• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum wrzesień 2003, strona 2


< 1 2 3 4 >

Story #13

Leżał na plaży i myślał, patrzył w gwiazdy, usilnie próbując pozbyć się wspomnienia. Było wielkie, nagle przypomniało mu się tyle spraw. Opanował już głos, uspokoił się, załamanie odeszło. W gruncie rzeczy pozostałe wspomnienie nie przeszkadzało mu już tak bardzo, jednak cały czas bał się powrotu tego uczucia, nad którym z trudem mógł zapanować.

Pamiętał jak z nim szedł. Nie ważne było miejsce, ani czas. To nie oto chodziło w jego wspomnieniu. Chodziło bardziej o fakt, iż to On mówił. Chłopiec tylko słuchał, a to zdarzało się bardzo rzadko. Mówił z przejęciem, dużym, opowiadał o swojej przeszłości, o sobie. Wtedy chłopiec tak naprawdę poczuł, że może uda mu się go rozgryźć i tak jak u innych będzie mógł odgadnąć jego sposób myślenia.

Mówił o rodzinie, o starych znajomych, znajomych czasach, kiedy jeszcze nie myślał tak jak teraz, kiedy dojrzewał. ‘Często leżałem w szpitalu, wyglądałem jak chodzący trup z zapadniętymi policzkami i wystającymi kośćmi policzkowymi. Byłem i jestem runą człowieka, na szczęście tylko w środku. Za każdym razem, gdy coś piję truję się od wewnątrz. Byłem outsiderem, wszystkie dzieci się bawiły a ja leżałem w ciemnych pokojach, lub siedziałem na kozetce u różnych specjalistów w czasie, gdy oni przeglądali moje karty. Potem dzieci lały się wodą, a ja siedziałem na parapecie. Każde przeziębienie kończyło się w szpitalu. Heh, to zabawne, że nie noszę okularów i nie jestem jakimś pieprzonym naukowcem. Z takimi warunkami.’ mówił, a w jego głosie nie słychać było nawet nuty przejęcia. Można było powiedzieć, że opowiadał jakby to chodziło o kogoś innego. Nie przejmował się swoją niedoskonałością. Akceptował je jako zjawiska, rzeczy, które zdarzają się nie tylko jemu. Nie załamywał się tym, może pomagała mu w tym sympatia do samotności, a może po prostu rozumiał to wszystko na swój sposób, który usprawiedliwiał całą tą sytuację przed jego ego.

Chłopiec zamknął oczy, cieszył się, że ktoś powierzył mu swoją tajemnicę. Był też pełen podziwu. Mimo iż On był chory, mimo iż był opuszczony, nie pogrążył się. Robił to na co miał ochotę, uprawiał sport, a jego liczne ubytki zdrowotne stawiane były wtedy na drugim planie.

Przypomniał sobie coś jeszcze, swój pierwszy rower i to jak jego dziadek uczył go jeździć bez kółek pomocniczych. Przypomniał sobie dziadka to, jaki był wspaniały. Jego wycieczki i opowieści. Uśmiechnął się, a potem wymazał wspomnienia z pamięci…..

 

11 września 2003   Komentarze (4)

Story #12 - Soundtrack

Down too long like I was before
And I've never thought I'd see the day
Can't be wrong 'cause I know the score
And I guess there is no other way
Reminded of you
Reminded
There it is all in black and white
And it looks like that's the way it goes
Doesn't matter if it's wrong or right
'Cause by now I'm sure that I know
Never felt so undecided
Everything I've ever had has been taken away
Little boy so scared and frightened
All of the things that have happened I'm surely to blame
Accept your fate then you'll be well but the truth is that it never ends
You can say that you've been through hell
But you'll always lose another friend
Never felt so unimportant
Everything I've ever said has been taken in vain
Little girl so scared and frightened
All of the things that I do are still subject to change

 

 

 

 

Zbyt długo na dnie, tak jak kieyś
NIgdy nie myślałem że ujrze dzień
Nic nie może pujść źle bo znam "wynik"
I chyba nie ma innego wyjścia
Przypomina mi ciebie
Przypomina

Wszystko jest, czarno na białym
I wygląda na to że idzie tak jak powinno
Nie ma znaczenia czy to dobrze czy źle
Bo do teraz spewnością już wiem
Nigdy nie czułem się tak niezdecydowany
Wszystko co kiedyś miałem zostało mi zabrane
Mały chłopiec tak przerażony
Ja jestem odpowiedzialny za wszystko co się wydarzyło
Zaakceptuj swoje przeznaczenie, a wtedy będzie dobrze, ale prawda jest taka że to się nigdy nie kończy
Możesz powiedzieć że przeszedłeś przez piekło
Ale zawsze stracisz następnego przyjaciela
Nigdy nie czułem się taki nieważny
Wszystko co kiedyś powiedziałem zostało odebrane jako puste słowa
Mała dziewczynka tak przerażona
Wszystko co robie może nadal ulec zmianie

Drowning Pool - Reminded

 

11 września 2003   Dodaj komentarz

Story #12

Szła z chłopcem po polanie, tej za wzgórzem, na której czasami pasły się owce. Rozmawiali, o niczym, jak zwykle. Śmiała się z niego, powiedział coś, co połaskotało ją w środku i wywołało mimowolny skurcz mięsni mimicznych twarzy. Rzadko się śmiała, dlatego lubiła z nim przebywać, umiał sprawić, że na jakiś czas jej życie przestawało być takie straszne, przestawało być w ogóle. Zapominała o nim i całkowicie wnikała w opowieść. Popatrzyła na niego.

