Zamknął szkicownik, jeśli coś było zbyt trudne do zrozumienia, mimo iż sprawiało wrażenie banalnego, zaczynał się irytować. Wypił kawę, zawsze wypijał ją jednym haustem. To samo z herbatą, sokiem, czy innym napojem. Nie umiał się delektować, pić małymi łyczkami. To było jego dziwactwo. Kolejne własne dziwactwo, którego nikt nie mógł mu zakazać…