• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Najnowsze wpisy, strona 53


< 1 2 ... 52 53 54 55 56 ... 78 79 >

S(hort) T(hought) #10

Ludzie są tak wielcy, tak pogrążeni w wykonywaniu swoich wielkich zadań, tak zajęci walką o wielkie rzeczy, tak zabiegani w staraniu o to by być jeszcze większymi, że nie dostrzegają tego, co małe, piękne, tajemnicze.

Ludzie są tępi, uważają się za panów świata, a może ich zniszczyć jeden mały wirus.

Ludzie są podli, wciąż kłamią i oszukują, wciąż o coś walczą i konkurują, nie mają czasu na znalezienie tego, co ważne.

Ludzie to maszyny, od urodzenia uczy się ich elementarnych prawd, od urodzenia wpaja się im zachowania, które później wykonują mechanicznie.

Ludzie są jak bogate dziecko w piaskownicy, które bawi się swoimi zabawkami i nikomu nie chce ich pożyczyć.

Ludzie są ślepi, szukają ważnych rzeczy tak daleko, zamiast spojrzeć pod nogi.

Ludzie są żałosni, wymyślają dla siebie, choroby, popadają w depresję, robią z siebie ofiary.

Ludzie są niezrozumiali, ograniczają samych siebie tworząc słowa.

 

Stop

 

Zatrzymaj się, wytrzyj pot, odgarnij włosy z twarzy, spójrz w dół, pochyl się, połóż na ziemi.

Popatrz na świat z innej perspektywy.

Czy nie czujesz się mały?

Czy na pewno nic się nie zmieniło?

 

Dostrzeż życie…..

 

(Lie on the floor, look at world)

 

System of a Down - Soil

 

 

06 maja 2003   Komentarze (10)

S(hort) T(hought) #9

F r i e n d z vol.5 1*

Na wyprawę do Hen[D]rykowa, zobaczyć latające krowy – Mały, blond włosy, niebieskie oczy. Boi się wszystkiego od psów, przez ciemny las do spacerów po cmentarzu. Znam go od urodzenia, w końcu połowę dzieciństwa spędziłem poza domem. Zawsze się z nim dogadywałem, nigdy się nie kłóciliśmy. Później widziałem go sporadycznie, raz, dwa razy na rok. Ciągle widział mnie innym, tak samo jak ja jego, ciągle dorastaliśmy, ciągłe zmiany poglądów, stylu, zachowania. Na szczęście nie zaważyło to na znajomości. Na szczęście, bo pewnego razu poznałem go na nowo. Od nowa usłyszałem jego historię, od nowa opowiedziałem mu swoją. Już nie było więcej zmian, dorośliśmy, teraz już nie było zdziwienia. Za każdym spotkaniem to samo i tak samo interesujące. Lubię go, jest jedną z kilku, naprawdę kilku osób, o których mogę powiedzieć, że je lubię. Może to nie tylko jego zasługa, może za tym stoi ktoś inny, ale lubię go i tak też zostanie. Teraz z chęcią przyjeżdżam w miejsce jego zamieszkania, spotykam się z nim i z jego kuzynką z samego rana, wracam do domu około godziny 02:00 w nocy, Każda chwila spędzona w ich towarzystwie jest czymś pięknym. Nie musimy gadać, nie musimy nic robić, po prostu jesteśmy. To wystarcza. Z nimi czuję się spokojny, nasza znajomość nie polega tylko na tematach typu „Jaki to świat jest pojebany i inne zwierzenia” ani też na „Nie mogę się już śmiać brzuch mnie boli i inne debilne rzeczy jak szukanie jeży o 23:00 w pobliskim lesie, z workiem na głowie”. Nie, to nie jest ten rodzaj znajomości opierający się na tylko i wyłącznie jednym stałym punkcie programu. Tu jest wszystkiego po trochu, tu czuję, że zostanę zrozumiany, że będę mógł się pośmiać lub pogadać na bezsensowny temat. I właśnie za to go lubię, za to, że jest inny niż wszyscy, za to, że przełamuje stereotypy, że nie jest jednakowy. Za to, że jest i chce być……

 

KoRn – Make Me Bad

* Inne napisane były w Dream'ach, które albo zostay skasowane, albo niezamieszczone - no ale kogo to obchodzi....

 

 

05 maja 2003   Komentarze (7)

S(hort) T(hought) #8

Dzisiaj będzie, krótko, zwięźle, głęboko i na temat:

 

Otóż, czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, kto was otacza? No fakt, odpowiedź – LUDZIE. Ale wiecie kim oni są? Powiem wam.

Ale ciiiii bo to tajemnica:

 

- Co 4 osoba wokół was to PIERDOLONY SKURWYSYN, który za nic ma sobie podstawowe wartości, poszanowanie dla innych, dobrą kulturę i który tylko czeka aby wbić wam ten swój długi zasrany nóż w plecy.

