• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

anarch

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Czerwiec 2009
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002
  • Wrzesień 2002

Archiwum listopad 2002, strona 1


< 1 2 3 4 5 6 7 >

Session #33.............

JA – kupa gówna, jaką jestem. Mój mózg zapchany informacjami z książek, telewizji, szkoły. Ja, mój spiepshony organizm, moje choroby. Moje kontakty z rodzicami. Rozmowy, krzyki, kłótnie. Do tego siedzę od kilku dni i nie robię nic innego prócz myślenia i użalania się nad sobą. Chyba zacznę pić;). Ja, moja walona świadomość. Stereotypy, które mi podstawiają, poglądy, w które mam wierzyć. Kłamstwa dla mojego dobra. Myślą, że mnie znają. Myślą, że mogą nade mną władać. Ale nie, mój mózg jest jush tak napchany tym brudem świata, że wykształcił sobie własny świat, świadomość, poglądy. Zastanawiam się nad sobą, nad swoim jestestwem. Jestem zwykłym sharym człowiekiem, niczym niewyróżniającym się z tłumu (no prawie niczym). Siedzę pod ścianą. Patrzę przez zabrudzone, zadymione okno. Drzewa, liście, ulica, życie toczy się koło mnie. Życie, a ja gdzieś tam, staram się być, ale mi to nie wychodzi. Niezauważony, uważany za debila, mięczaka, głupka. Tak, ale co z tego. Ja wiem, jaki jestem. Ja wiem, że przynajmniej trochę, znam siebie. Moi rodzice. Dziś stwierdzili, że powinienem pójść do psychologa. Będę z nim, piepshył o problemach egzystencjalnych. Po co. On mi nie pomoże. Kurwa ja jush sam nie wiem czy pasuję do jakiegokolwiek typu człowieka. W mojej głowie są pytania, teorie. Ja, myśliciel, bo chyba mogę się tak nazwać, ukrywający się pod osłona tego kogoś, chłopaka, uczącego się, bez problemów, zadowolonego z życia, co ja mówię, nigdy niezastanawiającego się nad nim, przygłupa, nic niebiorącego na serio, (co nie NUNOS?). Blog, po co go mam? Chyba właśnie po to żeby się nie pogubić, po to żeby nie dusić tego w sobie, żeby móc to powiedzieć. Blog mi pomaga, to chore wiem, ale co mnie to obchodzi. Moje nędzne zafajdane życie i Ja w jego środku. Chyba nawet wq nim się nie liczę. Ale co mi tam, nie będę popełniał samobójstwa z tego powodu. To jestem Ja i MOJE życie. Jedyna rzecz naprawdę należąca do mnie. Niezrozumiany, nieakceptowany, znienawidzony, niewidzialny JA…….. Kubuś, Franio, WHATEVER……..

 

(LOSE MYSELF)

 

(Maryli Mason – Disposable Teens)

 

 

 

24 listopada 2002   Komentarze (8)

Session #32 - epilog

Optymiści, pesymiści, wshyscy się kiedyś uśmiechają

Ja, ty, tesh się uśmiechamy

A ile z tych uśmiechów jest udawanych

Ile z nich znika tak shybko jak się pojawiło

Ile razy nasze samopoczucie jest tak złe ze nawet ten uśmiech nic nie pomaga

 

Ale to nic, „trzeba shukać dziur”

Tych dobrych stron

Tego się dowiedziałem

 

Postaram się

Będę żył i istniał

Zacznę działać

 

Mam taką nadzieję

Ale czy się uda?

Tyle razy jush próbowałem…………………

 

(KoRn – Got The Life)

 

(HATE, LOVE – THE SAME WORDS)

 

23 listopada 2002   Komentarze (6)

Session #32...........

Pada deshcz, siedzę, myślę,….. są, chyba, kiedyś byli, teraz,…….. teraz ich nie zauważam, teraz nie mam na to czasu, teraz mam swój własny świat którego nie zrozumieją……. Którego czasem nawet ja nie zrozumiem…… którego sam się czasem boję….. twierdzą że powinienem być taki jak oni w moim wieku…… nie rozumieją że to są inne czasy,…… siedzę……….

 

Zastanawiam się,…….. kiedy ostatni raz z nimi o czymś rozmawiałem……. Zastanawiam się, co myślą……. Czy o kimś kogo jush tak dawno nie widzieli uśmiechniętego….. kogoś kto wedle ich słów… „jush prawie nie istnieje”…….

 

Chcę uciec….. chcę biec….. nie szarpany ograniczeniami….. chcę być wolny… chcę zapomnieć……. Chcę myśleć……. Nigdy nie stracić władzy nad myślami….. chcę pobiec na ląkę….. położyć się…… chcę…….

