Obserwator był w trawie, widać było jej pojedyncze źdźbła, wynurzył się ponad zieloną materię, tak, że teraz widać było także niebo i całą łąkę. Wzniósł się jeszcze wyżej, obejmując wzrokiem coraz większy obszar. Sięgnął za drzewa, czekał patrząc w tamto miejsce, jakby wiedział, że zaraz coś tam będzie. I było, wybiegła Ona, szybko, nie odwracając się z rozpuszczonymi włosami wywiewanymi do tyłu przez pęd powietrza. Niech obserwator przybliży się jeszcze trochę, tak. Jej twarz, zamknięte oczy, ściśnięte usta, gładka opalona cera. Łza na policzku, zjeżdżająca w dół zatrzymująca się na szczęce i spadająca w dół, na ziemię gdzie zakończy swe istnienie. Kolejna i kolejna, nieustanny potok łez.
Dziś był jeden z tych dni, w których nachodzi cię nieustanne uczucie zrezygnowania i bezsensowności, masz ściśnięte gardło, czujesz coś dziwnego. Zaczęła biec z powodu swojej niemocy, płakała, czuła się źle, chciała uciec jak najdalej, zaciskała oczy, aby powstrzymać łzy. Biegła na oślep, nie patrząc, dokąd i gdzie, do jej głowy zaczęły dochodzić myśli, że kiedyś będzie musiała się zatrzymać – w końcu jest na wyspie. Otworzyła oczy, uwolniła kolejne łzy, spojrzała – było tam, świecące w blasku słońca, szumiące morze i skarpa a na niej On. Stanęła, siedział tak blisko krawędzi, z głową spuszczoną w dół, podparty rękoma. Zupełnie jakby chciał skoczyć. Nie skoczy, wiedziała o tym, wiedziała, że dla niego śmierć przez samobójstwo jest najgłupszą rzeczą, którą może zrobić człowiek.
Odwrócił się, stała z tam widział, że płacze, poczuł litość, wzgardę, była załamana, bezradna. Obcość dotarła do jego głowy gdzie iście alchemicznym sposobem zmieniła się w zrozumienie. On też czuł czasem taką bezradność, rezygnację, jednak w takich chwilach o tym się zapomina, nie widzi się w człowieku tego, co nie jest obce, a jedynie żałość. Odwrócił się, bezustanne patrzenie wydało mu się głupie. Teraz znów spoglądał w dół, rozbieganym wzrokiem, oglądał skały, bez przyczyny, gubił myśli.
Stanęła obok niego, ze spuszczoną głową, wyrazem skruchy. ‘Siadaj’ pokazał ręka puste miejsce obok siebie Usiadła, nic nie mówiła, on też milczał. Nie umieli rozmawiać, typowe zachowanie ludzi niezdolnych do życia w społeczeństwie. Dlatego właśnie oboje żyli w swoich własnych światach, zamkniętych, hermetycznych, niedostępnych dla nikogo z zewnątrz. ‘Przepraszam’…