S(hort) T(hought) #50
Rzeka była moją przyjaciółką
Szumiała mówiąc
Chodź, nie bój się, podejdź
Pytaj mnie, a ja ci odpowiem
Odbijała promienie słoneczne
Zaginała obraz
Rozmawiałem z nią
SPEAK TO ME!
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Rzeka była moją przyjaciółką
Szumiała mówiąc
Chodź, nie bój się, podejdź
Pytaj mnie, a ja ci odpowiem
Odbijała promienie słoneczne
Zaginała obraz
Rozmawiałem z nią
SPEAK TO ME!
Sprzedawcy marzeń – Nigdy nie zapomnę tego zimowego wieczoru, akurat była u mnie mama mojej mamy (jakby ktoś nie wiedział to się babcia nazywa), rozmawiała z moją matką w kuchni a ja odkrywałem uroki posiadania Pentium’a 133MHz z dopalaczem grafiki typu Aztec 2MB. Wpadł do mnie wtedy kolega, tylko na chwilę, lubił wpadać na chwilę, bo miał P90 i monitor bez wbudowanych głośników. Przyniósł ze sobą płytę, zainstalowaliśmy ją i poszedł. Wcześniej wytłumaczył jeszcze podstawowe rzeczy, wiedział je, bo był o 5 lat starszy ode mnie, czyli prawie „dorosły” (ech to dzieciństwo). Kliknąłem dwa razy na ikonę, a później zniknąłem ze świata na całe 2 miesiące. Tak, to mnie wciągnęło. Szarpnęło za rękaw i powiedziało „Widzisz mnie? Wiesz, co zrobić? No to, na co czekasz!”. Na początku nie było ta łatwo, zdesynchronizować pracę dwóch rąk, każdego palca z osobna. Ale udało się, po tygodniu ćwiczeń, strzelałem skacząc i wspinając się jednocześnie. Siedziałem ze słownikiem Angielskiego i tłumaczyłem wszystkie cut-scenki. Nawet nie liczyłem poziomów, nie wiedziałem gdzie dokładnie jestem, więc nie korzystałem z instrukcji. Później w nocy przeżywałem cały dzień, przed zaśnięciem. Próbowałem znaleźć wyjścia z pokojów i odkryć tunele prowadzące do przełączników. 2 Miesiące, dzień w dzień, siedziałem przed komputerem, ręce trzęsły mi się ze zdenerwowania, kiedy czekałem aż sławetny Windows 95 się załaduje. Później już tylko wybrać paszport i przerzucić go na stronę z pieczątkami. Po skończeniu byłem po prostu maniakiem, nie potrafiłem rozmawiać o niczym innym, a końcową scenę oglądałem 10 razy. Tak, Tomb Raider zawładnął moim życiem. Byłem dla niego a on dla mnie. I tak moja miłość do tej gry nie wygasała, trwała przez podstawówkę i dalej. Przetrzymałem wyśmiewania kolegów, głupie komentarze, niepochlebne recenzje i coraz bardziej komercyjne części gry. Ale to, co teraz zrobili panowie z Eidos i Core to po prostu przesada. Kto dał im prawo przerobienia mojego ukochanego TR na jakąś grę z Play Station? Ta gra to było kiedyś moje życie, ja naprawdę cieszyłem się z każdą premierą kolejnj części, bez wględu na to czy była udana czy też nie. Jednak teraz, to nie to. Ja chcę swojego starego Tomb Raider’a.
No i mam, zainstalowałem sobie pierwszą część, od nowa zabiłem tyranozaura i od nowa męczyłem się z 4 levelem. Teraz jestem w 14 i maluje się przede mną świetna rozgrywka.
A „The Angel Of Darkness”?? Niech spoczywa na dnie szuflady, ze starociami. Może go kiedyś komuś oddam w prezencie.
Tori Amos – Baker Baker
(My little isolated world)
Szkubane Konuszy część druga, która nigdy nie powstanie – Po tak długim wstępie wypadałoby napisać tylko tyle, że w związku z tym, iż zgubiłem gdzieś 50 zł, nie pojadę na woodstock, chodzę wqrwiony od rana, zepsuły mi się głośniki i jestem zmuszony do słuchania super punkowego zespołu jakim jest „Good Charlotte”, który właśnie leci w telewizji (Amerykanie nie mają wstydu jeśli nazywają ich Punk’owym zespołem – Przypisek TheExploited Fan) , a do tego jakiś gnój włamał mi się na konto w Tibii i skasował moje postacie to nic nie napiszę (typowy chwyt). Wypadałoby jeszcze dodać, że miałem napisać o tym, jakim szkubanym konuszem jest ksiądz Rydzyk i o tym, że, mimo iż go nie cenie to właśnie dzisiaj został on moim idolem i chcę być w przyszłości, (czyli na starość) taki jak on tylko, że inny. Bo ja naprawdę nie wiem ( a chcę) jak on omamił te wszystkie dewotki (i nie dewotki, bo co najgorsze porządne kobiety też omamił), żeby słuchały Radia Maryja, głosowały tak jak on powie i jeszcze modliły się za jego zdrowie. Do tego podziwiam naprawdę jego umiejętności nabywania helikopterów i innych pojazdów latających, jeżdżących, pływających i mrożących kawę. Po prostu człowiek nie do zgięcia i tyle. Ale jak już mówiłem nie napiszę tego, bo mam zły chumor.
