RI #10
Kiedyś często rysowałem. Ołówkiem, bo łatwo się go zmazywało, a ja lubię dokonywać poprawek. Co rysowałem? Cokolwiek, co może być nazwane sztuką. Czyli wszystko, bo jak każdy zdążył się przekonać, nawet zdjęcie hot dog’a może wprawić w zachwyt i doprowadzić do łez. Wychodząc z założenia, że sztuka nie istnieje, wszystko wydaje się kilka razy łatwiejsze. Nie trzeba się na przykład trzymać określonych wzorców, kończyć prac, ani pokazywać ich innym. Kiedy już zaczęły wychodzić mi postacie i kiedy wypracowałem już tzw. ‘swoją kreskę’ jąłem się wprowadzaniem mojej wesołej twórczości w życie za pomocą dymków lub łączenia postaci z tłem i (kulawym co prawda) wrażeniem ruchu na papierze. Kiedyś narysowałem 12-sto klatkowy komiks na dwóch kartkach A4 z cieniami (nawet mi wychodziły) i innymi duperelami takimi jak fikuśne ramki dookoła kratki charakterystycznymi dla niektórych komiksów. Pokazałem ten komiks pani od plastyki. Po przestudiowaniu stwierdziła, że nie ma sensu a ołówek zbyt się rozmazuje by móc nim rysować dokładniejsze rzeczy. Naprawdę się starałem, zawierałem tam różne rzuty i inne pierdoły a fabuła była dla mnie jak najbardziej ciekawa i sensowna. Do dziś żałuję, że nie powiedziałem jej wtedy ‘Pierdol Się’.
Mniej więcej w tym samym czasie zabrałem się za fotografowanie. Przebłagałem ojca żeby dał mi w prezencie swój ‘sprzęciarski’ aparat z wielkim obiektywem i wieloma innymi rzeczami powodującymi, że cena w sklepie rosła. Tu także podszedłem do wszystkiego w sposób bardziej odpowiedni dla mnie, a tym samym odległy od wszystkich norm fotografowania. Podobało mi się uwiecznianie na tle nieba czubka wieży, małej gałązki, odbicia nieba w wodzie, albo mnóstwa ludzi siedzących na Ostrowie Tumskim. Starając się dokonać bardziej obiektywnej oceny mojej wesołej twórczości zgłosiłem się na konkurs fotograficzny. Fotografie zabytków Wrocławia, to temat, w którym dowolność była duża. Katedra fotografowana z wieży w dół, czy kościół na placu franciszkańskim obrócony o 90 stopni moim zdaniem były w pytkę. Oddałem 32 zdjęcia organizatorowi konkursu i nigdy więcej już ich nie zobaczyłem. Tak samo zresztą jak wyników konkursu. Chciałbym żeby umarł w męczarniach.
Tworzenie jest fajne, a to jak wygląda efekt końcowy z reguły nie jest najważniejsze.