• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Najnowsze wpisy, strona 23


< 1 2 ... 22 23 24 25 26 ... 78 79 >

RI #10

Kiedyś często rysowałem. Ołówkiem, bo łatwo się go zmazywało, a ja lubię dokonywać poprawek. Co rysowałem? Cokolwiek, co może być nazwane sztuką. Czyli wszystko, bo jak każdy zdążył się przekonać, nawet zdjęcie hot dog’a może wprawić w zachwyt i doprowadzić do łez. Wychodząc z założenia, że sztuka nie istnieje, wszystko wydaje się kilka razy łatwiejsze. Nie trzeba się na przykład trzymać określonych wzorców, kończyć prac, ani pokazywać ich innym. Kiedy już zaczęły wychodzić mi postacie i kiedy wypracowałem już tzw. ‘swoją kreskę’ jąłem się wprowadzaniem mojej wesołej twórczości w życie za pomocą dymków lub łączenia postaci z tłem i (kulawym co prawda) wrażeniem ruchu na papierze. Kiedyś narysowałem 12-sto klatkowy komiks na dwóch kartkach A4 z cieniami (nawet mi wychodziły) i innymi duperelami takimi jak fikuśne ramki dookoła kratki charakterystycznymi dla niektórych komiksów. Pokazałem ten komiks pani od plastyki. Po przestudiowaniu stwierdziła, że nie ma sensu a ołówek zbyt się rozmazuje by móc nim rysować dokładniejsze rzeczy. Naprawdę się starałem, zawierałem tam różne rzuty i inne pierdoły a fabuła była dla mnie jak najbardziej ciekawa i sensowna. Do dziś żałuję, że nie powiedziałem jej wtedy ‘Pierdol Się’.

Mniej więcej w tym samym czasie zabrałem się za fotografowanie. Przebłagałem ojca żeby dał mi w prezencie swój ‘sprzęciarski’ aparat z wielkim obiektywem i wieloma innymi rzeczami powodującymi, że cena w sklepie rosła. Tu także podszedłem do wszystkiego w sposób bardziej odpowiedni dla mnie, a tym samym odległy od wszystkich norm fotografowania. Podobało mi się uwiecznianie na tle nieba czubka wieży, małej gałązki, odbicia nieba w wodzie, albo mnóstwa ludzi siedzących na Ostrowie Tumskim. Starając się dokonać bardziej obiektywnej oceny mojej wesołej twórczości zgłosiłem się na konkurs fotograficzny. Fotografie zabytków Wrocławia, to temat, w którym dowolność była duża. Katedra fotografowana z wieży w dół, czy kościół na placu franciszkańskim obrócony o 90 stopni moim zdaniem były w pytkę. Oddałem 32 zdjęcia organizatorowi konkursu i nigdy więcej już ich nie zobaczyłem. Tak samo zresztą jak wyników konkursu. Chciałbym żeby umarł w męczarniach.

Tworzenie jest fajne, a to jak wygląda efekt końcowy z reguły nie jest najważniejsze.

 

03 czerwca 2004   Komentarze (4)

RI #9

Poruszanie się po abstrakcji daje tę przewagę, że w każdej chwili można zawrócić, przystanąć lub przyspieszyć. Jakoś nie mogę oderwać się od formy wypowiedzi pisemnej, w której świat przedstawiony jest z perspektywy obserwatora. Parę razy próby były już podejmowane, jednak za każdym razem maskowałem je w późniejszym czasie jakimś trafnym dopiskiem (bo jak mógłby nie być trafny). Co ciekawsze kiedy w archiwum szukałem dzisiaj krótkiego wierszyka poczytałem sobie co nieco i doszedłem do dwóch wniosków. Pierwszym z nich było na pewno to, że mam rok więcej niż miałem wtedy. Druga refleksja dotyczy tego, iż tak naprawdę nic przez ten rok się nie zmieniło. Prócz tego, że doszedłem do upragnionego końca seryjki i wszyscy przyzwyczaili się już do lay’u na tak zwanym ‘majn sajcie’, a nawet, jeśli się nie przyzwyczaili to zwyczajnie przestali tu zaglądać. I w taki oto sposób anarchy dołączył do dziesiątek innych ‘starych’ blogowiczów, o których zapomniał świat a co gorsza społeczność blogowa. Jeśli miałbym doszukiwać się tutaj przyczyn, jedną z nich byłoby zapewne usunięcie news’ów ze strony głównej, w których to zwykłem niepodzielnie królować. Na szczęście ilość komentarzy pod ostatnią 108-ką moich notek była dla mnie tak ważna jak to gdzie znajduje się moja czapka, kiedy to posiadłem, zdolność zginania ręki w trzech czwartych kości przedramienia i jak się później okazało także uszkodzenie nerwu. Czemu, bo tak i już (jakby napisał Forest Gump).

