Story #68
Wybierz nowe życie.
Weszła do środka i usiadła obok niego przytulając się do jego ramienia. Uśmiechnęła się. Była świeża, wypoczęta, zupełnie nie pasowała do tego otoczenia i sytuacji, ale teraz nie miało to większego znaczenia. Patrzyła na niego długo swoimi pięknymi oczami, aby po chwili zakończyć wszystko kolejnym uśmiechem. Siedzieli tak przez jakiś czas nic nie mówiąc. Dookoła panowała nienaturalna cisza. Nie było już głośnej muzyki, nie było rozmów ludzi. Był tylko ich mały własny wszechświat, działający na swoich niezależnych od niczego prawach.
Czuł ciepło jej ciała na swoim ramieniu, czuł jego ruchy podczas wdechów i wydechów. Bliskość, to coś pięknego, kiedy dwoje ludzi rozumie się bez słów, kiedy mogą być blisko siebie tylko dlatego, że tak właśnie teraz chcą, kiedy nic nie musi mieć sensu. Coś w jego głowie rozlewało się przepełniając go szczęściem. Spojrzał na nią jeszcze raz, była tam, z zamkniętymi oczami, oparta o niego, siedziała na tym samym łóżku, w tym samym pokoju.
Cisza, przenikliwa, nieskończona, magiczna, to ona ustalała zasady, według których działała teraz rzeczywistość.
Poczuł strach, zupełnie tak jak wtedy kiedy podczas pięknego snu, zaczynamy wątpić w jego realność. Jej ciepło nie było już tak intensywne, gdzieś zanikł miarowy oddech, poczuł się sam, mimo, że ona wciąż tam była. Chciał coś powiedzieć, odezwać się, sprawdzić czy to dzieje się naprawdę, otworzył usta, wydał dźwięk…
Cisza przestała istnieć, a wraz z nią cała magia, spokój. Zamknął oczy, znów je otworzył, dalej siedział w tym samym pokoju, teraz jednak ponownie zalewały go odgłosy, znów był sam. Rzeczywistość uderzyła go bezlitośnie, coś ścisnęło go w środku, poczuł się zagrożony, nic nie mogło powstrzymać tej lawiny strachu która zaczynała go przepełniać, zaczynała się paranoja. Kręciło mu się w głowie, obraz był coraz bardziej niewyraźny. Dwie postacie weszły do pokoju, opadła mu głowa, ktoś położył go na boku jednocześnie mocno ściskając go za nadgarstki..
Bo nie ma nic gorszego, niż to uczucie kiedy znów okazuje się, że ten spokój i piękna rzeczywistość były tylko złudzeniem, a osoba z którą spędziłeś ostatnie kilkanaście minut wciąż jest poza twoim zasięgiem. Moment w którym znów dociera do ciebie ta okropna myśl o beznadziejnej sytuacji w jakiej się znajdujesz. A gdyby jeszcze tego było mało, właśnie wtedy twoje ciało odmawia posłuszeństwa, panikuje, chce uciekać i na nic nie zda się umiejętność zapominania lub wpływania na siebie samego. To jest po prostu silniejsze…