 

".. tego się nie czuje, że ciągle i ciągle się z innymi porównuje.."

 

Tylko pamiętajcie – TO TAJEMNICA

 

(It’s a secret)

 

Dźwięk Ciszy

 

 

 

30 kwietnia 2003   Komentarze (3)

S(hort) T(hought) #7

Optymistycznie

 

Patrzę na was, na wasze życie. Patrzę na wasze rozterki, na wasze radości. Znam was bliżej, i dzięki temu obserwacja jest jeszcze bardziej zabawna. Ta gra pozorów, którą odstawiacie każdego dnia, te maski, które wkładacie podczas porannej toalety. Zabawne jest na was patrzeć. Uwielbiam te teatrzyki, zgrywanie nieszczęśnika, albo poety. Najbardziej lubię jednak pozę siłacza. Męski, zajebisty, a tak naprawdę kruchy i żałosny. Albo jeszcze lepiej. Poza na "Nic Mnie Nie Obchodzi", "raz jestem pusty, tępy i przygłupi. śmieję się z intelektualistów, nie czytam książek, po prostu bożyszcze głupich dup. Innym razem, udaje oczytanego, znającego języki, wrażliwego faceta". Zabawne są te całe metamorfozy. Zabawne jest to, że czasem nie wiecie ile inni o was wiedzą. Albo fakt, ze nawet nie zdajecie sobie sprawy z mojej obecności, z mojej wiedzy na wasz temat, z tego jak mało dla mnie znaczycie i jak niewielcy jesteście w moich oczach dzięki tym zmianom i grom. Krążycie wokół, oscylujecie wokół swoich własnych małych wszechświatów, a ja patrzę na was i robi mi się żal. Momentami po prostu szkoda mi waszych mózgów, codzienne dostrajanie się do innych częstotliwości, codzienne zmiany poglądów. Z drugiej strony, nienawidzę was, za to, jacy jesteście kłamliwi, żałosni, słabi.

 

I niech nikt nie pierdoli mi o tym, że ja też jestem wśród nich albo, czemu zawsze piszę o innych nie o sobie…..!!.......

 

 

(I hate to be in second line)

 

23 kwietnia 2003   Komentarze (15)

S(hort) T(hought) #6

Szczerze

 

Nie widziałem jej około 9 miesięcy, urosła, zresztą już wtedy była wysoka. Dziewięć miesięcy, dużo się w ciągu nich wydarzyło. Zakończyłem to, co zakończyć powinienem, poukładałem sprawy, wyrosłem jeszcze bardziej, może nawet spoważniałem. Cieszyłem się jak głupi. W końcu ją zobaczę. Zobaczyłem, wysoka, opalona, z czarno-kasztanowymi włosami do ramion, zawsze spiętymi gumką w ten dziwny i nietypowy sposób. Chciałem ją uściskać, pokazać jak się cieszę. Gdy tylko wyjdzie, nie udało się. Spotkałem ją jak wracałem z centrum. Zawróciłem i tym swoim głupkowatym zataczającym chodem doszedłem do niej. Pomachałem rękawem od koszuli i uśmiechnąłem się. Popatrzyłem na jej twarz, tym razem chciałem ją zapamiętać na dłużej, każdy szczegół, każdą najmniejszą zmianę, jaka zaszła od tamtego czasu. Jej oczy, głębokie przejmujące, uśmiechnęła się i od razu zaczęła rozmowę. W takich momentach człowiek naprawdę przekonuje się o tym, że czas nie istnieje, a my ludzie poruszamy się tylko w przestrzeni, wykonując gwałtowniejsze lub wolniejsze ruchy. Spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Minął nas obiad, podwieczorek, herbata, kolacja. Szesnaście godzin, minęło jakby ktoś upuścił szklankę, trzymaną w ręku. Moment uderzenia, tak gwałtowny, przerwał wszystko. Wróciliśmy, ona do swojego domu, ja do rodziny. Nie było nawet normalnego pożegnania, tylko ‘papa’ rzucone na wiatr. Odwróciłem się jeszcze na chwilę, ona też. Zobaczyłem jej minę, niezatroskaną, wszystko było dobrze, była szczęśliwa. Wtedy nastąpił ten moment, kiedy dociera do nas, że szklanka się stłukła. Moment, w którym uświadamiamy sobie, co się stało. Zrozumiałem, tak mi się przynajmniej zdaje, cieszę się z tego i będę się cieszyć przy naszym następnym spotkaniu.

 

Tori Amos – Gold Dust

 

22 kwietnia 2003   Komentarze (7)
< 1 2 ... 52 53 54 55 56 ... 78 79 >
Anarch | Blogi