• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Najnowsze wpisy, strona 31


< 1 2 ... 30 31 32 33 34 ... 78 79 >

Story #36

W pokoju było ciemno, idealnie ciemno, bez żadnych cieni, kształtów lub przynajmniej małych rozjaśnień. Wzrok czuł się niepotrzebny i odchodził w zapomnienie, w wyniku ciszy słuch robił to samo. Wyłączyła się, była w stanie przyjemnej nieświadomości własnego istnienia. Myśli nie istniały, jej świadomość też, była tylko ciałem w danym miejscu i czasie. To tak jak czasem człowiek położy się do łóżka, a za chwilę budzi się, patrzy na zegarek, który pokazuje, że minęło około 30 minut od momentu, w którym zamknął oczy. Nie śnił, a nie pamięta tego, co robił. Na zewnątrz świat też jakby osunął się w ‘nieistnienie’, czy to za sprawą temperatury, czy tego, że w powietrzu czuć było senność. Od czasu do czasu z szarego nieba spadał mały puszek pojedynczych gwiazdek śniegu. Nie wielkich połączonych w płatki, a maleńkich gwiazdek o różnych wzorach. Ludzie myślą, że wiedzą jak zachowuje się śnieg, że znają mechanizm powstawania wzorów i że niemożliwe jest, aby powstały dwa takie same. Posługują się jedynie przypuszczeniami, które po pewnym czasie stają się prawdą w ich umyśle. Nie dostrzegają nieudolności całej tej teorii, która zakłada, że jeśli jest nieskończona ilość możliwości, to niemożliwym jest powtórzenie się schematu.

Otworzyła oczy w jednej chwili jej pusty umysł wypełniła myśl, rozlewając się po nim niczym woda po pustej szklance, odbijając się od ścian ożywiała ją coraz bardziej. Myśli krążą, oscylują wokół ludzi. Czasem uciekają, aby wrócić w najmniej oczekiwanym momencie. Nie są to pojedyncze słowa, obrazy, a całe rzędy zdań, procesów. W jednej chwili są w stanie określić to, co człowiek mówiąc, robiłby przez długi czas.

Myśli oscylują, czekając na okazję, aby się ujawnić, są przy każdym człowieku, w każdej chwili jego życia, zawsze gotowe, czekające na odpowiedni moment, który może nigdy nie nastać. Jest ich nieskończona ilość, jednak tu nikt nie zakłada, że nie mogą się powtórzyć…

 

08 stycznia 2004   Komentarze (9)

Stroy #35

Odkąd spadł śnieg świat jakby umarł lub stanął w miejscu wykorzystując okazję na uporządkowanie swoich prywatnych spraw. Powietrze było zimne i wilgotne, przez większość dnia w ogóle nie widać było nieba. Czasem tylko jakiś zabłąkany promień słońca przebijał się przez grubą warstwę chmur. Teraz była noc i nie można było liczyć na żaden znak oczyszczania się nieba. Szedł ubrany w grubą kurtkę, z szalikiem otulającym szyję wraz z twarz i rękoma w kieszeni, tak, aby wystawiać jak najmniejszą powierzchnię swojego ciała na lodowate powietrze. Przechodził obok wąską uliczką między latarniami i domkami, światło odbijające się od śniegu rozjaśniało drogę, było tak jasno, tak magicznie. Skręcił, wchodził ośnieżoną ścieżką na trochę ciemniejsze wzniesienie. Otworzył drzwi i wszedł do domu. Zdjął wierzchnie ubranie, otworzył szafę i zaczął ją przekopywać. Szafy to magiczne przedmioty, nie ważne jak wyglądają, w środku i tak zawsze okazuje się, że mają dość miejsca by pomieścić kartony z zabawkami, stare ubrania, komplety kurtek, a czasem nawet całkiem duże światy i królestwa z gadającymi lwami i faunami spacerującymi sobie w najlepsze po ośniezonym lesie. Kiedy zajrzy się trochę głębiej, to tak jakby wracało się do przeszłości, to lepsze nawet niż porządkowanie szuflad, które są mniejszymi odpowiednikami szaf. Zawsze można przysiąść z, nawet bardzo małą, rzeczą i przywołać świat, w którym była jeszcze używana.

Tego właśnie chciał, po to otworzył szafę, nie żeby zrobić porządek, szukał konkretnej rzeczy. Odsunął rząd koszul, był tam, wiklinowy kosz, z wiekiem, na którym był taki śmieszny wzorek, przynajmniej kiedyś był śmieszny. Otworzył wieko nie wyjmując go nawet z szafy, przekopał się przez pokaźny zbiór żołnierzyków i samochodzików, leżał prawie na samym dole. Wyjął go, usiadł na podłodze i spojrzał na niego. Patrzył swoimi idealnie czarnymi oczyma, głębokimi na tyle, jak tylko głębokie mogą być kółka z plastiku. Miał przyklaśniętą grzywkę, która jednak odzyskała dawny wygląd po rozczochraniu jej ręką. Ogonek zwisał bezwładnie, tak jak to czynił przez ostatnie lata, za to nóżki jakby mniej się rozjeżdżały i możliwe wydawało się postawienie go na ziemi. Pogłaskał go, zamknął kosz, wstał i postawił na stole, aby stamtąd mógł patrzeć na rzeczywistość.