 

Koniec……. Kończy się….. biją bębny….. pojawia się chwila nadzieji….. gaśnie…. Nastaje smutek…. Budzę się…… znów widzę szary świat….. znów……. Chcę zasnąć….. na zawsze…. Na wieki ...... Na zawshe zapomnieć o wszystkim……. Nadszedł….. nie ma odwrotu…….. ostatnie dźwięki stają się coraz cięźshe…. Słychać błyskawicę….. ciemność…..

 

Zapala się światło…. wchodzą…. Pytają co mi jest….. nic…… odpowiadam…. Patrzę na nich…. Pustym wzrokiem….. czarnymi oczyma……. przesłoniętymi smutkiem…… żalem…. …… NIC MI NIE JEST…….. WSZYSTKO W PORZĄDKU…….. zaciskam pięść…. Wkładam ją do kieszeni…… jak zwykle……. Po co się ujawniać………………

 

To było wczoraj....... miało być epilogiem........... stało się sesją........ czy dziś myślę tak samo........ nie wiem....... wiem że wczoraj przeprowadziłęm rozmowę która dodała mi otuchy......... DZIĘKUJĘ........ temu komuś..............

 

(Theater of Tragedy - A Distance There Is)

(FALLEN ANGELS MY ONLY FRIENDS)

(NEW LIFE - NEW HOPE)

22 listopada 2002   Komentarze (9)

Session #31 - epilog

Paranoja otaczająca mnie…… brak kontaktów…… izolacja od rodziny……

przestaję istnieć….. przestaję być…….

Znikam…… a oni nie rozumieja….

To moja wina….. nie chce żeby zrozumieli….

Przepraszam ich za to….. nie pozwalam im się poznać….

Zbudowałem fortecę….. i nikogo nie wpuszczam……..

Nie chcę…..ale nie mogę z tym skończyć……

Chcę żyć…. Ale nie mogę powstrzymać dewastacji……..

Chcę mieć rodzinę…….. ale jush chyba za późno… jush chyba ich straciłem… jestem OBCY

Postanowiłem….. będę…….

Postaram się….. może mnie zauważą….. może mi wybaczą izolację…….

Potrzebuję ich…… bez względu na to jacy są………

 

(Kazik – Artyści)

 

(PARANOIDALNA RZECZYWISTOŚĆ)

 

21 listopada 2002   Komentarze (6)

Session #31...........

Rodzice – chciałbym podziękować moim rodzicom, za to, że powstałem, za to, że mnie wychowali, za to, że zapewnili mi dach nad głową, jedzenie, dobre wykształcenie, za to, że się o mnie troszczyli, za wpojenie mi zasad, za zrozumienie, za tolerancję, za wolność wyboru.

Nienawidzę moich rodziców za to, że wiele razy mnie zaniedbali, za to, że często mnie nie rozumieli i nie próbowali zrozumieć, że zmuszali mnie do istnienia, za to, że karali mnie niesłusznie, za ograniczenie, w końcu, za to, że nie kupili mi helikoptera do Action Man’a.

Dlaczego?

Jednak i tak ich lubiem (nie kocham, rodziców się nie kocha, chyba, że jest to jakiś specjalny rodzaj miłości), dlaczego? Bo są moimi rodzicami, bo chyba im na mnie zależy, bo nie wyrzucili mnie na śmietnik po urodzeniu. Bo są rzeczy, za które mogę im dziękować, a te są milion razy ważniejsze od tych, za które ich nienawidzę. Moi rodzice traktowali mnie jak równego sobie, więc byłem z nimi blisko. Teraz, teraz jush tak nie jest, ale to moja wina, zdaję sobie z tego sprawę, niestety nie mogę z tym nic zrobić. To powolny proces dewastacji mnie samego, jako osoby. Nie ma na to nadziei, ale wiem jedno, nigdy się ich nie wyprę. Fakt bywają momenty życia, w których ich nienawidzę, ale jednak są moimi rodzicami. Każdemu rodzicowi powinno zależeć na życiu. Jeśli tak nie jest, znaczy, że nie powinno się być rodzicem. Czasem może wydawać się, że nic ich nie obchodzimy, ale nawet słowa w stylu „ładny mash nosek”, które mogą zabrzmieć głupio lub jak zwykła drwina \żart, tak naprawdę są pełne ciepła i (no dobra użyję tego słowa) miłości. Dlatego nigdy nie zrywajmy kontaktów z rodzicami i shanujmy ich przynajmniej za to że podjęli się wychowania nas…….

 

(I HATE MYSELF)

 

(Pantera – Becoming)

 

 

20 listopada 2002   Komentarze (7)
< 1 2 3 4 5 6 7 >
Anarch | Blogi