To jeden z tych wpisów, których nienawidzę, pisanych tak ot, z wyłapanych myśli (rok temu starałem się wytłumaczyć sobie, na czym to one polegają). Wolałbym, aby został zapomniany, ponieważ jego pojawienie się jest tylko czystą formalnością, dzięki której mój chory estetyzm będzie mógł spać w spokoju nienękany żadnymi nawet najmniejszymi niepokojami. Trzeba będzie znów nauczyć się pisać o tym, co siedzi w głowie w sposób bardziej przejrzysty i dostępniejszy. Niekoniecznie po to by osoby drugie mogły to zrozumieć. Na tym nigdy mi nie zależało. Bardziej po to by samemu nie popaść w rutynę i tym samym nie stać się kolejną nudną kopią samego siebie z czasu, kiedy wszystko było fajne.

 

02 czerwca 2004   Komentarze (4)

RI #8

120 mg siarczanu pseudoefedryny, 5 mg loratadyny \ 1 * 3

 

Najczęstsze działania niepożądane wywołane przez pseudoefedrynę to bezsenność i suchość w ustach.

Inne związane ze stosowaniem pseudoefedryny to: nerwowość, kołatanie serca, zawroty głowy, przyspieszenie czynności serca, zaburzenie jego rytmu, podwyższenie ciśnienia, brak apetytu. Przy większych dawkach dochodzi do halucynacji lub napadów drgawek.

U dzieci pseudoefedryna może wywołać drażliwość i agresywność.

 

Po lotadrynie może występować podobnie jak po placebo, uczucie zmęczenia, znużenia, nadmierne uspokojenie, bóle głowy, suchość w ustach.

 

Przyjęcie wielu tabletek równocześnie może powodować wskutek działania pseudoefedryny bezsenność, kołatanie serca, halucynacje, napady drgawek. Może wystąpić niebieskawe zabarwienie skóry, śpiączka, ostra niewydolność serca, a także nieznaczne uspokojenie, które jest następstwem działania loratadyny.

 

 

‘Zzzimno tu’

‘Spokój, wielki spokój, przestrzeń między łzami w oku’  - odpowiedział cień siedzący w koncie pokoju, tuż pod sufitem z którego powoli wyrastały świecące grzyby

 

01 czerwca 2004   Komentarze (3)

RI #7

‘Jakakolwiek próba interpretowania rzeczywistości w tym momencie byłaby całkowicie bezsensowna i nie oddawałaby w żaden sposób aktualnej sytuacji. Pomijając już fakt, że zostałaby uznana jedynie za podchodzenie pod tematy już obrane lub, co gorsza o specjalne ich kopiowanie. Tak czy siak nie powiem o tym ani słowa i nie będzie to teraz ten specyficzny rodzaj nie mówienia polegający na ‘nie wypowiadaniu’ treści.’

 

Przejechał palcem po ekranie przesuwając tym samym kursor na napis ‘File’, a później ‘Save As’. Wyłączył notatnik. Ciekłokrystaliczny wyświetlacz na jego dysku wizyjnym zamienił się leciutko, po czym ukazało się menu programowe. Dotknął palcem ikony płyty CD. Lista plików była imponująca. Spojrzał w niebo, strzelisty budynek Federacji Kupców wybijał się w nie niemal je zasłaniając. Nie tracił jednak wiele z jego widoku. Pomarańczowy odcień niezakłócony żadną chmurą bądź lecącym ptakiem idealnie odbijał się w lustrzanej powłoce otulającej szkielet drapacza chmur.