Zatrzymał się, opuścił głowę i przerwał w pół zdania. Stał zaciskając pięści i próbował odchrząknąć. Nie mógł coś cały czas ściskało mu krtań. Rozluźnił pięść, pokręcił głową, ruszył nie mówiąc ani słowa. Podążyła za nim. Zaczęła coś mówić, ale on zdawał się być nieobecny. Cały czas milczał.

‘Co ci jest?’ spytała. ‘Nic, wspomnienie’ wykrztusił. A więc to, to. Wspomnienia, ona nienawidziła ich, bo przypominały jej o rodzinie, o upokorzeniu i tym wszystkim, czego się bała i od czego uciekała przez całe życie. Były jednak wyjątki, potrafiła wspomnieć coś, co sprawiło jej kiedyś przyjemność. On był inny, on nie rozróżniał wspomnień, nie dzielił ich na dobre i złe. Nienawidził ich tak samo, sprawiały mu ból, przypominały o tym, że ucieka mu życie. O przeszłości, do której nie uda mu się wrócić, o słabości ludzkiego umysłu, który potrafi zapomnieć. Nie chciał pamiętać, skoro nie mógł zapanować nad własnym umysłem i zapamiętać wszystkiego wolał się poświęcić. Za każdym razem, kiedy coś przychodziło mu do głowy, jakieś wspomnienie, krótka historyjka z przeszłości, w jego gardle pojawiała się gula uniemożliwiająca mówienie, oczy zachodziły mgłą, a w głowie pojawiało się uczucie zniechęcenia.

Nienawidził wspomnień bo były jego największymi wrogami – przypominały mu wszystkie chwile które już się nie powtórzą.

‘Czy miałeś kiedyś nagłe wspomnienie, retrospekcję? Czy pojawił ci się kiedyś przed oczyma obraz, który bardzo dobrze znałeś? Czy przez pewien moment swojego życia znów czułeś, że jesteś małym szczeniakiem i przeżywasz wszystko drugi raz? Prawda, że to straszne?......’

 

09 września 2003   Komentarze (4)

Story #11 - Soundtrack

As the days pass by they sit by the light

Waiting for the dark tear that lives in minds

The sight of the heart bleeding … days of mine

Through the days of hate crippled by the endless god

As I march the night waiting for the come

Endless pain and fear live within mind

 

Inside words of their lives

The killing through their alibis

They’re searching for life to be free

Within words of their destiny

They’re searching for life to come

Inside ways their life is done

 

As I march the night waiting for the god

Endless fear … so real captured in my mind

I sleep by my pain waiting for the light

I discovered one living in the trip of god

 

The pain of life

The suffering ones

The sufferers eye

Eye

The grief of life

The suffering ones

The sufferers mind

Mind

…

 

LebensSteuer - Pain

 

09 września 2003   Dodaj komentarz

Story #11

Ukrył twarz w dłoniach, próbował znów przenieść się na wysepkę. Nie mógł, ogarniała go niemoc - czuł, że traci kontrolę nad swoim życiem. Ogarniał go obłęd. Podniósł głowę i spojrzał w stronę zatoki. Mała łódka właśnie zawijała do portu. Codziennie w ten sam sposób, o tej samej godzinie i w to samo miejsce. Wypływała w nocy, zarzucała sieci i wracała – skoro świt znów wypływała, zbierała sieci i kończyła swoją pracę. Nieustannie krążąc między lądem a wodą. Był to jakiś sposób na życie, na wykorzystanie go, spożytkowanie czasu, który dostaliśmy przy narodzinach. Popatrzył na niebo, było czyste, nic nie wskazywało na to, że jeszcze niedawno pełne było szarych burzowych chmur. Lubił powietrze po deszczu, pozwalało mu odetchnąć. Czuło się wtedy świeżość otoczenia.

Jeszcze niedawno jego życie kwitło, miał pełno znajomych, grupkę kumpli, z którymi spędzał większość czasu. Jednak w miarę jak mijały lata był coraz bardziej samotny, pokochał samotność, po pewnym czasie uświadomił sobie nawet, że był samotny od zawsze. Nigdy nie miał przyjaciela, kogoś, z kim mógł pogadać o wszystkim, nigdy nikomu się nie zwierzył. A ludzie, których spotykał, byli złudzeniami. W miarę jak do grupy dochodziły nowe osoby, był spychany na bok. To praktycznie weszło ludziom w krew. Kiedy pojawia się nowa osoba, wszyscy zaczynają się nią interesować, zapominając o starych znajomych. On tego nie rozumiał. Czekał kiedyś na osobę, dla której zostawi innych. Nie znalazł. Wcześniej został sam. Opuszczony, bez nikogo. Była ona, ale ona zdawała się interesować wszystkimi i nikim. Był też chłopiec, ostatnia deska ratunku, chroniąca go przed zniknięciem, ostatnia osoba, która dawała mu potwierdzenie o tym, iż istnieje.

Pamiętał dzień, kiedy został naprawdę sam, kiedy odrzucił szansę bycia z kimś innym, kiedy pokochał i zrozumiał ideę bycia samemu, wtedy też padało.

Deszcz oczyszczał, każdy potrzebował takiego oczyszczenia, wtedy dopiero przychodziły do głowy sprawy, o których wcześniej się nie pamiętało…

 

 

07 września 2003   Komentarze (7)
< 1 2 3 4 >
Anarch | Blogi