Zabawki z dzieciństwa mają moc bycia dziećmi, równając wtedy z właścicielami, a jednocześnie rozumienia spraw dorosłych wtedy, kiedy dziecko do nich mówi. To magia przelewająca się z nich i sprawiająca, że żyją w umyśle dziecka, że w nocy ono czuje się bezpiecznie i to że słuchają. Tak naprawdę każdy jest dzieckiem, które zapomniało o swoim pluszaku…

 

06 stycznia 2004   Komentarze (8)

Story #34 - Soundtrack

Everybody's here with me
(we) Got no camera to see
Don't think I'm not all in this world
The camera won't let me go
And the verdict doesn't love our soul
The digital won't let me go

Yeah yeah yeah
I'll pay (yeah yeah yeah)
When tomorrow
Tomorrow comes today

Stereo I want it on
It's taken me far too long
Don't think I'm not all in this world
I don't think I'll be here too long
I don't think I'll be here too long
I don't think I'll be here too long

Yeah yeah yeah
I'll pay
When tomorrow
Tomorrow comes today

(Da da da da da da da da)

 

06 stycznia 2004   Komentarze (1)

Story #34

Niebo było zasnute chmurami, a z racji tego, iż była noc także i czarne. Na szybach pojawiały się wzory tworzone przez mróz. Ziemia była zziębnięta, trawa kładła się przy ziemi jakby przygnieciona niewidzialną siłą. Wiatr kłuł odsłonięte części ciała z każdym ruchem powietrza. Woda była prawie martwa, spokojna, w oddali przez ostre powietrze widać było jaśniejącą latarnię rzucającą swój wielki słup światła, co pięć sekund w stronę zatoki. Lasek i polana były ciche i puste. Prawie wszystkie istoty pochowały się w swoich domach, norach lub dziuplach. Nad zatoką jaśniały gdzieniegdzie zapalone światła.

Chłopiec stał w dolinie z rękami wsadzonymi w kieszenie kurtki, przez jakiś czas patrzył jak z jego ust z każdym wydechem wylatuje obłoczek pary wodnej. Później odgarnął kłębek włosów z twarzy i popatrzył do góry. Obserwator uśmiechnąłby się teraz pewnie gdyby akurat stał gdzieś niedaleko. Widok osoby stojącej w miejscu i patrzącej z uporem maniaka w niebo musi być ciekawy. Przymrużył oczy, leciały, tańcząc w powietrzu w miarę jak opadały ospale na ziemię. Czekał jeszcze chwilą aż pierwsze płatki dotkną jego twarzy. Czuł się świetnie, czekał na śnieg cały rok, uwielbiał ciszę zakłócaną tylko skrzypieniem śniegu pod nogami. Uwielbiał ten niesłyszalny wręcz szum, jaki wydawały z siebie płatki przerywające powietrze, w końcu tą magiczną biel, jaką pokrywał się świat.

Leżał na łóżku, w tle leciała jakaś muzyka, nie zwracał na nią uwagi, byle tylko zakłócała ciszę panującą w domu. Patrzył przez dachowe okno. Widoczność może nie była zbyt dobra jednak dostrzegał chmury zakrywające całe niebo. Kiedy zaczął padać śnieg on miał akurat zamknięte oczy, po ich otworzeniu na oknie było widać osadzające się płatki śniegu. Nie zwrócił na niego większej uwagi. Dalej wpatrywał się w odległe punkty, wychwytując w tym chaosie pojedyncze płatki niego i sprowadzając je wzrokiem aż do momentu, kiedy przestawały być widoczne. Cykl życia, wiosny, lata, jesienie i zimy. Świadczyły o mijającym czasie. Nie przywiązywał do nich uwagi, zawsze jednak umiał wychwycić w nich coś, na czym mógł się skupić przez czas ich trwania. Jak choćby letnie zachody, czy zimowe opady śniegu.

Siedziała przy oknie patrząc na świeczkę i szybę tuż za jej płomieniem. Po skupiła się już tylko na oknie, patrzyła jak płatki śniegu wirują i spadają na ziemię, jak uderzają o szybę ginąc tuż po zetknięciu się z nią. Wstała, zasunęła krzesło, podeszła do szyby, przytknęła do niej rękę, poczuła zimno przechodzące przez dłoń. Przysunęła twarz, zamknęła oczy, dotknęła policzkiem szklanej powierzchni. Uczucie było przyjemne, ogarniał ją spokój i poczucie bezpieczeństwa. Chłód orzeźwiał, otwierał oczy. Chciała usłyszeć opadający śnieg, tak jak słyszała szumiący deszcze. Przylgnęła jeszcze bardziej i zastygła bez ruchu.

Tym razem nie było żadnych przesłań, jedynie magia chwili…

 

23 grudnia 2003   Komentarze (7)

Story #33 - Soundtrack

Sometimes I feel
Like I don't have a partner
Sometimes I feel
Like my only friend
Is the city I live in
The city of angels
Lonely as I am
Together we cry

I drive on her streets
'Cause she's my companion
I walk through her hills
'Cause she knows who I am
She sees my good deeds
And she kisses me windy
I never worry
Now that is a lie

I don't ever want to feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all the way

It's hard to believe
That there's nobody out there
It's hard to believe
That I'm all alone
At least I have her love
The city she loves me
Lonely as I am
Together we cry

I don't ever want to feel
Like I did that day
Take me to the place I love
Take me all that way

Under the bridge downtown
Is where I drew some blood
Under the bridge downtown
I could not get enough
Under the bridge downtown
Forgot about my love
Under the bridge downtown
I gave my life away

23 grudnia 2003   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 30 31 32 33 34 ... 78 79 >
Anarch | Blogi