 

Ukłuł palcem w plecy młodzieńca stojącego z głową wysoko zadartą do góry. Odwrócił się lekko przestraszony, lecz twarz już po chwili zmieniła swój wyraz na milszy. Otworzył szerzej oczy unosząc przy tym brwi jakby pytając, ‘o co chodzi?’. ‘Przepraszam, jestem z Republiki Wielkiego Wschodu, szukam siedziby rejestratorów i chyba się zgubiłem’. Odczekał chwilę młodzieniec patrzył na niego i lekko się uśmiechnął. Podniósł rękę i wykonał gest. ‘Oj, nie zauważyłem, przepraszam’ dopiero teraz zauważył mały emblemat naszyty na piersi młodzieńca - człowiek z ręką na uchu i ustach, coś na wzór trzech buddyjskich małp. Był to międzynarodowy znak uzależniony od dysfunkcji występujących u danej osoby. Programiści wprowadzili obowiązkowe oznaczanie w związku z coraz częstszym występowaniem tych dysfunkcji. Ludziom z tą ‘plakietką’ okazywano z reguły szacunek, ponieważ musieli pojąć trudną sztukę czytania z ust i twarzy. W kwestii praktycznej pomagało to w sposobie porozumiewania się z nimi. Młodzieniec wskazał ręką kierunek uśmiechając się przyjaźnie. Człowiek ruszył w tą stronę wykonując jednocześnie gest polegający na złożeniu obydwu dłoni na piersiach, lekko poruszając przy tym ustami.

 

Znów popatrzył w niebo tak, aby dokończyć przerwaną przed chwilą czynność. Później położył się na zielonej trawie pod głowę wkładając swoją torbę. Leżał tak nieruchomo patrząc ni to w niebo ni w budynek Federacji. Wypatrywał chmury, która byłaby dla niego pewnym ciekawym urozmaiceniem dnia. Podniósł ręce ułożone dotąd na brzuchu trochę bliżej twarzy, palcem wcisnął przycisk ‘play’ na ekraniku. Zamknął oczy.

 

24 maja 2004   Komentarze (3)

RI #6

Wiewiór leżał na ziemi. Pulsujący ból przeszywał jego czaszkę biorąc początek gdzieś w okolicach lewego policzka. Był lekko irytujący na swój sposób. Co prawda każdy ból jest irytujący ale ten, był taki nie z powodu swojego istnienia ale z powodu sposobu w jaki się rozchodził. Lekki szum w głowie zaczynał ustawać. W całej tej sytuacji najbardziej wkurwiającym czynnikiem był brak jakiejkolwiek sugestii pozwalającej na wysunięcie tezy, co robi na ziemi i dlaczego tak niemiłosiernie boli go szczęka. Sugestia miała nadejść już po chwili, kiedy odwrócił głowę lekko w prawą stronę, aby wykluczyć skręcenie karku. Dokładniej nie nadchodziła a raczej odchodziła w postaci dryblasa w skórzanej kurtce, glanach i włosach ściętych na góra 4 milimetry. Szybka analiza położenia Wiewióra, dryblasa oraz słońca, pozwoliła stwierdzić mu, że definitywnie dostał przed chwilą w mordę. Poczekał aż krew odpłynie mu z głowy. Przymrużył oczy, bo słońce ponownie wychodziło zza chmury oślepiając go. Tak, zdecydowanie to był jego życiowy fart. Nie można mówić tu o pechu, w końcu skończyło się tylko na brudnych plecach, zapewne olbrzymiej piździe na lewej części twarzy i stratach moralnych. W sumie mógłby wstać i odwinąć debilowi tak, że by nie wstał nawet na sąd ostateczny, jednak nie widział ku temu większych powodów. Zawracanie sobie głowy czymś takim jak odzyskiwanie honoru było dla niego tylko kolejnym mało konstruktywnym a przez to jak najbardziej niepotrzebnym zjawiskiem na tym padole rozpaczy. Poleżał jeszcze chwilę. Pomyślał o tym, że w sumie nieźle jest móc sobie poleżeć ot tak, bez większych powodów, a ludzie nie uznają cię za włóczęgę, ćpuna ani pijaka, bo właśnie widzieli jak dostałeś ogromne uderzenie w twarz i twoim zasranym obowiązkiem ustalonym przez matkę naturę jest leżeć na ziemi i nie ruszać się. Podniósł ostentacyjnie rękę i przyłożył do głowy. W tej pozycji odczekał parę chwil. To tak żeby wszyscy dokładnie zobaczyli, że dostał i teraz próbuje się pozbierać. Ludzie czasem robią takie rzeczy nawet wtedy, kiedy mogliby po prostu wstać. Wiewiór nie widział powodu, dla którego miałby odbiec od tradycji. W końcu taka okazja nie przydarza się często. Przynajmniej nie w jego przypadku.
Wstał otrzepał się i podskakując odbiegł w stronę namiotu z piwem. Wiewiór był człowiekiem bezproblemowym, chyba dlatego żył tak długo.

 

19 maja 2004   Komentarze (4)
< 1 2 ... 22 23 24 25 26 ... 78 79 >
Anarch | Blogi