No i dlatego żeście się Jelenie nie postarały i nie nabiliście mi tylu komentarzy, co u kotki2.
PS. Dlaczego nikt mnie nie komentuje… buuuuu….. (żałosne)
(People with big cojones – part 2)
Właśnie sobie uświadomiłem, że mam pełno oryginalnych (wow) płyt – I wieżę (pomyłka word'a nie moja - bo ja jestem za genialny), więc problem muzyki się rozwiązał
"Krążą plotki o tym, że nie ma pary żeber, co ułatwia mu (to nie jest odpowiednie miejsce na mówienie takich rzeczy, więc każdy może się domyślić). Spytałem się, więc go o to, a on odpowiedział „A wyglądam na takiego?”. Ja mówię, że nie - i wszystko było jasne"
Jagielski
Szkubane Konuszy part.1 – Marilyn’a Manson’a cenie za kilka rzeczy. Po pierwsze umie sprzedać siebie i swoją muzykę. Po drugie jest cholernie inteligentnym i oczytanym człowiekiem. A w końcu za to, że „skołwerował” „Sweet Dreams”. Swoją drogą, irytują mnie ludzie, którzy oceniają całego artystę, lub całą twórczość, a także ci, którzy wypowiadają się na jakiś temat znając go tylko powierzchownie. Manson’a nie można oceniać za jego komercyjność, za jego dewocję (przepraszam za określenie) lub za „I don’t like the drugs (but the drugs like me)”. Trzeba w nim znaleźć coś, co porusza i się podoba. Dlaczego mam nie słuchać „Mechanical Animals”? Bo całe dzieło Briana Warnera jest robione pod pieniądze? Bo na koncertach wygląda jak skrzyżowanie narkomana, dziwki, mutanta i Bóg wie, czego jeszcze? Nie. Może mnie to odrzuca, może mi się nie podoba. Ale nie słucham „Dissasociative”, bo wygląda jak drzewiec tylko, dlatego, że mi się podoba. A spryt, charyzma, obrotność to inna sprawa. Zacytuję tu pewnego człowieka, którego nazwiska niestety (przepraszam) nie pamiętam:
„Gdyby polscy marketingowcy uczyli się od niego, już dawno bylibyśmy w UE” (i nie chodzi tu o to czy chcę czy nie chcę do UE).
A teraz idę się umyć – Mam dzisiaj ciężki humorek (buuuuu)
A tak w ogóle to, czemu nikt mnie nie komentuje??!!
Wiem, zrobię ranking blogów u siebie to na pewno się zlecą (ha ha, jaki ty jesteś mądry Móżdżku)
(People with big cojones)
MM – Beautiful People
Bubbles – Widziałeś kiedyś mydlane bańki puszczane przez małe dziecko? Twory wody i płynu do mycia naczyń. Dziecko w tej zabawie jest stwórcą, za pomocą oddechu tworzy mydlane bańki unoszące się niewinnie w górze tylko po to, aby zaraz rozprysnąć się na nosku malucha. Radość i Euforia towarzyszące tej zabawie za każdym razem, kiedy bańka wyleci w powietrze i to specyficzne spojrzenie towarzyszące rozpryśnięciu się jej. Dziecko potrafi się zachwycać każdą bańką, a upór w dmuchaniu jest wprost niewiarygodny. Ale to nie o to chodzi. Chodzi o samą bańkę, o to jak wygląda i jaki jest w niej świat. Mieniąca się różnymi kolorami falującymi po jej powierzchni, odbija częściowo światło, tworząc odbicie rzeczywistości. Zniekształcone, jak nieudana próba stworzenia czegoś oryginalnego. Kiedy przyjrzy się jeszcze bardziej, może się wydawać, że zrozumiało się ich fenomen, to dlaczego sprawiają tyle radości. Kiedy będzie się je uważnie obserwować - stworzenie, ich powolny uspokajający taniec w powietrzu i moment zniszczenia spowodowany natrafieniem na nawet najmniejszą drobinę kurzu. Życie tak łatwe do zaistnienia, wymagające tylko podmuchu lekkiego wietrzyku, swobodnie przemierzające przestrzeń, mieniące się barwami od różowych po czarne, tańczy, samotnie lub wokół innych baniek.
Takie łatwe do stracenia, wystarczy drobinka kurzu, nierówność podłoża lub zbyt mocny podmuch wiatru z naprzeciwka……
Bjrk – Pagan Poetry